Prawie całe zawodowe życie poświęcił górnictwu. Pracował w kopalni Piast w Nadwiślańskiej Spółce Węglowej, w kopalni Bolesław Śmiały należącej do Polskiej Grupy Górniczej, a ostatnie pięć lat w centrali tej spółki. We wrześniu 2022 r., po 40 latach pracy, przeszedł na emeryturę i zadał sobie pytanie: co dalej? Odpowiedź była oczywista – żeglowanie.
Roman Sznerch żegluje od siedemnastego roku życia, głównie po polskich jeziorach i rzekach, ale to właśnie morze ciągnęło go zawsze najbardziej. Zdobył trochę praktyki na Bałtyku i Adriatyku. Uzyskał nawet stopień jachtowego sternika morskiego, uprawniający do samodzielnego prowadzenia jachtów morskich. Jest również z zamiłowania stolarzem i szkutnikiem. W wieku 23 lat samodzielnie zbudował z listew i sklejki niewielką żaglówkę typu „Pocieszka Standard”, według dokumentacji inż. Stefana Workerta. Miała 4,85 m długości, 1,67 m szerokości i 13 mkw. powierzchni żagli. I to właśnie na niej latem 1981 r. spłynął Wisłą z Oświęcimia do Warszawy, dalej Bugiem, Narwią, Pisą, na Wielkie Jeziora Mazurskie i z powrotem do Warszawy.
– To było razem 70 dni życia na niewielkiej łupinie z żaglem – wspomina z łezką w oku.
– Bycie mężem, ojcem dwóch synów i praca zawodowa z ograniczeniami urlopowymi nie dawały wielu okazji do żeglowania po akwenach morskich. Przejście na emeryturę otworzyło nową perspektywę. Przede wszystkim dało dodatkowe dziesięć godzin każdego dnia roboczego, które wcześniej zajmowała praca zawodowa. Byłem całkowicie przekonany, że właśnie nadszedł dobry czas na nowe wyzwanie – dodaje.
Zrezygnował z wykupywania wolnej koi na czarterowanych jachtach i bycia członkiem załogi. Postanowił sam zbudować łódź. Najpierw zainteresował się realizowanym od ponad dwunastu lat projektem „Setką przez Atlantyk”, którego głównym pomysłodawcą i animatorem jest polski konstruktor i żeglarz Janusz Maderski. Gwoli wyjaśnienia „Setka” to typ niewielkiego jachtu do samodzielnej budowy właśnie według dokumentacji Maderskiego. Ma długość 5 m i szerokość 2,2 m. Na takich właśnie samodzielnie zbudowanych „Setkach” kilkunastu polskich żeglarzy, w tym sam projektodawca, w latach 2012-2021, bezpiecznie przepłynęło „solo” Atlantyk z Portugalii, przez Wyspy Kanaryjskie na Karaiby. Świadczy to o tym, jak bardzo wytrzymała i niezawodna jest to konstrukcja. Ale do turystycznej żeglugi na dwie osoby to trochę za mało. W 2020 r. Janusz Maderski na zlecenie australijskiego żeglarza i promotora regat Dona McIntyre’a zaprojektował powiększoną wersję „Setki” i nazwał ją „Class Globe 5.80”. Długość kadłuba wynosi w tym przypadku 5,80 m, przy szerokości 2,30 m. I na budowę takiej „Class Globe 5.80” Roman Sznerch zdecydował się latem 2022 r.
– W sumie jest to niewielki drewniany jacht, na którym zamierzam pływać wraz z małżonką Alicją na pełnym morzu, głównie po Bałtyku i Morzu Śródziemnym, a przede wszystkich po Atlantyku w obydwu kierunkach. Dzięki Donowi ta klasa stała się znana dosłownie na całym świecie, zaczynając od Australii i Nowej Zelandii, poprzez Japonię, Wietnam, Europę, aż do USA i Kanady. W realizacji tego światowego projektu Donowi pomaga grupa współpracowników-wolontariuszy, którzy zajmują się bieżącą obsługą zainteresowanych żeglarzy, a także sprzedażą dokumentacji do samodzielnej budowy – tłumaczy żeglarz.
Każdy egzemplarz dokumentacji ma swój unikalny numer kolejny, który następnie powinien zostać umieszczony na burtach jachtu, jako jeden z jego znaków rozpoznawczych.
– Mój numer to 190. A to oznacza, że przede mną 189 żeglarzy-szkutników amatorów zakupiło dokumentację w celu budowy własnego jachtu mini. Nie jestem więc w tym, co robię, osamotniony – śmieje się Roman Sznerch.
Mało tego, jak wynika z informacji zamieszczonych na oficjalnej stronie www.classglobe580.com, po morzach świata pływa już kilkadziesiąt takich jachtów, a co najmniej drugie tyle powstaje. W Polsce trzy osoby budują ten jacht. Emerytowanemu górnikowi zajmuje to już drugi rok. Za dużo? A może wcale nie?
– No właśnie, i tak, i nie – śpieszy z odpowiedzią Roman Sznerch.
– Startowałem z budową w sierpniu 2022 r. w moim małym garażu w Tychach i wykonałem z listew sosnowych i sklejki wodoodpornej podstawowe elementy konstrukcyjne szkieletu, czyli wręgi. Aby montować kadłub, potrzebne było mi większe pomieszczenie lub garaż. Poszukiwania takowego na terenie Tychów i okolicy zajęło kilka miesięcy. W końcu znalazłem odpowiedni garaż w Mikołowie. W kwietniu 2023 r. rozpocząłem montaż kadłuba. Zbyt optymistycznie jednak podszedłem do możliwości wsparcia finansowego przez zewnętrznych sponsorów. Oferowałem reklamę na burtach jachtu w moich social mediach. Zwracałem się do wielu firm na terenie Tychów, Mikołowa i innych miast. Pozytywnie odpowiedziały tylko dwie. To jednak było za mało. Uruchomiłem więc swój plan B, czyli powrót do pracy zawodowej, na pełny etat – uderza pięścią w stół żeglarz-konstruktor.
Praca – jak przyznaje – przynosi dodatkowy dochód, lecz zabiera cenny czas. Ale jak się to mówi, coś za coś.
– Robota przy budowie mocno spowolniła. Mam już przepracowane przy budowie jachtu 863 roboczogodziny. Skrupulatnie je zliczam, prowadząc dziennik budowy. Tak samo, jak ponoszone koszty. A nie są one małe. Cały budżet oceniam w tej chwili na ponad 100 tys. zł, z czego ok. 30 proc. stanowią koszty wyposażenia w obowiązkowe środki bezpieczeństwa na morzu, takie jak tratwa ratunkowa, radioboje, kamizelki ratunkowe, środki pirotechniczne, elektronika. Nie mam jeszcze zapewnionego w całości budżetu, dlatego pracuję zawodowo. Rozpocznę też od nowa poszukiwanie dodatkowych sponsorów, którzy mogliby mnie wesprzeć finansowo niewielkimi kwotami w zamian za reklamę – wyjaśnia.
Wypada zatem zapytać tyskiego żeglarza, czy zaplanował już datę chrztu swojej jednostki? Odpowiedź pada błyskawicznie:
– To oczywiste, z całych sił będę próbował przygotować jacht do uroczystego chrztu, póki co na lądzie, w dniu 21 czerwca 2025 r., na imieniny żony, którą ustanowiłem Matką Chrzestną przyszłego s/y „Alicja”. A w lipcu 2025 r. przewiozę jacht do Elbląga, bo ten właśnie port zamierzam wybrać jako macierzysty i tam właśnie nastąpi wodowanie i pierwsze testy jachtu na wodzie. To będzie wielka próba dla mnie i jachtu – bije się w piersi Roman Sznerch zapewniając, że jeśli egzamin zostanie zdany pozytywnie, a Neptun pozwoli, to ruszy przez Bałtyk i Morze Północne do Portugalii, by w listopadzie 2025 r. spróbować przeskoczyć „solo” Atlantyk w towarzystwie innych polskich jachtów startujących w regatach „Setką przez Atlantyk 2025”.
To się nazywa plan żeglarza!
Raporty z budowy jachtu śledzić można na internetowym blogu budowniczego https://aliciayacht.wordpress.com
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.