Rozmowa ze Stanisławem Łydą, prezesem zarządu Centrali Zbytu Węgla Węglozbyt SA.
Kierowana przez Pana centrala była przed laty potentatem w obrocie węglem. Jaka jest dzisiejsza pozycja spółki na rynku?
- W strukturze przychodów Węglozbytu handel węglem wciąż pozostaje bardzo ważnym fragmentem działalności, stanowiąc około 50 proc. wpływów. Wprawdzie nie jesteśmy już rynkowym tuzem w tej dziedzinie, niemniej – sprzedając rocznie mniej więcej 250 tys. ton węgla – nadal pozostajemy na nim ważnym graczem. Pełnimy rolę autoryzowanego sprzedawcy tak naszego głównego akcjonariusza, czyli Kompanii Węglowej, jak i – w mniejszym stopniu – Katowickiego Holdingu Węglowego. Handlujemy węglem miałowym i gatunkami sortowanymi. Mamy grupę przywiązanych odbiorców, którzy tradycyjnie u nas kupują, ale, jak każda firma handlowa, ustawicznie szukamy nowej klienteli. Logo Węglozbytu z zawartą w nim gwarancją kupieckiej rzetelności wciąż pozostaje wartością samą w sobie i doskonałą referencją.
Takim atutem jest też zapewne gigantyczne składowisko spółki w Ostrowie Wielkopolskim.
- Bez wątpienia. Jesteśmy, poza portami, jedną z nielicznych firm, dysponujących profesjonalnym składowiskiem towarów masowych. Cóż, węglem może handlować każdy, natomiast mało kto jest zdolny przechowywać duże ilości kubaturowe takich towarów. Pamiętajmy, że handel węglem wciąż podlega sezonowym fluktuacjom. Jego dostępność – szczególnie na eksport, który jest mniej opłacalny od sprzedaży krajowej – rośnie więc wtedy, gdy spada ta druga. Tymczasem odbiorcy kupują węgiel, kiedy jest im potrzebny. Nieprzypadkowo więc z naszej usługi przechowywania tradycyjnie korzysta Węglokoks. W tej chwili w Ostrowie Wielkopolskim leży 750 tys. ton węgla tej firmy. Ale nie tylko. W ubiegłym roku, kiepskim dla producentów węgla koksowego i koksu, z naszego składowiska korzystały m.in. Jastrzębska Spółka Węglowa oraz koksownia „Przyjaźń”. Węglozbyt, co oczywiste, zarabia na tej usłudze i jest to jedna z podstawowych dziedzin naszej działalności.
Węglozbyt jest też aktywny w zaopatrywaniu spółek węglowych w tzw. wsad materiałowy. Dlaczego centrala zajmuje się tym w warunkach rynkowej obfitości?
- Wielu dostawców materiałów dla górnictwa, ale też maszyn i urządzeń, obawiając się chwiejnej okresowo płynności finansowej spółek węglowych, woli korzystać z naszej oferty, ponieważ to my bierzemy na siebie w takich transakcjach ciężar windykacji należności. Innymi słowy, w naszym imieniu dostarczają do spółek węglowych zakontraktowane materiały, mając gwarancję terminowych płatności. Współpracujemy również – choć jest to niewielki fragment działalności Węglozbytu – z partnerami zajmującymi się zagospodarowaniem odpadów pogórniczych. Dzieje się to na zasadzie doraźnie zawiązywanych konsorcjów. Nasza firma – jako lider takiego konsorcjum – występuje w przetargach i zawiera umowy na, dajmy na to, rekultywację terenów bądź przeróbkę kamienia i sprzedaż kruszyw drogownictwu. Następnie, w naszym imieniu zlecenie wykonują firmy rozporządzające koniecznym sprzętem i ludźmi, po czym my bierzemy na siebie windykację należności. Wreszcie, istotną pozycją w przychodach centrali jest wynajem nieruchomości, będących wianem z czasów świetności Węglozbytu. Własnością firmy jest m.in. duży, reprezentacyjny gmach w samym centrum Warszawy. Jesteśmy gotowi go sprzedać, kiedy rynek nieruchomości wyjdzie z impasu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.