Mam łzy w oczach, bo znów słucham o tragediach w śląskich kopalniach i rosnącej liczbie ofiar i zadaję sobie kolejny raz pytanie, czy musiało się to stać i dlaczego się stało? Znów cierpienie nie tylko ofiar, ale i ich najbliższych i, nieliczne na szczęście, nienawistne komentarze. Za często w ostatnim czasie piszę o górniczych tragediach, choć chciałbym nie musieć…
Kiedy tydzień temu napisałem o Tragedii Górnośląskiej, nie spodziewałem się, że temat wzbudza tyle negatywnych reakcji na forach internetowych w postaci tępego hejtu. Wcześniej zaczęła się pełna nienawiści medialna nagonka na Jurka Owsiaka i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Dzieje się tak od wielu lat, a ja ciągle zastanawiam się, dlaczego?
Pamiętam pierwszą Orkiestrę, która ożywiła w pewną niedzielę moje senne Zabrze. Kolejne wspomnienie to mój maleńki wnuk w szpitalu, gdzie wszystko było stare, niesprawne, za wyjątkiem nowych urządzeń ze znaczkiem WOŚP. Odwiedzając bliskich, nie tylko dzieci, w szpitalach zauważałem coraz więcej sprzętów spod znaku czerwonego serduszka. Dlatego staram się od kilku lat zrozumieć, skąd ta nienawiść do Owsiaka i jego dzieła?
Przecież nikt nie musi pomagać w tym ze wszech miar pozytywnym przedsięwzięciu, ale dlaczego jest tylu chętnych do przeszkadzania? Czy dlatego, że nie potrafimy się cieszyć cudzym sukcesem? Wydaje mi się, że największą wrogość wykazują ci, którzy nie lubią, jak ktoś taki jak Owsiak robi coś ze spontaniczną radością i przyciąga do siebie innych, którzy z radością coś dla innych czynią. Wielu boli, że sukces nie wymaga nakazów, zakazów, choć wymaga ciężkiej pracy. Oni się jeszcze do siebie i innych uśmiechają, a my…
No i oczywiście pieniądze. Jak można dawać pieniądze, jak mawiają niektórzy, facetowi w czerwonych portkach, a nie nam? Odpowiem krótko: można! I jak miliony Polaków, co roku czekam na ten szczególny dzień, kiedy zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i chętnie wydaję jakiś grosz. Dlaczego? Bo w taki dzień jesteśmy lepsi, uśmiechamy się bardziej i cieszymy się, że jesteśmy razem. A może chodzi o to, abyśmy nie byli razem? Stara zasada: dziel i rządź to częste narzędzie stosowane w przeszłości i dziś, ale to zawsze kiedyś przestaje działać…
Zwróć, drogi Czytelniku, uwagę, że coraz rzadszy jest w mediach, np. w telewizji, dialog, czyli rozmowa dwóch ludzi, a coraz częściej mamy do czynienia z dwoma monologami ludzi oddzielonych niewidoczną szybą. A w mediach często nie mamy swoim rozmówcom nic do powiedzenia i wcale nie zależy nam, aby słuchali. My musimy pokazać, jak bardzo jesteśmy drapieżni i silni. W takich warunkach nie da się zbudować niczego konstruktywnego, a ten Owsiak się uśmiecha, tłumaczy i robi swoje. A najważniejsze, że przyciąga starych i nowych sympatyków, bo tak naprawdę wszyscy potrzebujemy życzliwości, uśmiechu i wtedy nawet wysiłek sprawia przyjemność.
Przypomina mi się tutaj jeden z twórców polskiej prakseologicznej nauki o organizacji i zarządzaniu, profesor Jan Zieleniewski, który pisał, że prawdziwe kierowanie to sprawianie, aby człowiek chciał zrobić to, co zrobić musi. A Jurek Owsiak poszedł dalej i przekonuje nas, że wspólne pomaganie daje bardzo dużo radości i tym, którzy korzystają z pomocy, i tym, którzy pomagają. Tym, którzy hejtują, proponuję: spróbujcie pomagać, bo człowiek czuje się od tego lepiej. A patrząc na efekty tegorocznej Orkiestry, to napiszę hejterom, że gdybyście pomagali, to mielibyście satysfakcję. A tak pozostaje wam frustracja i zmarnowany czas.
A w tym wszystkim zapomniałem zapytać, jak to jest z tą miłością bliźniego czy jakoś tak? Bo częściej przypomina mi się Kali z powieści Sienkiewicza, czyli coś, co nazywa się dumnie relatywizmem moralnym. Ale WOŚP niech gra do końca świata, a nawet dzień dłużej!
Jacek Korski
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.