Kiedy na początku sierpnia prezes Tomasz Rogala zapowiadał, że już wkrótce Polska Grupa Górnicza zaraz zacznie na siebie zarabiać, wskazał dwa kierunki, w których jego firma miałaby rozwijać sprzedaż. Dokapitalizowanie spółki z pieniędzy energetyki i funduszy miało zapewnić PGG tylko czas na otrząśnięcie się, teraz pora na działanie.
Podstawą odbudowania pozycji firmy ma być zmniejszenie kosztów stałych. Poza oczywistymi redukcjami zatrudnienia, PGG chce także zwiększyć wydobycie, ale to opłacać ma się tylko w przypadku, gdy uda się spółce zwiększyć sprzedaż. Prezes Rogala zaprzecza, jakoby firma miała znowu zastosować swoistą promocję na węgiel dla odbiorców krajowych, jak miało to miejsce jeszcze przed rokiem, ponieważ takie rozwiązanie ma sens tylko w perspektywie krótkoterminowej, kiedy trzeba przywrócić płynność. Jednocześnie PGG zawiesiło już aktywności eksportowe drogą morską, ponieważ przy cenach utrzymujących się w ostatnim czasie na rynkach światowych, te kierunki też nie wydawały się być dostatecznie opłacalne.
Pierwszym krokiem było uruchomienie sprzedaży internetowej dla klientów detalicznych, z pominięciem pośredników. Jedna stała cena za workowany węgiel na palecie, z wliczoną dostawą (nawet dla odbiorców na Pomorzu) to pomysł całkiem ciekawy i opłacalny, zarówno dla klientów jak i dla samej PGG. Pytanie tylko, czy kopalnie Grupy, nastawione na produkcję miałów, będą w stanie zapewnić tyle węgla w odpowiednich sortymentach grubych, żeby znacząco przejąć ten segment rynku.
Drugim pomysłem jest odzyskanie utraconego swego czasu rynku ciepłowniczego. W chwili obecnej krajowe ciepłownie i elektrociepłownie zawodowe to blisko 2 mln t węgla rocznie, a razem z innym zakładami zużywającymi węgiel do własnych celów energetyczno-grzewczych - ponad 2,6 mln t spalanego miału rocznie. Rynek o tyle obiecujący, o ile PGG będzie mu w stanie zaoferować coś więcej, niż była do tej pory w stanie zaproponować Kompania Węglowa.
Prezes Rogala winą za utratę tego segmentu rynku obarcza przede wszystkim ceny, które w swoim czasie miały skusić polskie ciepłownictwo do skorzystania z oferty importerów, głównie z kierunku wschodniego. Nieśmiało tylko wspomina o tym, że węgiel rosyjski ma w przetargach (które mimo zwolnienia zakupów sektorowych na paliwo z obostrzeń ustawy o zamówieniach publicznych dalej stanowią dominującą formę dokonywania zakupów węgla w spółkach ciepłowniczych, będących w znakomitej większości własnością miast) mocniejszą pozycję startową właśnie z uwagi na lepsze parametry, głównie wartość opałową i zawartość siarki. Polscy producenci, kiedy zachodzi taka potrzeba, potrafią znaleźć w swoich kopalniach węgiel o parametrach nawet lepszych niż te wymagane przez elektrociepłownie, ale do tej pory w dużej mierze ich produkcja skupiała się na potrzebach energetyki. Część odbiorców, nawet z centralnej Polski zapowiada już, że pomimo starań PGG pozostaną oni przy swoich sprawdzonych dostawach z Rosji, właśnie z uwagi na parametry jakościowe (wielu do dziś wspomina z tęsknotą surowiec dostarczany kiedyś przez elbląski Halex).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
PGG musi pozbyć sie kopaln ktore ciagna wydobycie w pozostałych na dół
przeciez ruskie zamkneli teraz całe mnostwo kopaln z braku wyposażenia (wszystko za stalina budowane)
sprzedaz internetowa na duza skale to czesc zapotrzebowania, KW samo sie troche pogrązyło, licze ze Rogali uda sie odbudowac wizerunek PGG zwłaszcza ze w wielu przypadkach obnizyli koszty wydobycia