Przed Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach, gdzie odbywa się 1 października konferencja Energy Days protestują hutnicy. Do związkowców wyszedł minister energii Miłosz Motyka.
Hutnicy kolejny raz zwracają uwagę na bardzo trudną sytuacje polskiego hutnictwa.
- Jesteśmy w obliczu wojny, która trwa za naszą granicą. Jeżeli łańcuch zostaw zostanie przerwany, tak jak za COVID-u, to skąd weźmiemy w tym momencie produkty niezbędne do produkcji uzbrojenia? Chińczycy pokazali, co potrafią zrobić szantażując Europę brakiem dostaw pewnych komponentów. Dlatego bronimy ostatniego bastionu, jakim jest Polska. To tutaj produkujemy strategiczny węgiel koksowy. Bronimy też huty ArcelorMittal, która produkuje stal. Bronimy w ogóle całego przemysłu – mówił 1 października przed Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach Jarosław Gałka z Federacji Metalowców i Hutników w Polsce, JSW Koks.
Protestujący zwracali uwagę na toczące się od kilu miesięcy rozmowy z rządem w sprawie uzdrowienia sytuacji polskiego hutnictwa. - Dziesięć miesięcy jałowej dyskusji nad założeniami do strategii, która dopiero ma być opracowana. Kiedy więc to zostanie wdrożone? - pytali. - A w międzyczasie my umieramy. A zwróćmy uwagę, że wiele branż umiera.
Ze związkowcami przed gmachem MCK przywitał się minister energii Miłosz Motyki.
- Usłyszeliśmy od niego, że zajmie się problemami, żebyśmy je tylko skodyfikowali. Mówił, że będzie szybka odpowiedź i działanie. Liczymy na to, bo tu nie ma już czasu na rozmowy. Tylko szybkie działanie może uratować branżę hutniczą i koksowniczą - podkreślił Jarosław Gałka. Dodał, że polskie hutnictwo przegrywa dzisiaj konkurencję z nieobciążonymi opłatami produktami stalowymi z Ukrainy.
Minister obiecał hutniczym związkowcom spotkanie w Warszawie 9 października.
W Katowicach protestowali też związkowcy reprezentujący prywatne zakłady, jak ArcelorMittal.
- W zeszłym roku obrachunkowym zanotowaliśmy duży spadek dochodów, jesteśmy na wielkim minusie. Teraz pierwsze półrocze też się zamknęło spadkami cen, które spadają przez ten import. Jest to niebezpieczne dla całego przemysłu - tłumaczyli związkowcy z tego zakładu.
Co dalej? - Oczekujemy wsparcia, złagodzenia ETS-u. Liczymy na wprowadzenie kontyngentów, które na przykład wprowadziły Indie w momencie, kiedy Chińczycy wybudowali w Indonezji koksownię. I to też na uratuje, oprócz ceł. Dzisiaj pozwalamy produktom spoza Unii Europejskiej bezwarunkowo zalewać nasz rynek - mówili związkowcy. - My nie jesteśmy przeciwko Zielonemu Ładowi, tylko przeciwko jego błędnym założeniom. Zarabiajmy najpierw na ten Zielony Ład i dopiero potem go wprowadzajmy - kończyli.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Czytając ten fragment artykułu: /Co dalej? - Oczekujemy wsparcia, złagodzenia ETS-u. Liczymy na wprowadzenie kontyngentów, które na przykład wprowadziły Indie w momencie, kiedy Chińczycy wybudowali w Indonezji koksownię. I to też na uratuje, oprócz ceł./ - w przeciwieństwie do @Rob Son rozumiem dlaczego są te protesty. Przecież stal nie obłożona ETSem niszczy planetę.
Nie rozumie tych protestów związkowych?Trzeba działać i wypracowywać zyski a nie beczeć o kase podatnika Prywatne firmy albo przynoszą zyski albo upadają.