Dokładnie dziesięć lat temu zakończył się podziemny protest w kopalni Kazimierz-Juliusz. Górnicy rozpoczęli go 24 kwietnia 2014 r. na nocnej zmianie. Zaczęło się od 24 osób. Potem do akcji dołączyły kolejne. W pewnym momencie protestował ich nawet 150. Pracownicy KWK Kazimierz-Juliusz domagali się wypłaty zaległych wynagrodzeń, przedłużenia żywotności kopalni, wykupu mieszkań zakładowych oraz - po całkowitym wyczerpaniu węgla i zakończeniu działania kopalni - przejścia do innych zakładów KHW na dotychczasowych warunkach.
Niepewna przyszłość przed kopalnią Kazimierz-Juliusz zaczęła się rysować latem 2012 r. Wówczas w sosnowieckim zakładzie zaprzestano ścianowej eksploatacji węgla. Deklarowano jednak , że system podbierkowy przedłuży żywot zakładu do połowy 2019 r. Nie udawały się kolejne próby ratowania kopalni np. przez połączenie przekopem z pokładami KWK Jan Kanty w Jaworznie.
W lipcu 2014 r. Roman Łój – prezes Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego struktur należała kopalnia - przedstawił wizje końca sosnowieckiego zakładu.
- Złoże, z którego wydobywała węgiel kopalnia Kazimierz-Juliusz, zostało wyczerpane. Pozostające tam ilości węgla nie usprawiedliwiają ekonomicznie utrzymywania struktury kopalni, a nawet kontynuacji wydobycia w zakresie ograniczonym – mówił prezes.
1 września 2014 r. prezes spotkał się z załogą kopalni Kazimierz-Juliusz. W swoim wystąpieniu nakreślił proces likwidacji kopalni. Do końca września pracownicy sosnowieckiego zakładu mieli zostać przeniesieni do pracy w kopalniach Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic. W Kazimierzu-Juliuszu miała zostać jedynie ta część załogi, która będzie uczestniczyć w procesie likwidacji. Prezes Łój poprosił także załogę kopalni o zrozumienie w tej trudnej sytuacji. Dodał, że nośne hasło „ostatnia czynna kopalnia w Zagłębiu" kosztowało KHW w ostatnim czasie kilkadziesiąt mln zł. Przyznał też, że działania w Kazimierzu-Juliuszu należało rozpocząć kilka miesięcy wcześniej.
Kolejne spotkanie prezesa Łoja z załogą zaplanowano na 5 września (zdjęcia z tego spotkania znajdują się w galerii). Według planów ostatnia czynna kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim miała zakończyć wydobycie na przełomie września i października. Pierwotnie kopalnia miała działać dłużej, przyspieszenie jej likwidacji zarząd Holdingu tłumaczył wyczerpaniem dostępnych złóż oraz narastaniem problemów związanych z opłacalnością i bezpieczeństwem resztkowego wydobycia. Sytuacja wokół kopalni stawała się coraz bardziej napięta. Rozpoczęły się rozmowy, w których mediatorem został wojewoda śląski Piotr Litwa. Górnicy z Kazimierza-Juliusza wspierani przez bliskich i związkowców z innych zakładów, manifestowali w Sosnowcu i Katowicach.
Kulminacyjnym punktem był podziemny protest, który rozpoczął się na nocnej zmianie 24 września. Wówczas 24 pracowników nie wyjechało na powierzchnię. Wydobycie w kopalni w tym czasie było normalnie prowadzone. Protest rozrastał się i według danych związków zawodowych w pewnym momencie uczestniczyło w nim blisko 150 osób. Protestujących odwiedził pod ziemią wojewoda Litwa, a z rodzinami które czekały na hali zbornej spotkał się biskup Grzegorz Kaszak. Bliscy górników oblegali znajdujący się przed kopalnią telefon za pośrednictwem którego można było skontaktować się z protestującymi. Pracownicy KWK Kazimierz-Juliusz domagali się wypłaty zaległych wynagrodzeń, przedłużenia żywotności kopalni, wykupu mieszkań zakładowych oraz - po całkowitym wyczerpaniu węgla i zakończeniu działania kopalni - przejścia do innych zakładów KHW na dotychczasowych warunkach.
26 września wieczorem do kopalni dotarła informacja o odwołaniu z funkcji prezesa KHW Romana Łoja. Ponadto na kontra pracowników wpłynęła część zaległych wynagrodzeń. Górnicy wówczas postanowili odpowiedzieć na apel wojewody Piotra Litwy i zakończyć podziemną część protestu. Na powierzchnię wyjechali dzień później kilka minut po godz. 12. Wówczas zapowiedzieli, że będą czekać na efekty rozmów dotyczących przyszłości ich zakładu. Te rozpoczęły się jeszcze w sobotę o godz.16.00 w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Trwały 12 godzin. W tym czasie udało się wypracować porozumienie. Ustalono, że eksploatacja będzie prowadzona aż do wyczerpania złóż. Spełniony został też postulat górników dotyczący wypłaty zaległych pensji. Porozumienie osiągnięto również w związku z mieszkaniami zakładowymi – górnicy otrzymali możliwość ich wykupienia.
W listopadzie Kazimierz-Juliusz trafił do struktur Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Został sprzedany za symboliczną złotówkę + VAT. Zadaniem SRK jako nowego właściciela była kontynuacja wydobycia (pod warunkiem, że nie będzie to przynosiło strat), a docelowo zakończenie eksploatacji a potem likwidacja zakładu i zagospodarowanie gruntów, na których stała kopalnia. Wówczas mówiono, że węgiel w kopalni będzie wydobywany do połowy 2015 r. Tak też się stało. 29 maja 2015 r. odbył się uroczysty wyjazd ostatniej tony. Tym samym górnictwo w Zagłębiu przeszło do historii. W pożegnaniu z kopalnią poza pracownikami i dyrekcją zakładu uczestniczyli m.in: biskup diecezji sosnowieckiej Grzegorz Kaszak, prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński, szef Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach Jerzy Kolasa oraz wiceprezes CSRG Mirosław Bagiński. Historyczna ostatnia tona wyjechała na powierzchnię szybem Kazimierz I. Miało to miejsce 20 minut przed południem i tym samym górnictwo węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim przestało istnieć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.