Powiedzieć, że Zdzisław Koń, emerytowany górnik kopalni Moszczenica, wzrastał razem z miastem Jastrzębie-Zdrój, to tak jakby nic nie powiedzieć. On bacznie obserwował, jak Jastrzębie powstaje blok po bloku, osiedle po osiedlu. Dzisiaj oprowadza po nim wycieczki, mówi o sobie, że jest lokalnym patriotą, zna każdy miejski zakątek, a do tego jest przewodnikiem w Carbonarium.
Rodzice Zdzisława Konia pochodzili z Lubelszczyzny, przyjechali do Jastrzębia-Zdroju w latach 60. ubiegłego wieku. – Oczywiście, że za pracą, jestem dzieckiem emigrantów z Lubelszczyzny – mówi o sobie Zdzisław Koń. – Tata dostał pracę na powstającej wówczas kopalni Jas-Mos w budowie. Ja się urodziłem w 1967 r. w bloku, bo w Jastrzębiu nie było nawet porodówki. Historia w naszej rodzinie zatoczyła koło. Tata pracował na trzech szybach – jastrzębskich, moszczenickich i zachodnich. Ja tak samo, tylko kilkadziesiąt lat później już je zamykałem...
Tata pana Zdzisława, tak jak on, pracował w dziale maszynowym. – Mój syn też jest górnikiem w JSW, tylko pracuje w ścianie – dodaje Zdzisław Koń.
Telewizor, meble, mały fiat
Jastrzębie, nim otrzymało prawa miejskie w 1963 r., liczyło niespełna… 4 tys. mieszkańców. Między rokiem 1970 a 1975 przybyło tu 65 tys. osób. W „enerdowskich” blokach zamieszkały rodziny górników z całej Polski, które przyjechały na Śląsk za pracą, za nowym mieszkaniem i nadzieją na małą stabilizację. Krok po kroku realizowali plan na życie, zmieniając obraz niewielkiego kiedyś Jastrzębia.
– Gdy kopalnie były w budowie, mieszkań jeszcze nie było. Prywatne osoby wynajmowały przyjezdnym kwatery. I tak moi rodzice trafili na wieś o nazwie Moszczenica Śląska. Potem przenieśli się do bloku, gdzie się urodziłem, położonego tuż obok Parku Zdrojowego – opowiada nasz bohater. – Górnicy dostawali nowe mieszkania pod warunkiem, że przepracują na kopalni sześć miesięcy. W „enerdowskich” blokach nawet kuchnie były urządzone. Ludzi przyjeżdżało mnóstwo, mówiło się, że z każdego polskiego powiatu ktoś się w Jastrzębiu znajdzie. Gdy poszedłem do szkoły, w klasie mieliśmy tylko dwóch rdzennych mieszkańców. Godali oczywiście, ale już po roku operowali przy nas polszczyzną.
Bloki rosły na potęgę, w szczerych kartofliskach, a mieszkańcy brodzili po błocie i obserwowali, jak powstają kolejne osiedla – 3, 4, 5 czy 6. Do 1977 r. wybudowano 300 bloków, a w nich 19 tys. mieszkań.
– Do dzisiaj znajomi mówią, że mieszkają na trójce czy czwórce. W latach 80. osiedla dostały nazwy, nr 6 zostało na przykład osiedlem Chrobrego, ale i tak większość nazywa je od numerów – podkreśla Zdzisław Koń. – To było trudne miasto do życia, w nim nie było nic. Ani sklepów, ani kina, tylko bazary. Gdy powstały pierwsze pawilony ze sklepami, zawsze były do nich kolejki. Na zakupy jeździło się więc do Cieszyna albo do Katowic na „czarny rynek”. Zwłaszcza po wypłacie.
Zdzisław Koń został przyjęty na kopalnię Moszczenica w 1986 r. Pracę zakończył w 2014 r. już na kopalni Jas-Mos. Gdy był młody, nie wiązał swojej przyszłości z kopalnią, przyszedł za dobrym zarobkiem i tak już został.
W szczytowym okresie miasto miało 104 tys. mieszkańców, dzisiaj jest ich 80 tys. i ciągle ubywa.
Rodzice pana Zdzisława cały czas tęsknili za rodzinnymi stronami. – Na wakacje jeździliśmy na Lubelszczyznę, bo tata budował tam dom. Gdy odszedł na emeryturę, rodzice tam wrócili i ja razem z nimi. Skończyłem w Chełmie szkołę górniczą, ale nie czułem się tam dobrze. Postanowiłem wrócić do Jastrzębia, to było moje miasto – wspomina górnik. – A tata odszedł na emeryturę, wybudował dom i po czterech latach zmarł. Brat pracował rok na kopalni, ale się nie nadawał do tej pracy, mówił „nigdy więcej”. Wyjechał za rodzicami.
Na Lubelszczyźnie wszyscy na niego do dzisiaj mówią hanys. – I ja o sobie też tak myślałem. Ale koledzy z kopalni uświadomili mi, że jestem gorol – śmieje się.
Całkiem inny poziom zwiedzania
Zdzisław Koń od 15 lat jest też przewodnikiem beskidzkim, pokazuje turystom Jastrzębie-Zdrój, no i przede wszystkim jest przewodnikiem po Łaźni Moszczenica – Carbonarium.
– Carbonarium powstało w byłej kopalnianej łaźni. Teraz oprowadzam tu wycieczki, a wcześniej po tych schodach i salach chodziłem w gumiakach. Ale zwiedzającym też sporo demonstruję, na przykład, jak się zakłada onuce – śmieje się. Poleca każdemu wycieczkę po świetnym Carbonarium, teraz powstaje tam Centrum Solidarności i Porozumień Jastrzębskich.
Zamiłowanie do turystyki miał już w podstawówce. – Gdy byłem dzieckiem, wsiadałem na rower i jeździłem po całym Jastrzębiu. Kiedyś plan miasta był nieosiągalny, więc objeżdżałem granice miasta, Szeroką, Borynię… Sam tworzyłem plany, spisywałem budynki, zakłady usługowe, sklepy. Zawsze się tym interesowałem. Pasję do historii miasta zaszczepiła we mnie jedna z nauczycielek – wspomina.
Do PTTK zapisał się po jednej z pięciodniowych wycieczek do Jeleniej Góry. – Jechaliśmy autokarem kilka godzin, a ówczesny przewodnik PTTK wziął mikrofon i przez całą drogę ciekawie opowiadał. Spodobało mi się to. Jakie to było inne od przeciętnych wycieczek, gdzie po prostu przejeżdżało się od obiektu do obiektu – uśmiecha się dzisiaj. – Zapisałem się więc do PTTK, jeździłem na rajdy górskie, wycieczki, po dwóch latach byłem już wiceprezesem tego towarzystwa. Przez kolejne 8 lat byłem prezesem PTTK „Krokus” przy kopalni Jas-Mos. W samym „Krokusie” mieliśmy 200 osób, a dzisiaj to nie wiem, czy cały jastrzębski PTTK ma tylu członków – zastanawia się.
Góry też zna jak własną kieszeń – Beskidy, Sudety, góry słowackie, wszystko ma schodzone.
Mówi o sobie, że jest lokalnym patriotą. Zbiera starocie związane z Jastrzębiem, a gdy jeździ na ogólnopolskie konferencje, to zawsze mówi, że jest nie ze Śląska, tylko z Jastrzębia-Zdroju (co prawda, niektórzy myślą, że to nad morzem, ale to już temat na inną historię).
Szczęść Boże jeszcze zostało
Jego ulubionym miejscem jest dzielnica Zdrój i Park Zdrojowy z jarami i mostkami. Zdrój przestał być uzdrowiskiem w 1994 r., był szary, z odrapanymi zabytkowymi budynkami, a dzisiaj wygląda pięknie. – Jestem zachwycony tym, jak się rozwija, jak remontowane są obiekty. Każdego tutaj przyprowadzam, ostatnio trafiła mi się wycieczka przewodników ze Studenckiego Koła Przewodników Turystycznych z Warszawy – podkreśla.
Często rozmyśla nad tym, jak czasy się zmieniają, jak górnicy inaczej spędzają wolny czas, rzadziej jeżdżą na wycieczki i rzadziej się spotykają. Nawet mniej kibicują niż kiedyś, a Jastrzębie przecież sportem stało – od boksu, siatkówki, tenisa po piłkę nożną, dżudo, szachy.
– Wszystko się zmienia. Szczęść Boże, pozdrowienie górników, jeszcze zostało. Ale kiedyś, jak się przechodziło przez cechownię, to widziało się górników, którzy się tam modlili, a każdy się przeżegnał. Nawet niewierzący czy ewangelicy ściągnęli czapkę przed św. Barbarą. Dzisiaj już i to pomału zanika – mówi.
CZY WIESZ, ŻE...
Skąd wziął się Zdrój?
XIX-wieczne prace poszukiwawczo-geologiczne prowadzone w Jastrzębiu i jego okolicach miały za zadanie zlokalizowanie perspektywicznych złóż węgla. Kiedy natrafiono na źródła solankowe, zmieniono decyzję co do przeznaczenia tego terenu. Na terenie Jastrzębia Dolnego odkryto solankę jodowo-bromową. To dzięki jej właściwościom nazwie miasta dodano określenie „Zdrój”. Dla ówczesnych władz odkryta solanka okazała się znacznie cenniejsza niż węgiel, a w 1861 r. zamiast kopalni powstało uzdrowisko działające ponad 100 lat. Jego założycielem był pochodzący spod Wrocławia hrabia Felix von Königsdorff.
Powołanie do życia uzdrowiska z wodami leczniczymi spowodowało przekształcenie niepozornej wioski w miejscowość kuracyjną, a budowa kopalń musiała poczekać aż do końca lat 50. XX wieku.
WAŻNA UCHWAŁA
11 czerwca 1955 r. Prezydium Rządu podjęło uchwałę w sprawie budowy kopalń węgla kamiennego Jastrzębie i Moszczenica. Czytamy w niej: „W celu zapewnienia gospodarce narodowej wzrostu produkcji węgla koksującego, przez przyspieszenie eksploatacji zasobów zalegających w południowej części powiatu wodzisławskiego w województwie stalinogrodzkim, Prezydium Rządu zobowiązuje ministra górnictwa węglowego do wybudowania w rejonie miejscowości Jastrzębie i Moszczenica dwóch nowych kopalń węgla kamiennego, każdej o zdolności produkcyjnej około 4000 ton na dobę”.
Kopalnie miały ruszyć z pełną produkcją 31 grudnia 1966 r. Uchwałę podpisał Józef Cyrankiewicz.
PISALIŚMY 30 LAT TEMU...
Symbioza miasta z górnictwem
Ponad 30 lat temu, w listopadzie 1994 r. ukazał się 23. numer „Trybuny Górniczej”. Czołówkowy materiał i spora rozkładówka były poświęcone miastu Jastrzębie-Zdrój. Na zdjęciu zrobionym przez fotoreportera widoczny był blok, a na nim szyb kopalniany i napis: „Jastrzębie-Zdrój. Miasto młodości, pracy i pokoju”.
W głównym tekście zatytułowanym „Akt łaski dla Jastrzębia” pisaliśmy: „Prawie wszyscy przybyli tutaj skądś tam, ze swoich rodzinnych stron, z różnych zakątków Polski. Uzdrowisko Jastrzębie-Zdrój w chwili nadania mu praw miejskich w 1963 r. liczyło sobie 3 tysiące mieszkańców i nikt nie przewidywał wtedy, że w ciągu dwudziestu lat zbudowane tu zostaną mieszkania-sypialnie dla 100 tysięcy mieszkańców”.
Co ciekawe, projektanci miasta przewidywali 60 tys. mieszkańców, a Jastrzębie, mimo budowy kopalń, miało pozostać przytulnym miasteczkiem uzdrowiskowym, w którym nikt nie przewidywał dziesięciopiętrowych (i dziesięcioklatkowych) „żyletek” z wielkiej płyty. „Symbioza miasta z górnictwem jest faktem niepodważalnym i długo jeszcze decydującym o jego perspektywach. Nie są one najgorsze, skoro Jastrzębska Spółka Węglowa, zatrudniająca obecnie ponad 38 tys. pracowników w 7 kopalniach, nie przewiduje żadnych raptownych ruchów, a do roku 2000 załoga jej zakładów zmaleje wprawdzie do 28 tysięcy pracowników, jednak w sposób naturalny, poprzez odejścia na emerytury i renty. Niestety – nie przewiduje się w tym czasie także przyjęć do pracy w zakładach spółki, a fakt ten będzie generował bezrobocie w kolejnych rocznikach absolwentów szkół średnich i zawodowych” – pisaliśmy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.