Należy natychmiast zrewidować plan zamykania kopalń i nie rezygnować z energetyki węglowej – zaapelowali o to prof. Władysław Mielczarski oraz dr Artur Bartoszewicz podczas konferencji w siedzibie Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności w Katowicach 19 bm.
Wieloletnie badania prowadzone z zakresu miksu energetycznego z zastosowaniem modeli dynamicznych wskazują, że maksymalna wielkość energii, jaka może być uzyskana z odnawialnych źródeł energii i wprowadzona do systemu elektroenergetycznego, wynosi ok. 55,0-60,0 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej w Polsce.
- Jeżeli więc założy się, że istnieje realna możliwość wyprodukowania ok. 10 proc. energii z gazu ziemnego, a być może później z wodoru oraz , że jest małe prawdopodobieństwo, że elektrownie jądrowe zostaną zbudowane przed 2040 r. to ok. 30 proc. energii elektrycznej w wielkości ok. 100-120 TWh musi być wyprodukowane z węgla. A zatem zapotrzebowanie wielkoskalowej elektroenergetyki na węgiel kamienny osiągnie poziom minimum 25-30 mln ton rocznie – wyliczył prof. Władysław Mielczarski.
Tymczasem resort klimatu i środowiska zakłada, że w 2030 r. około 56 proc. energii elektrycznej pochodzić będzie z odnawialnych źródeł energii, z węgla będzie pochodzić tylko 22 proc. energii elektrycznej, a nie 60 tak jak dziś, 16 proc. ma pochodzić z gazu, a 56 proc. z OZE. Według prognoz krajowe zużycie węgla kamiennego energetycznego w 2030 r. nie przekroczy 22,5 mln t. To ponad dwa razy mniej niż polskie kopalnie wydobyły w ub.r. Do 2040 r. mają też działać pełną parą pierwsze polskie elektrownie jądrowe. Pytanie, na ile to wszystko jest prawdopodobne? Prof. Władysław Mielczarski odpowiada krótko: „to mrzonki”. Autorom Krajowego Planu w dziedzinie Energii i klimatu do 2030 r. wytyka szereg błędów metodologicznych i merytorycznych oraz błędnych założeń i prognoz, które czynią go nierealnym.
Plan – jak dodał – zaprzecza prawom fizyki, zawiera niedoszacowanie mocy, błędy w analizie dynamiki pracy urządzeń, a brak zapewnienia ciągłości dostaw w energię elektryczną dla społeczeństwa i gospodarki dyskwalifikuje go jako narzędzie decyzji w polityce publicznej.
Z kolei dr Artur Bartoszewicz podkreślił, że nawet jeśli uznamy, że dalsze stawianie na energetykę węglową za irracjonalne, to i tak nasz system energetyczny będzie wymagał węgla.
- W sytuacji, gdy zlikwidujemy kopalnie, będziemy musieli sprowadzać go z zagranicy – mocno zaakcentował naukowiec.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Twój komentarz czeka na zatwierdzenie przez moderatora
Znając polskie realia to zapewne będzie tak że najpierw zlikwidujemy kopalnie, a później stwierdzimy że nie mamy węgla i trzeba importować. Wg starego powiedzenia że Polak przed szkodą i po szkodzie głupi.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.