W Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu przewidujemy działania, które mają wspierać wdrażanie polskich technologii budowy magazynów energii - poinformowało ministerstwo klimatu i środowiska. Nad krajowymi rozwiązaniami pracują polskie uczelnie, chcą z nimi współpracować firmy takie jak Orlen.
Na początku marca br. minister Paulina Hennig-Kloska stwierdziła w rozmowie z wp.pl., że “już mamy w Polsce magazyn energii w oparciu o komponenty dostępne w kraju, musimy go tylko skomercjalizować“. Resort klimatu poproszony o doprecyzowanie słów minister wskazał, że chodzi o projekt Uniwersytetu Warszawskiego, który pod przewodnictwem prof. Andrzeja Czerwińskiego opracował magazyn energii elektrycznej, bazując na technologii kompozytowej węglowo-ołowiowej.
“Planujemy w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu działania, które mają wspierać wdrażanie polskich technologii (magazynów energii). Nie zostały one jeszcze zatwierdzone przez MRiT (Ministerstwo Rozwoju i Technologii - PAP). Są to działania ogólne, bez wskazywania konkretnej technologii“ - zaznaczyło MKiŚ. KPEiK to dokument, który określa działania i cele w zakresie rozwoju polskiej energetyki na kolejne lata, biorąc pod uwagę jej zieloną transformację.
Jak wyjaśnił prof. Czerwiński, prace wdrożeniowe polegają na adaptacji obecnie funkcjonującej linii do produkcji klasycznych akumulatorów ołowiowo-kwasowych do wytwarzania akumulatorów według technologii kompozytowej węglowo-ołowiowej. Wskazał, że ze względu na bezpieczeństwo użytkowania i niską cenę zmagazynowanej energii w stosunku do wszystkich tego typu źródeł dostępnych w Polsce, głównym jego zastosowaniem na dużą skalę powinny być stacjonarne magazyny energii (domowe, osiedlowe, ładowarki i przemysłowe).
“Akumulator KLAB jest testowany na Uniwersytecie Warszawskim jako demonstrator magazynu energii. Magazyn ten zbiera energię wytworzoną przez ogniwa fotowoltaiczne, zainstalowane na dachu budynku (10 kW)“ - przekazał prof. Czerwiński. Jego zdaniem środowisko wytwórców jest zainteresowanie tym akumulatorem. “Potrzebne fundusze zależą głównie od skali adaptacji linii produkcyjnej i sądzimy, że będzie to kwota od kilkudziesięciu milionów złotych wzwyż“ - dodał.
Dr Marcin Molenda, kierownik Zespołu Technologii Materiałów i Nanomateriałów w Zakładzie Technologii Chemicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prezes Rady Konsorcjum Elektrochemicznego Magazynowania Energii “PolStorEn“ przekonuje, że aby zagwarantować bezpieczeństwo i niezależność energetyczną polskiej gospodarki konieczne jest utworzenie rządowego programu finansowania wdrożenia i rozwoju polskiej technologii produkcji ogniw sodowo-jonowych. Należy również zbudować fabrykę bateryjnych magazynów energii, które będą wykorzystywać takie ogniwa. Molenda koszty opracowania i pilotaż technologii szacuje na 200 mln zł, a budowę fabryki na co najmniej 1,5 mld zł przy produkcji ogniw wynoszącej 5 GWh rocznie.
Projekt opracowania takich ogniw został zainicjowany pod koniec maja 2023 r. Wówczas pod egidą resortu klimatu i środowiska, Grupy Azoty, Orlenu, KGHM Polska Miedź, PGE Polskiej Grupy Energetycznej oraz przedstawicieli środowisk naukowych: Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Warszawskiej, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Warszawskiego podpisano list intencyjny w tej sprawie. Jak wskazywano, polskie ogniwa sodowo-jonowe miałyby być alternatywą dla ogniw litowo-jonowych.
“Orlen jest zaangażowany w projekt polskiej technologii sodowo-jonowego magazynu energii i podtrzymuje, podobnie jak pozostali sygnatariusze listu intencyjnego, zainteresowanie kontynuacją tego przedsięwzięcia“ - zapewnił Orlen PAP. Koncern wskazał, że kluczowe jest uruchomienie programu dofinansowania prac badawczo-rozwojowych dotyczących budowy ogniw możliwych do wykorzystania w skali przemysłowej oraz infrastruktury do ich produkcji. “Podmioty zaangażowane w projekt oczekują aktualnie na uruchomienie takiego wsparcia“ - poinformował Orlen.
Zdaniem Molendy w Polsce rozwijać trzeba różne technologie magazynowania energii. Rozmówca PAP zaznaczył jednak, że świat idzie w kierunku rozwiązań opartych o lit lub sód. Zwrócił uwagę, że technologia opracowana przez naukowców Uniwersytetu Warszawskiego mogłaby być ich uzupełnieniem.
Molenda podkreślił, że obecnie materiały do ogniw sodowo-jonowych opracowane są w skali laboratoryjnej. Zaznaczył przy tym, że są to technologie bazujące na surowcach dostępnych w Polsce: na sodzie, żelazie i siarce. Tym różnią się od litowo-jonowych, że mogą być wykorzystywane w dużych magazynach energii. “Ogniwa sodowo-jonowe mogą być komplementarne lub konkurencyjne w stosunku do litowo-jonowych w zależności od cen litu“ - stwierdził Molenda. Dodał, że Polska nie ma dostępu do własnych złóż litu, jego ilości są śladowe. “Chodzi więc o to, by mieć własną produkcję w oparciu o krajowe surowce, wówczas nie będziemy uzależnieni od zagranicznych dostawców baterii“ - podkreślił Molenda.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.