Zgodnie z nową ustawą o utrzymaniu porządku i czystości w gminach samorządy będą miały 18 miesięcy na wprowadzenie wymaganych rozwiązań. Ich wdrażanie może w praktyce zrodzić nowe trudności, choćby w postaci protestów społecznych.
Nowe przepisy, oprócz uprawnień związanych z przekazaniem odpadów na własność gminom, stwarzają także nowe wyzwania w zakresie budowania świadomości ekologicznej mieszkańców. Dotyczy to zarówno uzyskania akceptacji społecznej dla opłat pobieranych przez samorządy, jak i koniecznych inwestycji, np. spalarni śmieci. Mówiła o tym szeroko Gabriela Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, podczas jednej z debat (18 maja) poświęconych problematyce gospodarki odpadami w ramach tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Szefowa WFOŚiGW podkreśliła, że zwłaszcza sprawa budowy spalarni odpadów budzi wiele emocji. Oto bowiem gminy będą miały 18 miesięcy, licząc od stycznia 2012 r., na wprowadzenie wymaganych rozwiązań ustawowych. Istnieje spore ryzyko, iż nie wszystkie samorządy zdążą z realizacją postanowień ustawy. Zwłaszcza niedostateczna świadomość ekologiczna mieszkańców i wynikające z tego zagrożenie brakiem porozumienia społecznego może być dotkliwe finansowo - skomentowała prezes Lenartowicz.
Realne koszty
Jedno jest pewne: dzięki nowej ustawie śmieciowej wszyscy dowiedzą się, jakie są realne koszty wytwarzanych przez nas odpadów. To z kolei spowoduje wzrost odpowiedzialność władz i mieszkańców za likwidację śmieci komunalnych. I chociażby dlatego właśnie bardzo szybko powinna zwiększyć się aktywność samorządów w tym zakresie.
- Z ponad 400 milionów złotych wydawanych co roku przez Wojewódzki Fundusz na dofinansowanie zadań proekologicznych, tylko około 30 milionów złotych przeznaczanych jest na gospodarkę odpadami. To za mało, bo inwestycje w ekologię to inwestycje w nasze lepsze życie, a kwestia śmieci i ich utylizacji dotyczy nas wszystkich - tłumaczyła Lenartowicz.
- Świadomość społeczną w tym względzie można budować na różne sposoby - zauważył w dyskusji Antoni Szlagor, burmistrz Żywca.
- Potrzebna jest dobra kampania, chociażby telewizyjna, która ukaże, że w tej kwestii nie chodzi o zysk, lecz o ochronę środowiska. Zmiany w ludzkiej mentalności wymagają czasu. U nas trzeba było na to dwudziestu lat. Obecnie siedemnaście gmin jest zrzeszonych w spółce "Beskid". Zawieramy umowy z mieszkańcami, na podstawie których część kosztów ponoszą oni, resztę zaś dopłaca gmina. Uważam, że w świetle nowej ustawy samorządy będą musiały szukać środków, aby w jakiś racjonalny sposób pomagać mieszkańcom - wyjaśniał.
Prezes Gabriela Lenartowicz wyraziła aprobatę dla pomysłu kampanii telewizyjnej.
- Kwestia śmieci i opłat za nie to sprawa nas wszystkich. Realizujemy już projekt, który uczy, jak prowadzić konsultacje społeczne - zaznaczyła.
Czas nagli
Samorządowcy wciąż jednak podkreślali, że wdrażanie nowej ustawy może przynieść zamęt i zrodzić wiele trudności.
- Wojewódzkie plany gospodarki odpadami bardzo często są nieracjonalne w stosunku do potrzeb - mówił Ryszard Grobelny, prezydent Poznania.
Z kolei Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic, a zarazem prezes Górnośląskiego Związku Metropolitalnego, wezwał środowisko do szeroko zakrojonej współpracy.
- Liczę na wsparcie wszystkich podmiotów zaangażowanych w proces gospodarowania odpadami. Szukajmy wspólnie potrzebnych rozwiązań, ponieważ czas nagli - zaapelował na zakończenie debaty.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ha, ha - Prezes Gabriela Lenartowicz wyraziła aprobatę dla pomysłu kampanii telewizyjnej. No coś niesamowitego - mogła przecież zakazać - a tu "wyraziła aprobatę".. No, no - mają ludzkie odruchy funkcjonariusze Peło...