Górnicy z bytomskiego Bobrka prowadzą wydobycie ze ściany 3a w pokładzie 504 w warstwie dolnej. Ten front robót uruchomiony został jeszcze w marcu ub.r. Ściana w momencie rozruchu miała 921 m wybiegu, długość 313 m i wysokość 2 m. Objęta jest programem ochrony powierzchni. Ze względu na trudne warunki eksploatacji jej postęp jest ograniczony.
– To jest ostatnia ściana prowadzona w obszarze górniczym „Bytom III-ZG”. Mamy tam I stopień zagrożenia tąpaniami i IV grupę samozapalności węgla. Pokład jest niemetanowy. Ścianę fedruje załoga oddziału G1 pod kierownictwem Dawida Zaborowskiego. Eksploatacja prowadzona jest w dolnej warstwie pokładu, pod zrobami zawałowymi warstwy górnej, dlatego warunki stropowe nie są najlepsze. Ściana będzie wybierana już do końca działalności naszej kopalni – wyjaśnia Krystian Schenk, główny inżynier przygotowania produkcji i inwestycji w kopalni Bobrek.
Warto dodać, że pierwsza ściana w tym obszarze górniczym była uruchomiona ponad 20 lat temu.
W tym czasie wyeksploatowano kilkadziesiąt ścian obfitujących w węgiel energetyczny o najwyższych parametrach jakościowych.
Równolegle załoga z Bobrka przygotowuje do uruchomienia ostatnią ścianę. Będzie eksploatowana w obszarze górniczym Bobrek-Miechowice 1. Jest to fragment złoża pozyskany po byłej kopalni Miechowice.
– W tym obszarze miały być eksploatowane pokłady 503/504, 507, 509 oraz 510, lecz ze względu na tąpnięcie w marcu 2024 r. i wydaną przez Wyższy Urząd Górniczy decyzję pokłady 507, 509 i 510 zostały wyłączone z programu operacyjnego kopalni. Pozostały tylko pokłady 503 i 504. Do wybrania została tylko jedna ściana – 11 w pokładzie 504. Górnicy drążą chodniki przyścianowe 46 badawczy i 47 badawczy, w którym prowadzona będzie odstawa urobku. Do wydrążenia pozostała również przecinka ściany 11 – opisuje dalej Krystian Schenk.
Rozruch ściany przewidziany jest na połowę czerwca. Ściana będzie miała do 130 m długości, a miąższość pokładu wyniesie 2,7 m. Prowadzona będzie w II stopniu zagrożenia tąpaniami i w I stopniu zagrożenia wodnego. Pokład 504 w naszej kopalni zalicza się do pokładów niemetanowych. Eksploatacja przebiegać będzie w kierunku południowego skłonu niecki bytomskiej. A to spowoduje, że warunki geologiczno-górnicze nie będą wcale łatwe.
– Jesteśmy na to przygotowani. Fedrowaliśmy niejedną ścianę w takich właśnie warunkach – przyznaje Michał Juchniewicz, kierownik oddziału G2.
Roboty przygotowawcze potrwają do połowy maja. Wykonywać je będą górnicy z oddziału GRP-1 pod kierownictwem Grzegorza Witka i GRP-3 pod kierownictwem braci Marka i Dariusza Kłysów. Następnie rozpocznie się zbrojenie ściany przez załogę oddziału GLZ.
Ostatnia ściana będzie wybierana do 31 grudnia br. Wraz z nowym rokiem kopalnia przerwie działalność wydobywczą i rozpocznie się jej likwidacja.
To była nasza ostatnia dziennikarska relacja z frontów robót kopalni Bobrek.
Łza się w oku kręci, tym bardziej że przez ćwierć wieku powstały dziesiątki artykułów opublikowanych na łamach „Trybuny Górniczej”, opisujących pracę załóg tej bytomskiej kopalni. Gdyby ktoś zapytał, które wydarzenie najbardziej zapadło mi w pamięci, to zdecydowanie historia z 22 marca 2003 r. Tamtego dnia w ZG Bytom II – bo taką nazwą posługiwano się wówczas w odniesieniu do kopalni Bobrek będącej własnością Kompanii Węglowej – nastąpiła awaria górniczego wyciągu szybowego szybu Bolesław. Zawiódł układ sterowania hamulców maszyny wyciągowej. W wyniku awarii naczynia wyciągowe wraz z linami spadły na dno szybu. Aż ciarki po plecach przechodzą do dziś. Ważąca ponad 20 t klatka spadła na głębokość ok. 700 m!
– Podmuch był ogromny. Myśleliśmy, że doszło do tąpnięcia albo wybuchu. Pod ziemią zgasło światło i zerwana została łączność telefoniczna. Tylko szczęście, że to była sobota i ściany stały. Gdyby ktoś był wtedy w pobliżu, nie miałby żadnych szans przeżycia – relacjonował wówczas jeden z ratowników.
Uszkodzona została korona wieży szybowej oraz częściowo dach budynku maszyny wyciągowej. Nikt nie doznał żadnych obrażeń. Straty materialne zniszczeń oszacowano na około 4,2 mln ówczesnych zł. Do awarii – jak ustalono – doszło podczas kontroli nastawów hamulcowych maszyny wyciągowej przy użyciu rejestrującej aparatury pomiarowej. Bez naprawy szybu nie można było kontynuować wydobycia, które w 2003 r. kształtowało się na poziomie 7 tys. t na dobę. Kilkuset górników przeniesiono do pracy w innych kopalniach. Załoga stanęła przed widmem zamknięcia kopalni. Górnicy zadeklarowali rezygnację z części swoich zarobków, byle tylko szyb został odbudowany, a zakład uratowany. Uzbierano ponad 700 tys. zł. Jakaż była radość, gdy w połowie lipca 2003 r. udało się przywrócić funkcjonalność wszystkich urządzeń szybowych. Kilka dni później, jak na złość, zaczęły po kopalni krążyć plotki, że resort gospodarki przeznaczył zakład do likwidacji. Tak się jednak nie stało. Ostateczna decyzja zapadła 21 lat później…
Postępowanie wyjaśniające w sprawie awarii prowadził Urząd Górniczy do Badań Kontrolnych Urządzeń Energomechanicznych w Katowicach. Zabezpieczono dokumentację ruchu i kontroli obiektów technicznych wyciągu szybowego. Przesłuchano świadków zdarzenia oraz osoby z kierownictwa kopalni. Nikomu nie postawiono zarzutów.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Twój komentarz czeka na zatwierdzenie przez moderatora