Lubię czytać książki o historii i słuchać opowieści o czasach minionych z ust ludzi. Czasem mam wskutek tego dylematy, bo książkowa historia rozjeżdża mi się z tą opowiadaną przez uczestników wydarzeń. Ostatnio nasz Sejm i Senat oddały hołd ofiarom Tragedii Górnośląskiej. W Senacie stosowną uchwałę przyjęto przez aklamację, w Sejmie wzbudziła sporą dyskusję, choć została w końcu przyjęta.
Zastanawiając się, dlaczego wzbudziła kontrowersję, dochodzę do wniosku, że jesteśmy powierzchowni i nie kierujemy się wiedzą i rozumem, ale emocjami.
Tragedię Górnośląską różnie postrzegają ludzie czy organizacje, którym przyświeca jakiś, powiedziałbym, polityczny, doraźny cel. Zawsze jednak dotyczy 1945 roku i roku następnego, i regionu Górnego Śląska. Bardziej powszechnie postrzegana jest jako działanie od stycznia 1945 wkraczających na Śląsk żołnierzy Armii Czerwonej, którzy, pod jakimś pretekstem lub bez, dopuszczali się licznych zbrodni, w tym morderstw, gwałtów i grabieży. Już wcześniej pokazali w dawnych Prusach Wschodnich czy na Mazurach, na co ich stać na ziemiach postrzeganych jako niemieckie.
Tragedie Miechowic, Przyszowic i wielu innych śląskich miejscowości na wiele lat pozostawały wyłącznie w świadomości ofiar i ich najbliższych. W Łaziskach Średnich nie raz słyszałem opowieść o młodych ludziach, którzy ukrywali się przed wywózką na Wschód pod ziemią, w nieczynnej wtedy kopalni. A była to przed wojną polska część Śląska!
O zorganizowanych wywózkach w głąb Związku Radzieckiego zdolnych do pracy mężczyzn długo było głucho. Mieliśmy w Bytomiu sąsiadkę, panią Mrahacz, z dwójką dzieci. Utrzymywała się z jakichś doraźnych prac. Do dziś pamiętam straszny krzyk, kiedy do domu wrócił pod koniec lat pięćdziesiątych jej mąż, a właściwie jego cień. Nigdy nie widziałem człowieka tak wychudzonego, nawet na zdjęciach z KL Auschwitz.
Kiedy zacząłem pracę w kopalni Makoszowy, usłyszałem historię rodzinną jednego ze współpracowników. W styczniu 1945, kiedy wojska radzieckie wkroczyły do Zabrza, frontowe jednostki pilnowały porządku, dzieci były dokarmiane przez żołnierzy. Jednak już po dwóch dniach pojawiły się obwieszczenia, że mężczyźni zdolni do pracy mają się stawić w wyznaczonych miejscach z prowiantem na dwa dni do kopania okopów. Mój kolega miał ojca – maszynistę wyciągowego w kopalni Delbrück (Makoszowy) i już pełnoletniego brata. Z miejsca zbiórki zapakowano ich do wagonów i przez kolejne dziesięć lat kopali rudę żelaza w Krzywym Rogu. Wrócili, ale nie na Śląsk… Trafili do Berlina, gdzie polska komisja miała rozstrzygnąć, czy są Polakami, czy Niemcami. Ojciec, który chodził do polskiej szkółki niedzielnej i znał polskie wierszyki, piosenki i pacierz, został uznany za Polaka. Jego rodzony syn, który uczył się wyłącznie w niemieckich szkołach, został uznany za Niemca.
Tak jeszcze dodam, że opowiadający tę historię był w moich oczach bardzo zdolnym i oczytanym człowiekiem, ale z ukończonymi tylko czterema klasami szkoły podstawowej. Kiedy zapytałem go, dlaczego tak wcześnie zakończył edukację, odpowiedział mi, że do szkoły poszedł w 1940 r. i zaraz dostawał od nauczycieli i niektórych kolegów cięgi za to, że jest Wasserpolacke (polaczek). Kiedy zwróciłem mu uwagę, że od września 1945 była już szkoła z polskimi nauczycielami, to usłyszałem, że wtedy obrywał po głowie za to, że jest pieprzonym szwabem, i opuścił szkołę, bo miał już dość bicia za język, którym się posługiwał.
Nie wszyscy jednak ze Wschodu mieli szczęście wrócić. Powojenny wojewoda śląsko-dąbrowski zwracał się do władz radzieckich o zwrócenie wywiezionych, ale szło to opornie.
Rosjanie w styczniu 1945 nie wiedzieli zapewne, gdzie będzie zachodnia granica powojennej Polski, ale to żadne usprawiedliwienie. Wojna powoduje upadek standardów moralnych.
Trzeba też jednak, niestety, napisać o innym postrzeganiu Tragedii Górnośląskiej, czyli obozach dla ludności niemieckiej, takich jak Zgoda, Łambinowice i wiele mniejszych, gdzie nasi współobywatele zgotowali tym ludziom okrutny los. I choć nie przynosi nam to dumy, to nie wolno o tym milczeć! A ludziom, którzy na Śląsk przyjechali później, powinno to pokazywać, jak złożone i trudne były nasze losy.
Jacek Korski
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.