Jeśli rząd przeforsuje w Sejmie swoją wersję ustawy o prawie geologicznym i górnictwie (dziś ma zostać powołana specjalna podkomisja) - skończy się monopol Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Prawdopodobnie od 2010 roku szkolić ratowników w kopalniach będą mogły prywatne firmy. To wymóg UE. Górniczy eksperci ostrzegają, że obniży się bezpieczeństwo, bo przetargi w spółkach węglowych wygrają najtańsi. Gwarancji wysokiego poziomu szkolenia w nowych przepisach nie ma - napisał \"Dziennik Zachodni\".
- Jakiej jakości usługi będą świadczyć prywatne firmy? Nie można zapewnić, że zachowają obecny poziom. Tymczasem w kopalniach od 2006 roku wzrasta liczba wypadków -ostrzega dr Piotr Buchwald, ekspert górniczy, były szef Wyższego Urzędu Górniczego. Przypomina, że w 2007 roku w kopalniach było 16 wypadków śmiertelnych, a w 2008 - o osiem więcej. Zdaniem Buchwalda branży potrzebne są zmiany systemowe, a nie doraźne i tak naprawdę szkodzące górnictwu, godzące w ratownictwo.
- Tak gruntowne zmiany w ratownictwie w sytuacji, gdy eksploatacja węgla schodzi na podpoziomy, park maszynowy jest stary i zaczyna brakować doświadczonej kadry, muszą odbić się na bezpieczeństwie - podkreśla dr Piotr Buchwald.
Jego poglądy podziela Piotr Luberta, szef ZZ Ratowników Górniczych w Polsce: - Zagrożeń przybywa. Spółki węglowe oszczędzają na czym mogą. Nieraz przeprowadzano tzw. ciche akcje. Nie zgłaszano wypadku do nadzoru, by nie płacić za procedury. To się nasili. Szefowie kopalni będą podejmować ryzyko. Będziemy mieli do czynienia z garażowym, emeryckim ratownictwem - ostrzega Luberta.
Przypomina, że do wypadku w kopalni Halemba w 2006 roku doszło, bo zaniedbano przepisy bhp, a prace prowadziła firma MARD. Wygrała przetarg, bo była najtańsza. Także w szkoleniu kopalnianych zastępów ratowniczych pieniądze mogą okazać się ważniejsze niż zdrowy rozsądek - ocenił \"Dziennik Zachodni\".
Żeby zostać ratownikiem górniczym, trzeba dziś przejść mordercze testy sprawnościowe, wykazać się niezwykłą kondycją, żelaznym wręcz zdrowiem i wyjątkowo silną psychiką oraz odpornością na stres. Słabeuszy do ratowniczych zastępów nie dopuszczają specjaliści z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. To jednak może się zmienić.
Sejm pracuje nad przepisami, które zlikwidują monopol stacji. To rządowy projekt ustawy. Szkolić ratowników w kopalniach będą mogły także prywatne firmy. Nie ma żadnej gwarancji, że będą to robić dobrze.
- Nie obawiamy się utraty monopolu. Konkurencja nawet sprzyja rozwojowi. Chcielibyśmy jednak, by przepisy zostały doprecyzowane i gwarantowały odpowiednio wysoki poziom szkolenia ratowników. Wierzę, że to zostanie zrobione w sejmowych podkomisjach - mówi Jan Syty, wiceprezes CSRG.
Stacja w 2007 roku obchodziła stulecie istnienia. Jej pracownicy są uważani za jednych z najlepszych ratowników na świecie. Ratują życie kolegów na Śląsku, ale niosą pomoc także potrzebującym poza granicami. Gasili pożary w kopalniach w Chinach, USA, Rosji, Australii i RPA. Organizowali nawet system ratownictwa w Kolumbii. Czy równie dobrzy okażą się w biznesie? Już niedługo będą musieli stawić czoła prywatnym firmom w czasie przetargów. Prawdopodobnie liczyć się będzie nie tylko fachowość, co pieniądze - tego zdania jest Piotr Luberta, szef Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce.
- Na badaniach w specjalistycznej przychodni w CSRG odpada połowa chętnych do zawodu ratownika. W stacji są doświadczeni lekarze i doskonały sprzęt. Kto nas zapewni, że w innej przychodni lekarz nie przepuści ukrytych schorzeń i że do akcji nie ruszy słaby psychicznie ratownik? - pyta związkowiec.
Czy twórcy nowych aktów prawnych nie zapominają, że dotychczasowe regulacje pisały katastrofy górnicze i troska o życie i zdrowie górników? - pyta \"Dziennik Zachodni\".
- Górnictwo węgla kamiennego wywołuje też coraz silniejsze zagrożenia. Tragedie górnicze nie ustają. Nowe prawo geologiczne i górnicze zmierza do urynkowienia usług ratowniczych. W pseudo trosce o życie i zdrowie do głosu dochodzą procedury przetargowe. Oferty i ceny usług będą kryterium do zabezpieczania i ratowania? - irytuje się szef ZZRGwP.
Co na to Wyższy Urząd Górniczy? Jest ostrożny. - Te przepisy są dopiero w powijakach. Trwają prace w komisjach sejmowych. Na tym etapie nie będziemy ich komentować - informuje Edyta Tomaszewska, rzeczniczka WUG.
Jednym z posłów, którzy będą pracować nad nowym prawem jest Jan Rzymełka z Platformy Obywatelskiej. Prosi, by wystudzić emocje.
- Ta ustawa jest niezwykle ważna i obszerna zarazem. Wraz z przepisami wykonawczymi ma 1200 stron. Składają się na nią także żale, jakie narosły w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Dlatego prace nad nią i próby pogodzenia głosów różnych środowisk będą niezwykle trudne - podkreśla Jan Rzymełka.
Wyjaśnia, że ustawa o prawie geologicznym i górniczym była już pierwszy raz czytana w Sejmie. Dzisiaj powołana zostanie specjalna podkomisja, która będzie nad nią pracowała. Wejdą do niej posłowie z komisji ochrony środowiska, gospodarki oraz samorządu terytorialnego.
- Te przepisy zmienią wiele podstawowych spraw w górnictwie. Odpowiadają także na wymogi, jakie stawia nam Unia Europejska m.in. w zakresie swobody działalności gospodarczej. Zainteresowane ustawą powinny być także górnicze gminy - wyjaśnia Jan Rzymełka we wtorkowym \"Dzienniku Zachodnim\".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
UZASADNIENIE do projektu ustawy - Prawo geologiczne i górnicze wraz z projektami aktów wykonawczych problematykę ratownictwa "opisuje" w dwu zdaniach: "[...] Znacząco zliberalizowano także wymagania dotyczące ratownictwa w odkrywkowych zakładach górniczych. Przedsiębiorcy wydobywający kopaliny metodą odkrywkową nie muszą posiadać zorganizowanego ratownictwa górniczego, wystarczy, by mieli oni możliwość korzystania z usług ratowniczych świadczonych przez inne podmioty (art. 120 ust. 15 projektu).". Nawet nie próbuję tego komentować. Powyższy tekst pisano z założeniem, że projekt zgodnie z art. 218. [...] wchodzi w życie 1 lipca 2009 r. W artykule najlepiej przemawia "za mnie" jeden z dwu posłów geologów obecnej kadencji (drugi to Jan Walenty Tomaka!) - cytuję: [...] prace nad nią i próby pogodzenia głosów różnych środowisk będą niezwykle trudne - podkreśla Jan Rzymełka.". Liczę na Pana - Panie Pośle!
I znowu pieniądze są najważniejsze, najgorsze to to, że decydentami są osoby, które w życiu nie miały nic wspólnego z ratownictwem w przewadze osób z uprawnieniami emerytalnymi, którym na niczym nie zależy. Zniszczyć jest bardzo prosto, ale odbudowanie tego nie będzie możliwe.
I znowu pieniądze są najważniejsze, najgorsze to to, że decydentami są osoby, które w życiu nie miały nic wspólnego z ratownictwem w przewadze osób z uprawnieniami emerytalnymi, którym na niczym nie zależy. Zniszczyć jest bardzo prosto, ale odbudowanie tego nie będzie możliwe.
Chyba ten, co tak uważa, nie zna obowiązujacego stanu prawnego. TERAZ z prawie górniczym i geologicznym CSRG nie ma jakiegokolwiek monopolu, bowiem art. 75 wyraźnie przewiduje, że ta usługi ratownicze ma świadczyć "Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego lub inny podmiot, zawodowo trudniący się wykonywaniem czynności w zakresie ratownictwa górniczego". A więc wiecej rzetelnosci drodzu żurnaliści, bo chyba ktos was dezinformuje.