Czy Dębieńsko, kopalnia nieczynna od 1998 r., ożyje? "Prairie Mining Limited rozszerza działalność w Polsce i przejmuje od NWR projekt Dębieńsko na Górnym Śląsku za maksymalnie 2 mln euro" - poinformowała spółka (11 października) w komunikacie prasowym. Australijczycy oświadczają, że ożyje, ale nie tak szybko, jakby można oczekiwać.
"Budowa kopalni węgla Jan Karski w Lubelskiem pozostaje priorytetem dla Prairie Mining, jest bardziej zaawansowana, niż projekt Dębieńsko" - oznajmił w czwartek (13 października) wiceprezes PD Co (spółki-córki Prairie Mining Limited) Artur Kluczny.
I wytłumaczył dziennikarzom, że projekt w Lubelskiem jest "dwa lata do przodu" w stosunku do kopalni Dębieńsko i ma status numeru jeden w strategii spółki, choć dla Dębieńska wydana już została koncesja wydobywcza, a kopalnia Karski (powstanie najwcześniej w 2023 r.) jeszcze jej nie ma.
To w takim razie, po co Australijczycy kupowali Dębieńsko? Żeby dostać się do złóż węgla koksowego, którego w Karskim nie nie będzie - tłumaczy inwestor. A kiedy to może nastąpić?
- Jeśli będą chcieli realizować projekt według założeń NWR Karbonia, to za dziesięć lat. W innym przypadku możliwe jest rozpoczęcie wydobycia za dwa, trzy lata - uważa Jerzy Markowski, b. wiceminister gospodarki.
NWR nic nie wydał, a w najlepszym przypadku wydał niewiele (m.in. na 50-letnią koncesję na wydobycie), na to, by urzeczywistnić projekt Dębieńsko. Jak pokazuje historia ostatnich lat, nie brakuje chętnych do budowania w Polsce kopalń węgla kamiennego. Strateg Capital, Resources Ltd, Niwka Sp. z o.o., ECI, Coal Holding, HMS Bergbau, Kopex, rzeczone PD Co, Kopex i Kompania Węglowa (która w 2013 r. ogłosiła, że za 3,7 mld zł wybuduje kopalnię pod Rejowcem w Lubelskiem), to tylko niektóre spółki z chętnych do inwestowania w kapitałochłonny górniczy biznes. Poza Kompanią tylko jedna z nich wycofała się z budowania kopalni, ale że głosiła, iż zamierza budować dwie, to nadal pozostaje na rynku potencjalnych budowniczych kopalń węgla kamiennego.
I co z tych planów będzie, to jak powiadają publicyści, czas pokaże. Żeby był sens budowania kopalni, trzeba wpierw mieć koncesję na wydobycie (a wcześniej zidentyfikowane złoże węgla lub koncesję na jego poszukiwanie). Mając już koncesję na wydobycie, wcale nie trzeba budować kopalni. Można sprzedać projekt (z koncesją) komuś z godziwym zyskiem? Można, choć (jeszcze) nie było takiego przypadku.
Nie wszyscy wierzą w te zapewnienia o budowaniu kopalni tu czy tam, od podstaw. Pojawiają się głosy, że namnożyło się amatorów inwestowania w górnictwo, wcale nie gigantów, ani firm mogących bez większych problemów pozyskać kredyt inwestycyjny, bo chodzi im o to, by zdobyć koncesję na wydobycie, a nie zajmować się wydobyciem. Przyznacie Państwo, że teoria mająca ręce i nogi. Wg danych Ministerstwa Środowiska z 1 listopada 2015 r. danych Ministerstwa wydano 62 koncesje na wydobycie węgla kamiennego. A czy teza o tym, że wszystkie te starania po to, by kto inny (czytaj: zagraniczny kapitał) nie tyle budował kopalnie, co zajął się procesowaniem węgla w złożu, czyli jego zgazowaniu, ma rację bytu?
- Tego jeszcze nikt na świecie nie zrobił na skalę przemysłową, choć mówi się o tym od kilkudziesięciu lat i eksperymentuje. To po pierwsze. I po drugie: takie teorie spiskowe są śmieszne. Także z geologicznego punktu widzenia. Skały, które leżą nad pokładami polskiego węgla, są najzwyczajniej nieszczelne i przepuściłby w powietrze gaz uzyskany z procesowania węgla - uważa Jerzy Markowski.
Dodajmy, że podziemne zgazowanie węgla na skalę przemysłową prowadzone jest jedynie w Uzbekistanie. Zważywszy, że nigdzie w świecie nie udało się tego skutecznie powtórzyć, można uznać, że procesowanie węgla pozostaje nadal w sferze mniejszych lub większych eksperymentów (vide kopalnia Wieczorek). Zresztą, obecnie - jak raportowała Najwyższa Izba Kontroli, w lutym 2016 r. "obecnie obowiązujące Prawo geologiczne i górnicze nie uznaje technologii podziemnego zgazowania węgla jako jednej z form wydobycia węgla i w tej sytuacji niemożliwe jest uzyskanie koncesji na wydobycie kopaliny tą metodą".
Czyli w Dębieńsku będzie można wydobywać węgiel, a nie uzyskiwać z niego gaz syntezowy. Przynajmniej w tzw. bliskiej przyszłości. A od kiedy? A odpowiedź na to pytanie chcieliby znać zapewne również inwestorzy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
I nurtuje mnie jeszcze pytanie jak to jest u nas, że Niemce potrafią u nas otwierać kopalnie i z zyskiem wydobywać? :-)
ten Markowski to się wogóle nie zna na niczym :-D