Złoty zegarek na jubileusz? A może wcale nie. Ostatnio w modzie są kaski górnicze z tworzywa sztucznego. Na Dolnym Śląsku to po prostu szał. Każdy chciałby mieć takie cacko z wymalowanym nazwiskiem lub ksywką na własność. I niekoniecznie w związku z jubileuszem czy przejściem na emeryturę.
Aerograf to miniaturowy pistolet do malowania precyzyjnego, używany w technice malarskiej airbrush. W rękach Anny Stanowskiej jest narzędziem nieodzownym w procesie artystycznego zdobienia górniczych kasków.
– Ja w zasadzie nigdy o tym nie myślałam. Raczej nastawiałam się w mojej działalności na artystyczne malowanie ścian. Ale nastała pandemia i z pomysłu klops. Zlecenia na malowanie ścian nie wchodziły w grę. Pewnego dnia odebrałam telefon. Klient pytał, czy pomaluję kask dla górnika odchodzącego na emeryturę. To był dla mnie lekki szok, ale przyjęłam to zlecenie z zastrzeżeniem, że namalować mogę, ale nie do końca jestem pewna, jak to wyjdzie. Zaufał mi, przyniósł kask osobiście. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam, jak się za to zabrać. Nie miałam pojęcia, że jest coś takiego, jak ścierny papier wodny i zmatowiłam go zwykłym, przez co powierzchnia stała się chropowata niczym skórka pomarańczy. Na to kładłam farby. W sumie kask tak się spodobał temu klientowi, że zlecenia na kolejne kaski zaczęły spływać w tempie niewyobrażalnym dla mnie – opowiada Anna Stanowska z Głogowa.
Kask kombajnisty Kazika. Fot. Anna Stanowska
Po kilku miesiącach o jej twórczości było już głośno w całym KGHM-ie. Dostała nawet oficjalną zgodę spółki na wykorzystywanie zdjęć firmowych do malowania na kaskach.
– Zaczęłam poznawać tajniki górnictwa miedziowego, szyby, maszyny, sprzęt – śmieje się plastyczka.
Nie ukrywa, że już w dzieciństwie przejawiała tego rodzaju zdolności. Tajniki malowania i obsługi aerografu również przyswajała sama, posiłkując się filmikami zamieszczanymi na YouTube lub obserwując profesjonalistów na Instagramie.
– W końcu jednak znalazłam sposób na to, by malować po swojemu, tak jak mi podpowiada serce. Znalazłam swój styl, w którym czuję się najlepiej. A najważniejsze jest dla mnie, że akceptują go górnicy zamawiający te kaski. Moim celem jest oddanie na stosunkowo niewielkiej przestrzeni jak największej liczby szczegółów – tłumaczy Anna Stanowska.
Okazuje się, że górnicza brać z KGHM-u cudów wcale nie wymyśla. Górnicze symbole to podstawa, dalej imię, samo lub z nazwiskiem włącznie lub ksywka. Do tego twarz, najlepiej wiernie odwzorowana z dostarczonej fotografii. Do całości pasuje jak ulał wieża szybowa lub wizerunek patronki górników, św. Barbary. Jedno, co artystka zauważyła, to zróżnicowanie pomysłów samych zainteresowanych co do rodzaju ornamentów, w zależności od reprezentowanego stanowiska.
Kask Bartka z Pniówka. Fot. Anna Stanowska
– Różnią się. Te dla sztygarów zawierają najczęściej napisy w stylu „Szczęść Boże”. Więcej jest na nich motywów religijnych. Szeregowi górnicy zadowalają się jakimś dowcipnym słowem, sytuacją, która miała miejsce z ich udziałem. Pojawiają się także życzenia „ile zjazdów, tyle wyjazdów”. Żadne tam krokodyle czy kobiece akty. Takiego rodzaju pomysły mają czasem motocykliści. Oni też przychodzą do mnie. Nie ma sprawy, każdemu doradzę, w jaki sposób ozdobić mu kask lub hełm. Nieważne, czy to górnik, hutnik czy żużlowiec. Niedawno syn zamawiał kask dla ojca, emerytowanego górnika, który wyjechał na stałe za granicę. Tłumaczył, że to będzie najpiękniejszy prezent. Wzruszyłam się – wyjawia plastyczka z Głogowa.
Nie ukrywa, że przed tegoroczną Barbórką trafiły do niej już pierwsze zapytania górników z Górnego Śląska. Im, jak widać, ozdobione malunkami kaski również przypadły do gustu.
– Są trochę inaczej skonstruowane niż miedziowe, ale to nie jest aż tak istotne. Najważniejsze, że dorobiłam się własnego górniczego portfolio. Podzieliłam je na kategorie – dla operatorów, elektryków, sztygarów. Wiem, że kaski mają kolory odpowiadające specjalizacji lub randze danej osoby w miejscu pracy – podsumowuje.
Szwajcarski zegarek – koniecznie pozłacany – dostaje każdy, kto obchodzi jubileusz 25-lecia pracy w górnictwie. Pomysł sprzed ponad pół wieku poddawany jest często krytyce. Podarowanie drugiej osobie czasomierza oznacza odliczanie czasu do jej śmierci – głosi ludowy przesąd. A podarowanie ozdobionego kasku z górniczym godłem? Z pewnością można ten gest odebrać jako szczere życzenia długich lat życia. Zadaniem kasku jest przecież chronić. Inaczej być nie może.
Ozdobione malunkami kaski przypadły górnikom do gustu.
Zdjęcia: Anna Stanowska
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.