– Na pierwszy rzut oka widać, że Prawo i Sprawiedliwość – w przeciwieństwie do kilku innych części Polski – nie odzyskało w naszym regionie wigoru po wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Świadczy o tym chociażby fakt, że Karol Nawrocki poniósł klęskę w niemal każdym średnim i dużym mieście w województwie śląskim – mówi dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Tomasz Czoik: Jak Pan oceni wyniki wyborów prezydenckich w samym województwie śląskim? Rafał Trzaskowski ma tu nieco większą przewagę nad Karolem Nawrockim niż w statystykach ogólnopolskich
Dr Tomasz Słupik: Na pierwszy rzut oka widać, że Prawo i Sprawiedliwość – w przeciwieństwie do kilku innych części Polski – nie odzyskało tu wigoru po wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Świadczy o tym chociażby fakt, że Karol Nawrocki poniósł klęskę w niemal każdym średnim i dużym mieście w województwie śląskim. Kandydat popierany przez PiS w ostatnim tygodniu kampanii był na Śląsku dwukrotnie, ale chyba nie był zbyt wiarygodny w tym, co mówił – w Zabrzu pokazał się ze skrajnie prawicowym politykiem Georgem Simionem, który przegrał właśnie z w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii, a w Mysłowicach rozdawał górników drożdżówki. Padło przy tym dużo wzniosłych i okrągłych słów, które – jak widać – zostały przyjęte dość sceptycznie.
Z przykrością stwierdzam jednak, że Śląsk nie był do tej pory pierwszoplanowym aktorem kampanii prezydenckiej. Z perspektywy partykularnych interesów naszego regionu nie jest to dobra wiadomość. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach, przed drugą turą, to się zmieni.
Czy ogólnopolski wynik jakoś szczególnie pana zaskoczył?
Trudno mówić o zaskoczeniu, ale na szczególną uwagę zasługuje bardzo dobry wynik kandydatów skrajnej prawicy, czyli Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna, którzy zdobyli łącznie ponad 21 proc. Głosujący na nich to typowy „elektorat protestu”, osoby sfrustrowane sytuacją w kraju, a wśród nich w dużej mierze ludzie młodzi czy mali i średni przedsiębiorcy. Alarmujące jest to, że znaczna część z nich zainfekowana jest niebezpiecznymi, obskuranckimi poglądami, ale nie wrzucałbym tu wszystkich do jednego wora.
Wyborcy tych dwóch polityków mogą przesądzić o wyniku drugiej tury wyborów?
Tak, ale sprawa absolutnie jest nie przesądzona. Przestrzegałbym przed triumfalizmem i namaszczaniem Karola Nawrockiego na nowego prezydenta, tylko na podstawie wyników Mentzena i Brauna. Zresztą nawet sam Joachim Brudziński studzi euforię w obozie PiS.
Po pierwsze, Rafał Trzaskowski ma zapas dodatkowych 8-10 proc. ludzi, którzy w pierwszej turze zostali w domu. Sztab kandydata KO, licząc na zwycięstwo, będzie musiał tę grupę odpowiednio zmobilizować.
Jak już wcześniej wspomniałem, wyborcy Sławomira Mentzena nie są grupą jednorodną, część z nich zapewne w ogóle nie pójdzie do urn 1 czerwca, bo zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrockim kojarzą im się z „duopolem”. Pozostała część wcale nie musi zagłosować na kandydata PiS. Pokazały to wyraźnie poprzednie wybory prezydenckie, kiedy to w drugiej turze wyborcy Krzysztofa Bosaka podzielili swoje głosy niemal po równo między Trzaskowskim a Andrzejem Dudą.
Przykład rumuński jest bardzo pouczający, to case study, do którego powinni się odwoływać sztabowcy zarówno Trzaskowskiego, jak i Nawrockiego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.