Adam Grzegorzyca jest zakładowym społecznym inspektorem pracy na ruchu Knurów. Jego pasją jest filozofia, ma na swoim koncie także książki o kopalni Knurów.
Górnictwo i kopalnie w życiorysie Adama Grzegorzycy zawsze odgrywały ważną rolę. Pochodzi z Czerwionki, urodził się w Knurowie w szpitalu zbudowanym na początku XX wieku dla pracowników kopalni i ich rodzin. Pierwsze cztery lata życia spędził w Czuchowie, w domu należącym do jego rodziny od pokoleń. Ten dom sąsiadował z Szybem Zachodnim i wentylatorem głównym kopalni Dębieńsko.
- Szum wentylatora towarzyszył mieszkańcom naszej ulicy od lat, odgłosy eksploatacji słychać było wyraźnie, zwłaszcza wieczorami i nocą. Podczas dobrej pogody górnicy, którzy wyjeżdżali szybem po szychtach w ścianach tego rejonu, nie czekali na zakładowy autobus, lecz przechodzili tuż przed podwórkiem, żeby się dostać na centralną część kopalni. Od dziecka obserwowałem górników, te sceny pamiętam do dziś - opowiada. - Urodziłem się w rodzinie od kliku pokoleń silnie związanej z górnictwem. Pradziadek, obydwaj dziadkowie i mój ojciec byli górnikami, więc po szkole podstawowej poszedłem do ZSG przy KWK Dębieńsko, a następnie do Technikum Górniczego w Wodzisławiu Śląskim. Z czasów zawodówki najbardziej w pamięci utkwiło mi wspomnienie, gdy - choć nie wiem na jakich zasadach – już na początku pierwszej klasy zabrano nas na wycieczkę do jednej ze ścian kopalni. Wtedy jedyny raz widziałem podczas eksploatacji kombajn ścianowy prowadzony na łańcuchu. Każdy kto te czasy pamięta, wie jak wspaniałe są współczesne rozwiązania w tej materii - uśmiecha się.
Po maturze nasz bohater rozpoczął pracę w kopalni Dębieńsko jako elektromonter przodkowy, a następnie ścianowy. Po sześciu latach kopalnię w Czerwionce poddano w stan likwidacji, wtedy Adam Grzegorzyca przeniósł się na kopalnię Knurów jako elektromonter przodkowy.
- Po kilku latach zostałem inspektorem, a następnie starszym inspektorem. Pracowałem w dziale energomechanicznym. W 2020 roku zostałem wybrany na Zakładowego Społecznego Inspektora Pracy, a następnie na wiceprzewodniczącego NSZZ „Solidarność”. Z czasów pracy jako elektromonter znamienna jest pamięć o robocie w ścianach, które miały nieco ponad metr wysokości, z kolei w pracy inspektorskiej rewolucja związana z adaptacją regulacji związanych z wejściem Polski do UE – opowiada.
Skąd więc w tym wszystkim filozofia?
Filozofia to wielka pasja Adama Grzegorzycy i to tak silna, że ukończył studia doktoranckie. Co prawda, chciał studiować inny kierunek, ale jego żona Monika, która specjalizuje się w doradztwie zawodowym, zawiozła jego dokumenty na studia do instytutu filozofii Uniwersytetu Śląskiego. Potem już było z górki, czyli studia licencjackie z filozofii na Uniwersytecie Śląskim, magisterskie z socjologii w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej i doktorskie z filozofii na Uniwersytecie Opolskim.
- Sam wiele razy zastanawiałem się, skąd wziął się tak podatny grunt pod ten kierunek rozwoju i dziś, z perspektywy studiów, wydaje mi się, że fundament położyły zainteresowania historyczne, a także subkultury hippisów, punków i rastamanów, w których aktywnie uczestniczyłem. Poza tym także muzyka rockowa i teksty piosenek, a następnie wiele lat spędzonych w oazowym Ruchu Światło – Życie. Do tego fascynacja polską literaturą w szkole średniej, zamiłowanie do czytania książek i słuchania radia. Szczególnie te lata w oazie, tysiące spotkań z różnymi ludźmi, intelektualny i duchowy rozwój, to wszystko stanowiło mocny fundament pod filozofię. Z niecierpliwością czekam na beatyfikację sługi bożego ojca Franciszka Blachnickiego. Ufam, że to będzie wielkie święto, które wspólnie przeżyjemy. Zobaczymy, jakie będą decyzje papieża w tej sprawie – zastanawia się Adam Grzegorzyca.
Filozofia to ponad dwa tysiące lat refleksji, nie sposób zajmować się wszystkim naraz, więc nasz bohater skupił się nad syntezą platonizmu, neoplatonizmu, chrześcijaństwa i współczesnych odkryć, zwłaszcza w fizyce.
- Ujęły mnie dzieła Jana Szkota Eriugeny i do dziś prowadzę badania w tym obszarze. Zanim jednak doszło do swobodnych badań, trzeba było przejść przez gęste sita dwóch uniwersytetów i jednej szkoły wyższej. Trzeba było sprostać wymaganiom profesorów, którzy od dekad są mistrzami i nie uznają kompromisów, zwłaszcza w dziedzinie filozofii i solidnej metodologii. Działo się tak, ponieważ filozofia to dziedzina decydująca, choć często w sposób nie całkiem widoczny, o kierunkach rozwoju całej naszej cywilizacji - tłumaczy. - Moje skromne badania dotyczą starożytności i średniowiecza, ale gdy analizuję dzieła Platona czy Eriugeny, to mam nieodparte wrażenie, że oni wiedzieli o nas więcej niż my dziś wiemy o nich i o sobie. To stanowi bardzo znamienny, radosny i trochę niepokojący element tych analiz. Element filozofowania. Jedno jest jeszcze bardzo ważne w tym kontekście. Wielkich filozofów należy zestawiać ze współczesnymi badaniami z zakresu fizyki, mechaniki kwantowej, genetyki i sztucznej inteligencji oraz oczywiście z chrześcijaństwem i naukami społecznymi. To wszystko jest możliwe. A wyniki badań mogą być zaskakujące, ponieważ filozofia staje się pomostem, by obdarzony intelektem człowiek, mógł nie podlegać rzeczywistości, lecz wyznaczać kierunki jej rozwoju. I to w taki sposób, by mądrość ciągle nie przychodziła za późno.
Jego wyniki badań są dostępne w postaci opublikowanych artykułów naukowych. Adam Grzegorzyca ma na swoim koncie siedem artykułów w czasopiśmie Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie – Studia Philosophiae Christianae, cztery w czasopiśmie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Poznaniu - Studia z historii filozofii oraz dwa artykuły w opolskiej Tekstotece. Każdy z tych artykułów przeszedł skomplikowany proces recenzyjny i pozostaje w zasobach polskiego dorobku naukowego dla wszystkich chętnych.
Zachować pamięć o kopalni
„Solidarność górnicza w Knurowie” – taki tytuł ma z kolei jego pierwsza historyczna książka. Jak mówi autor Knurów jest miastem zbudowanych dla kopalni, a Szczygłowice to dzielnica typowo przykopalniana. Trudno tu o analizy historyczne sprzed wieków, ale możliwe są badania dotyczące rozwoju Knurowa, dążeń mieszkańców tego regionu do Polski, a następnie walki o niepodległość od lat osiemdziesiątych XX w.
- To był w pewnym sensie ostatni moment, by zgromadzić materiały, wspomnienia, dokumentację fotograficzną, przeprowadzić wywiady. Zmobilizował mnie do tej pracy Krzysztof Leśniowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” ruchu Knurów i dobrze się stało, bo niedługo później odszedł od nas do wieczności np. Pan Remigiusz Zep, jeden z bardzo zasłużonych działaczy w najtrudniejszych czasach, gdy istniało ryzyko utraty zdrowia i życia. „Solidarność górnicza w Knurowie” wybrzmiała wśród czytelników bardzo wyraźnie, o czy najlepiej świadczyły dziesiątki rozmów, telefonów, zapytań, opowiadań. Na jej kanwie powstał pomysł książki „120 lat Kopalni Knurów” – opowiada autor.
W 2023 r. kopalnia obchodziła jubileusz 120 lat istnienia. W planach było wydanie folderu, bądź skromnej broszury. Historia kopalni do 1945 r. została bardzo szczegółowo opisana w „Kronice Kopalni Knurów” autorstwa Ignacego Janosza, z okazji 100-lecia wydano też album.
- Teraz miało być coś skromniejszego. I znów Krzysztof Leśniowski najpierw interweniował u dyrektora kopalni, że potrzebna jest jubileuszowa książka, a następnie zaproponowano mi jej autorstwo. Podjąłem się zadania i tak światło dzienne ujrzała moja druga historyczna książka - mówi Adam Grzegorzyca.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.