Nie dlatego, aby komuś jej zabronić - wszak mamy wolność słowa, ale dlatego, że Profesor w swoim wystąpieniu jednoznacznie wyjaśnia wszystkie wątpliwości związane z pobieraniem tego podatku. Logicznie i precyzyjnie uzasadnia, że nie ma żadnych podstaw dla tego rodzaju daniny. Wydaje się, że po wypowiedzi prof. Lipińskiego dalsza dyskusja merytoryczna traci sens.
Teraz po pierwsze głos ten winien być możliwie szeroko upowszechniony ze względu na jego rolę w poszukiwaniu sprawiedliwych rozwiązań logicznych i prawnych. Jest to o tyle trudne, że media są podzielone w tej sprawie nie według słuszności i logiki, ale według interesów. Tak zwane gminy górnicze, na których terenie znajdują się kopalnie, mają swoich lobbystów w elektoracie i wśród znaczących polityków lokalnych.
Przy pomocy tekstu prof. Lipińskiego można odebrać im ich interesowne uzasadnienia. Górnictwo mogłoby też wydać broszurę z wypowiedzią Profesora w odpowiednim nakładzie. Chodzi o to, aby wystąpienie to mógł otrzymać każdy parlamentarzysta, każdy radny z górniczej gminy, a nawet każdy obywatel zamieszkały na terenach objętych eksploatacją górniczą.
Po drugie trzeba poprosić w tej sprawie wszystkich decydentów mających wpływ na uchwalenie odpowiedniego zapisu w nowej wersji prawa geologicznego i górniczego o publiczne ustosunkowanie się do wypowiedzi Profesora.
Po trzecie wreszcie gminy i niesprawiedliwa względem górnictwa interpretacja prawna miała swoje zaplecze w nieprzychylnych mu liberalnych mediach i kształtowanej przez nie opinii publicznej. Górnictwo stale nagłaśniane jako nierentowne, niebezpieczne i zacofane znajdowało w tej materii również przychylne stanowisko ekspertów prawnych. Tworzyli oni swoisty sojusz z do dziś jeszcze nie wyjaśnionymi interesami krajowymi i zagranicznymi usiłującymi wyeliminować je z rynku lub przejąć za pół darmo.
Wypowiedź prof. Aleksandra Lipińskiego, świetnego znawcy prawa geologicznego i górniczego, jest okazją nie tyle do rewanżu, ile do kontrofensywy w sprawie czarnego PR polskiego górnictwa.
Napawa optymizmem podana przez Profesora wiadomość, że znawcy prawa konstytucyjnego również podzielają jego opinie. Logika i precyzja wypowiedzi prof. Aleksandra Lipińskiego w tej sprawie zasługuje na najwyższe uznanie i dlatego wypowiedź ta winna dotrzeć zarówno do czynników rządowych, parlamentarnych, samorządowych, jak i do wszystkich obywateli zainteresowanych tym tematem.
Będzie to z podwójną korzyścią zarówno dla górnictwa, jak i dla podniesienia kultury prawnej całego społeczeństwa.
Czytaj też:
Brak podstaw do obciążania podziemnej infrastruktury górniczej podatkiem od nieruchomości
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nic z tego nie rozumiem, skoro prof Lipinski ma racje, to dlaczego wytoczono przeciwko niemu wszystkie możliwe armaty traktując go niemal jako wroga publicznego nr 1 ? Może dlatego, że zwolennikom tego podatku zabrakło argumentów ?
Byc może, że jest to niewielka suma od jednej tony, ale tych ton są dziesiątki milionów, a to wszystko przekłada się na miliony złotych. Skala tego podatku to jedna sprawa, ale ważniejsza jest jego zasadność pobierania, która nijak ma się do wszelkiej logiki. Czy można uchwalać niczym nie uzasadnione podatki, tylko dlatego, ze ich skala jest niewielka? Kilka takich podatków i skala juz jest znacząca, a każdy z osobna niby nic. Profesor Aleksander Lipiński nie kwestionuje wielkości podatku tylko jego zasadność. Trudno uznać wyrobiska, które czynne są w czasie kilku tygodni, a potem są likwidowane, za trwałe obiekty budowalane i brać od nich podatek. To jasny absurd. Nettg jest natomiast medium, które zajmuje sie informacją niezaleznie od tego, czy jest ona korzystna dla górnictwa, czy też nie. Podaje wszystkie wiadomości dobre, czy złe ale zawsze prawdziwe.
To poniżej to wypowiedź z innego artykułu na nettg: " Zarzucanie gminom pazerności i sugerowanie, że doprowadzają one do zapaści górnictwa, jest czystą hipokryzją. Wysokość podatku od podziemnych nieruchomości stanowi około 60 groszy od tony węgla, czyli około 0,14 proc. średniej ceny sprzedaży w 2008 r. Gdyby przedsiębiorcy górniczy płacili ten podatek, to nie byłoby problemu. Problem zrodził się w konsekwencji lekceważenia przez nich tego zobowiązania i narosłych odsetek."