Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa przygotowuje obszerny raport na temat ubytku dochodów publicznych na skutek likwidacji górnictwa. – Branży nie obronimy, uważam. To tylko kwestia czasu, kiedy się z nią pożegnamy. Może stanie się to za dziesięć lat, a może w 2049 r., jak zostało zapisane w umowie społecznej – mówi Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
– Na razie nikt nie mówi o tym, ile mniej wpływów będą miały gminy górnicze, fundusze celowe i budżet państwa w sytuacji, gdy zostaną zamknięte kopalnie węgla. Z dostępnych obliczeń wynika, że są to ogromne kwoty ubytku dochodów publicznych. Do tego trzeba jeszcze dołączyć koszty likwidacji zakładów górniczych, koszty społeczne i wiele innych. Niestety, w tak szerokiej perspektywie nikt nie analizuje tej transformacji, którą niektórzy określają mianem sprawiedliwej, a która według mnie sprawiedliwą nie jest – dodaje Janusz Olszowski.
Jego zdaniem może dojść do wcześniejszego zamknięcia przynajmniej niektórych kopalń.
Węgiel koksowy jeszcze przed dekadę lub dwie surowcem strategicznym
– Naciski Komisji Europejskiej są ogromne, żeby przyspieszyć proces dekarbonizacji. Bardzo bym tego nie chciał, ale obawiam się, że likwidacja kopalń jednak nastąpi szybciej, niż zostało to zapisane w umowie społecznej – podkreśla prezes GIPH zastrzegając, że bierze pod uwagę górnictwo węgla energetycznego.
– Sądzę, że mimo tych trudności, które przeżywa ostatnio Jastrzębska Spółka Węglowa, przez co najmniej najbliższą dekadę albo i dwie, węgiel koksowy będzie nadal surowcem strategicznym i produkcja stali nie zostanie tak szybko wyparta na przykład przez wodór – tłumaczy dalej Janusz Olszowski.
Warto przy okazji przypomnieć, że przed czterema laty na zlecenie GIPH eksperci z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach przeprowadzili szeroką analizę kwestii wpływów finansowych od górnictwa do budżetu państwa i budżetów lokalnych. Napisano w nim m.in., że procesy likwidacyjne w górnictwie oraz powiązane z nimi zmniejszanie, nawet tymczasowe, w procesie restrukturyzacji, skali działalności firm okołogórniczych, przełożą się w pierwszej kolejności na wystąpienie negatywnego efektu utraty dochodów budżetowych w samorządzie gminnym i powiatowym. O ile bowiem w skali budżetu krajowego łatwiej będzie zrównoważyć powstające niedobory, to w skali budżetów lokalnych będą one nieporównanie większe, a co za tym idzie, bardziej dotkliwe – zaznaczono w opracowaniu.
Co więcej, na poziomie lokalnym eksperci zwrócili uwagę na efekt kuli śnieżnej w pogarszającej się sytuacji budżetowej. Z jednej strony – jak to określili – będzie malała strona dochodowa budżetów, z drugiej natomiast będą się zwiększały obciążenia wydatkami na usuwanie negatywnych skutków społecznych likwidacji górnictwa. Samorząd lokalny ma przecież w swoich kompetencjach większość zadań związanych z polityką społeczną, rynkiem pracy, przeciwdziałaniem różnym formom wykluczenia, a nawet szeroko rozumianym bezpieczeństwem publicznym.
Górnictwo jest obciążone 34 podatkami
„Mając na uwadze silne sterytorializowanie górnictwa oraz uwzględniając doświadczenia – nie tylko polskie – z wcześniejszych lat, należy zakładać, że postępujące procesy likwidacyjne będą prowadziły do wyłaniania się obszarów problemowych dzielnic, 38 miast i gmin, dla których potrzebna będzie sprawna interwencja pozwalająca przeciwdziałać wykluczeniom lub minimalizować ich skutki. W pierwszej kolejności odpowiedzialność za jej realizację spocznie na barkach samorządów lokalnych. Można przewidywać, że w najbliższych latach proces ten będzie dotyczył w pierwszej kolejności Rudy Śląskiej i wybranych sąsiadujących miast. Następnie Rybnika i otaczających go gmin, by w ostatniej fali uderzyć w Jastrzębie-Zdrój i pobliskie obszary wiejskie" - czytamy w raporcie.
Autorzy opracowania przypomnieli, że wydobycie węgla kamiennego regularnie zasilane było wsparciem rządowym pozwalającym na zapewnienie bieżącej płynności i de facto przykrywającym brak długookresowych podstaw mikroekonomicznych dla funkcjonowania branży, zaś powody dla udzielania tego rodzaju wsparcia są wielorakie – począwszy od zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju, po partykularne interesy polityczne.
Swego czasu wyliczono, iloma podatkami obciążone jest górnictwo, i wyszło, że jest ich 34. Większość, bo 65 proc. kosztów ponoszonych przez branżę, to podatki i składki za pracowników, m.in.: ubezpieczenie społeczne, zdrowotne, podatki od osób fizycznych, FP, FGŚP i FEP, PFRON. Do tego dochodzą podatki, opłaty i kary na rzecz gmin, VAT, akcyza, opłaty i kary na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, podatek dochodowy od osób prawnych, wypłaty z zysku i opłaty za udostępnianie informacji geologicznej. Dotyczy to każdej jednej wydobytej tony węgla i podnosi jej koszt.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Skąd w tym raporcie tyle defetyzmu? Rumuni już nie zamkną swoich kopalń węgla do 2027 roku, bo...bezpieczeństwo energetyczne. A OZE, to przekręt i coraz droższy prąd. Niejednokrotnie, to portfel głosuje. Jak w Bułgarii.