Znacie taki przypadek, żeby jedno i to samo wałkować dziesięć razy bez skutku? Może znacie, może nie, ale w każdym razie ja znam i dziś opowiem Wam historyjkę sztygara nazwiskiem Młynarek, który dwadzieścia pięć lat na kopalni spędził i najwięcej to się chyba nagadał. Nawet się z niego trochę śmiali, ale on gadał nie na darmo.
Jak się za robotę trzeba było wziąć, to zawsze pouczał do znudzenia. Potem prowadził szkolenia BHP. Jak chłopaki szli na te szkolenia, to się zawsze bardzo cieszyli, bo im szychta spadała. Nie musieli robić, tylko siedzieć. Niestety, wielu z nich traktowało te nasiadówki jako dobrą zabawę. Rzadko kto pilnie słuchał, o czym jest mowa. Ale podpisać regulamin musieli wszyscy. Co z tego wynikało w praktyce? Już Wam mówię. Same nieszczęścia. Wyobraźcie sobie, że ów Młynarek prowadził raz szkolenie. Sprawa dotyczyła ściany numer 8 w pokładzie 407|1 na poziomie 650. Ściana prowadzona była systemem podłużnym z zawałem stropu przy nachyleniu podłużnym od 7 do 18 stopni oraz poprzecznym od –3 do +8. Jej wysokość dochodziła od 2,2 m do 2,8 m. Obudowę ściany stanowiły sekcje obudowy zmechanizowanej typu Fazos. Do odstawy urobku służył przenośnik zgrzebłowy z zastawkami o wysokości 1000 mm, a do urabiania kombajn typu KSW-5002A/2BPH o zabiorze 630 mm. W ścianie prowadzone byty prace eksploatacyjne związane z przygotowaniem jej do wybudowy urządzeń w oparciu o opracowaną technologię, która przewidywała jednokierunkowy system urabiania kombajnem ścianowym od strony nadścianowego chodnika 8a w kierunku podścianowego 8b.
– Uwaga, bo teraz przystępuję do omawiania szczegółów toku pracy – krzyczał Młynarek.
– Po wykonaniu skrawu kombajnem należy strop ściany opiąć filarówkami w odstępach co 0,3 m. Celem wykonania opinki stropu musimy przesunąć do ociosu co drugą sekcję i na stropnice tych sekcji wkładać po dwie filarówki, a następnie przesunąć pozostałe sekcje obudowy zmechanizowanej. Po zabezpieczeniu całej ściany przesuniemy trasę oraz napędy przenośnika ścianowego pod ocios węglowy. I na to mamy trzy dni, do końca zmiany C w czwartek. Czy wszyscy zrozumieli, w czym rzecz? – zapytał raz jeszcze donośnym głosem.
A wiara na to: Tak jest szefie, ma się rozumieć, że wszystko wiemy aż nadto dobrze. No bo co niby mieli mówić? Każdy przecież mądry.
Powiem Wam jednak, że kto jak kto, ale Młynarek był fachman na całego. I nikogo nie dziwiło, że kierowanie tą właśnie robotą dyrekcja powierzyła jemu. Wyobraźcie sobie, że do wtorku wszystko szło, jak Młynarek sobie obmyślił. Czyli w porządku, zgodnie z górniczą sztuką. W ścianie wykonano sześć skrawów, zabudowując po dwa rzędy filarówek na skraw. Po skończonej szychcie Młynarek wrócił do domu i niespodziewanie dostał zawału. Chyba nazajutrz pierwszy raz do roboty nie przyszedł w całej swojej górniczej karierze. No cóż, takie jest życie. Młynarek w szpitalu, a robić trzeba. Zadanie przejął młody sztygar.
W czwartek, na zmianie D prowadzone były w ścianie dalsze prace eksploatacyjne związane z przygotowaniem jej do wybudowy urządzeń, ale już niezgodnie z opracowaną technologią, gdyż w celu wyrównania frontu ścianowego rozpoczęto urabianie kombajnem od chodnika 8b aż do sekcji 120. Ten sam kombajn z czyszczeniem zjechał następnie do sekcji 80. Za nim opuszczane były osłony odciosowe. Sekcje na odcinku od 120 do 90 nie zostały jednak przesunięte, a strop nie zabezpieczony filarówkami. Wyobrażacie sobie takie zaniedbanie? Szkoda nawet gadać. Nie wiem, jak ten młody sztygar się nazywał. Był na szkoleniu z Młynarkiem i musiał zapoznać się z technologią. Widać tylko w teorii, bo obecność podpisał. Tymczasem, gdy kombajn znalazł się w sekcji 80, hydraulik przystąpił do uszczelniania zaworu czterodrożnego w sekcji 113, będąc w pozycji klęczącej, plecami do ociosu węglowego. I w tym czasie nastąpiło odspojenie ociosu węglowego na długości trzeciej sekcji obudowy zmechanizowanej. Odspojona bryła węgla przewróciła się, ulegając rozbiciu na mniejsze bryły, z których dwie wpadły do pola przejściowego obudowy zmechanizowanej, uderzając przebywającego tam hydraulika. Oj, awantura z tego była niemała.
Młody sztygar ma już po karierze. A hydraulik jeździ do dziś na wózku. Powiem Wam, że jak się Młynarek o tym wszystkim dowiedział, to omal następnego zawału nie dostał. Czyż nie warto było pracować zgodnie z przepisami? Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami. Kaj.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.