Oczekiwania w odniesieniu do polskiego przemysłu były duże, szczególnie po ostatnich dwóch miesiącach dobrych odczytów PMI dla tej gałęzi gospodarki. Przemysł w końcu rośnie, może nie o spodziewane 3,6 proc., ale o 2,5 proc. - wylicza Mariusz Zielonka, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Jego zdaniem ten umiarkowany wynik jest efektem wyprzedzania wojny celnej.
- W marcu firmy produkowały wyprzedzająco, na zapotrzebowanie Europy Zachodniej, ale i USA. Dla przypomnienia, Stany Zjednoczone już w lutym wskoczyły na trzecie miejsce pod względem wielkości importu z Polski - podkreśla.
Kontynuuje: - Pytanie pozostaje otwarte. Co dalej z tymi produktami zrobimy skoro Donald Trump dał Europie 90 dni oddechu. Oczywiście można stwierdzić, że przecież cła i tak wzrosły do poziomu 10 proc., więc cześć rzeczy udało się sprzedać przed podwyżką. Nie ma też się co jednak oszukiwać, że Europa jest w stanie choćby w niewielkim stopniu wypełnić powstającą lukę po eksporcie Chin do USA. Oby i tym razem polski przedsiębiorca wykazał się dużym pragmatyzmem.
Ekspert uważa, że zapewne ten wyprzedzający pęd przemysłu będzie miał jeszcze jeden pozytywny aspekt. Nasz PKB wzrośnie silniej w pierwszym kwartale, a to ponownie za sprawą powiększających się skokowo zapasów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.