Zbliża się 53. rocznica największej tragedii w historii kopalni Makoszowy. 28 sierpnia 1958 roku w pożarze, który wybuchł 300 metrów pod ziemią zginęło 72 górników, kolejnych 87 poważnie zatruło się gazami. Z tej okazji rodziny poległych górników oraz przedstawiciele kopalni i Kompanii Węglowej z prezes Joanną Strzelec-Łobodzińską złożą pod pomnikiem pamięci poległych górników wiązanki kwiatów i zapalą znicze.
Najmłodszy górnik, który zginął pod ziemią 53 lata temu miał 18 lat, najstarszy - 64. Jedni wiele lat przepracowali pod ziemią, najmłodszy stażem - zaledwie miesiąc. Pożar w kopalni wybuchł tuż przed godziną 1 w nocy w przekopie IV na poziomie 300 metrów. W strefie zagrożenia znalazło się ponad 330 górników. Byli oni wyposażeni w aparaty ucieczkowe, których wydolność obliczono na 20 minut. Jednak dla wielu z nich czas ten okazał się niewystarczający.
Wśród osób składających kwiaty pod pomnikiem będzie Stefania Majchrzyk, córka Jerzego Steina, górnika, który był jedną z ofiar tego największego w historii kopalni pożaru. W 1958 roku miała zalewie 3 latka. Jej ojciec pracował w kopalniach, najpierw w Concordii, a potem Makoszowy, w sumie 21 lat.
- To był pierwszy dzień pracy mojego taty, po urlopie. Trzy dni po jego 48. urodzinach. Niewiele z tamtych dni pamiętam. Najbardziej sceny z cmentarza w Kończycach, gdzie w jednym rzędzie stało kilkadziesiąt trumien górników. Moja starsza o 6 lat siostra też najbardziej zapamiętała, to co działo się na cmentarzu- wspomina dziś Stefania Majchrzyk.
Chociaż o tej tragedii niewiele się mówiło, zwłaszcza w okresie PRL. Córka Jerzego Steina pamięta, że przez kilka lat na grobach poległych górników w Zabrzu Kończycach w rocznicę pożaru pojawiały się znicze. Potem jednak o ofiarach pożaru zapomniano. Pomimo tak bolesnych przeżyć rodzina Stefanii Majrzchyk nie zerwała swoich kontaktów z kopalnią Makoszowy. Pracował w niej mąż, a wkrótce zacznie pracować syn. W kopalni pracuje również sama pani Stefania.
Specjalna komisja pod kierownictwem wicepremiera Piotra Jaroszewicza ustaliła, że przyczyną pożaru było niezgodne z przepisami prowadzenie prac spawalniczych. Natomiast za główną przyczynę śmierci 72 górników uznano m.in. późne zauważenie zaprószonego ognia, spóźnioną reakcję dyspozytora, a także brak śmiałej decyzji dozoru, co do wprowadzenia pod szyb ludzi zgromadzonych na poziomie 175 metrów, gdzie zginęło 42 górników.
Z katastrofy wyciągnięto wiele wniosków. Znalazły one niemal natychmiast praktyczne zastosowanie w całym polskim górnictwie. Przede wszystkim zdecydowano o wprowadzeniu oświetlenia elektrycznego w miejsce dotychczasowych lamp karbidowych, wprowadzono obowiązek stosowania pochłaniaczy oraz zaostrzono zasady i wymogi przewietrzania kopalnianych wyrobisk.
W 2008 roku z inicjatywy dyrektora kopalni Sośnica-Makoszowy Romana Waltera przed głównym wejściem do kopalni ustawiono pomnik upamiętniający wydarzenia sprzed 50-laty. Głaz, na którym umieszczono tablicę z nazwiskami poległych, otaczają trzy łuki obudowy podziemnego chodnika przypominające zarys wnętrza świątyni. Wokół niego z postumentu wyłaniają się stalowe płomienie. Pomnik zaprojektowała uczennica zabrzańskiego liceum sztuk plastycznych Oliwia Dabioch.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Gdzie znajdę listę ofiar katastrofy?
Ja jestem wnukiem górnika który ocalał bo miał odwagę złamać przepisy i postanowił wychodzić z kopalni a nie czekać na pomoc poszła z nim 12 górników i oni wyszli.
Zupełnie przypadkiem znalazłam ten artykuł, jestem dumna, że mogłam zaprojektować pomnik, który upamiętnia to wydarzenie, wszystkiego dobrego.
Dziękuję, bardzo dziekuję Panu Dyrektorowi Romanowi WALTER. Jestem wnukiem zmarłego górnika w tej katastrofie. Jestem bardzo wzruszony, że po półwieczu mogę z dumą, a nie zażenowaniem rozmawić o wydarzeniach z dnia 28.08.1958 roku. Niech historia - nie zmieniona - przetrwa kolejne wieki !
jestem górnikiem 5 lat byłem na paru akcjach na dole, niektórzy pytaja mnie dlaczego wybarłem ten zawód? ponieważ chcę stać w szeregu z takimi ludźmi jak Pan Roman, pracuję na ziemowicie i myślałem że tylko my mamy taki diament -Stefaniaka, ale widzę że jeszcze w kompani jest Walter.
Jestem pełen podziwu dla tej inicjatywy. Wielki szacun i słowa uznania dla autora pomysłu Dyrektora Kopalni Sośnica-Makoszowy Romana Waltera. Dzięki niemu pamięć o poległych górnikach jest zawsze żywa!
Roman Walter - Pierwszy Dyrektor, który nie bał się przypomnieć tragicznej karty historii i jednocześnie oddać cześć poległym na stanowisku pracy górnikom.
wreszcie znalazł się odpowiedni Dyrektor Kopalni który postanowił wybudować pomnik upamiętniający straszną tragedię z sprzed 50-laty aby oddać hołd i cześć ich pamięci poległym górnikom tej Kopalni Roman Walter zawsze był i jest człowiekiem który znany jest z różnych inicjatyw dla dobra człowieka nie jedno krotnie pomagał ludziom wyjść z trudnej sytuacji,zawsze pierwszy wyciągał rękę do ludzi żeby im pomóc ,właśnie taki jest Roman Walter.
bardzo się cieszę że Dyrektor Techniczny Kopalni Roman Walter jako jedyny z Dyrektorów tej Kopalni postanowił wybudować na cześć poległych górników na tej Kopalni pomnik upamiętniający wydarzenia sprzed 50-laty, Roman Walter zawsze pamięta o górnikach którzy stracili swoje życie na stanowisku pracy bo jak zawsze twierdził że cały czas czuję się górnikiem i zawsze nim będzie, nie ważne jakie będzie zajmował stanowisko bo praca górnika jest bardzo ciężka i trudny kawałek chleba.