W polskich kopalniach przepisy umożliwiają pracę w temperaturze do 33 stopni Celsjusza, za wyjątkiem akcji ratowniczych. Badania naukowe pokazują jednak, że praca możliwa jest również w wyższej temperaturze. Wiele zależy tu bowiem od wilgotności powietrza i prędkości jego przepływu.
Polskie przepisy regulujące kwestie pracy górniczej pod ziemią w wysokiej temperaturze nie odpowiadają europejskim normom. Tracą na tym zarówno kopalnie, jak i zatrudnieni w nich górnicy. Dla przykładu, w niemieckich zakładach górniczych kwestie klimatyczne w podziemnych wyrobiskach określa się w oparciu o temperaturę powietrza i tzw. efektywną temperaturę amerykańską, znaną już w latach dwudziestych ub. stulecia. Jest to wskaźnik mikroklimatu, który zależy od temperatury powietrza, wilgotności i prędkości przepływu. Wyznacza się ją nomogramem, czyli rodzajem wykresu.
Większy komfort i bezpieczeństwo
- Niemcy zastosowali ją po to, aby uwzględnić wilgotność i prędkość przepływu powietrza. W polskich kopalniach przepisy oparte są na temperaturze powietrza i katastopniach wilgotnych. Ten wskaźnik też uwzględnia prędkość i wilgotność powietrza, lecz w nowoczesnym górnictwie, schodzącym do coraz niższych pokładów, nie znajduje zastosowania - wyjaśnia prof. Jan Drenda z Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej.
Prowadzone przez niego prace naukowe przyniosły owoc w postaci nowego wskaźnika klimatu, zwanego temperaturą śląską.
- Jest bardzo zbliżona do efektywnej temperatury amerykańskiej. Można ją zastosować w polskich kopalniach węgla i miedzi. Znacznie lepiej broni człowieka przed wysoką temperaturą i wpływem mikroklimatu gorącego niż obecnie obowiązujące przepisy. Wyznacza się ją bez pomocy nomogramu, z wzoru, przeprowadzając uprzednio pomiary temperatury powietrza, jego wilgotności i prędkości przepływu. Nazwałem ją temperaturą śląską, ponieważ większość polskich kopalń węgla kamiennego i miedzi znajduje się na Górnym i Dolnym Śląsku - tłumaczy Drenda.
Zdaniem gliwickiego naukowca górnik może z powodzeniem pracować w temperaturze wyższej niż 33 stopnie Celsjusza, ale pod warunkiem, że wilgotność powietrza jest mniejsza niż 80 proc., a prędkość jego przepływu stosunkowo duża, tj. większa niż 1 m na sekundę. Jak zapewnia, w tych warunkach górnik jest całkowicie bezpieczny.
Kopalnie zaoszczędzą
Sytuacja jednak zmienia się diametralnie w przypadku przodków ślepych, gdzie już w temperaturze 30 stopni pracownicy odczuwać mogą spory dyskomfort.
- I właśnie z tego powodu porównałem warunki panujące w wyrobisku ścianowym i chodnikowym. Na ścianie mamy dużą prędkość powietrza, powyżej 1 metra na sekundę. Natomiast w wyrobiskach chodnikowych nierzadko trudno nawet uzyskać minimalną dozwoloną prędkość dla kopalń metanowych, czyli 0,3 metra na sekundę. Dlatego górnicy pracujący w przodkach ślepych, nawet przy temperaturze niższej niż 33 stopnie Celsjusza, mają znacznie trudniejsze warunki pracy niż ich koledzy zatrudnieni w ścianach przy temperaturze wyższej niż 33 stopni Celsjusza - dodaje naukowiec.
Wprowadzenie temperatury śląskiej miałoby również swoje przełożenie na skrócony czas pracy, który obowiązuje w polskim górnictwie już w momencie przekroczenia 28 stopni Celsjusza. Stosowana w niemieckim górnictwie efektywna temperatura amerykańska przewiduje skróconą dniówkę już od 25 stopni Celsjusza, jeśli w danym rejonie występują trudne warunki klimatyczne. Prof. Jan Drenda pochwala to rozwiązanie.
W jego opinii zastosowanie w polskim górnictwie temperatury śląskiej pozwoliłoby ograniczyć koszty związane z klimatyzowaniem podziemnych wyrobisk, a górnikom znacznie podniosło komfort, a zarazem bezpieczeństwo pracy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.