W Polskiej Grupie Górniczej wyrasta nowy mistrz walk MMA. To Radosław Przekwas. Na czerwcowej Gali Babilon MMA 45 w Nowym Targu stoczył swoją pierwszą półzawodową walkę. Wygrał ją jednogłośną decyzją sędziów. Dla młodego zawodnika to ogromny sukces.
– Co tu dużo mówić, człowiek trenuje, stara się, walczy. Cieszę się z tego sukcesu, bo za mną trudny okres – zwierza się 29-letni Radek, na co dzień pracownik Działu Wentylacji ruchu Marcel kopalni ROW.
Swoją przygodę ze sportem rozpoczął 14 lat temu, można więc powiedzieć, że pół życia poświęcił już swej pasji.
– W czasach, kiedy ja zacząłem interesować się sztukami walki, miejsca, w których można było trenować pod okiem specjalistów, liczyło się na palcach jednej ręki. Mnie było wszędzie daleko, w takiej okolicy mieszkałem. Jak któryś ze starszych kolegów miał prawo jazdy i dostępny samochód, no i rzecz jasna, trenował sporty walki, to wtedy można było zabrać się z nim do klubu i trenować. W momencie, gdy starsi koledzy przestawali aktywnie uprawiać sport, młodsi siłą rzeczy też. Jak tylko dorosłem i zdałem egzamin na prawko, zacząłem regularnie dojeżdżać do klubu Octagon w Wodzisławiu Śląskim. Wówczas pasjonowałem się walkami muay thai, czyli boksem tajskim – opowiada.
Muay thai to sport walki, w którym nacisk kładzie się na walkę w klinczu z wykorzystaniem uderzeń łokciami, nogami i kolanami. W środowisku tych, którzy go uprawiają, zwykło się mówić, że jest swoistą sztuką „ośmiu kończyn”, ponieważ ciosy zadaje się pięściami, kolanami, za pomocą goleni oraz łokci. Jest bardzo widowiskową dyscypliną – zawodnicy uderzają bowiem z pełną siłą, bo też ich celem jest jak najszybszy nokaut przeciwnika. Prawda jest też taka, że muay thai jest uznawany za jedną z bardziej brutalnych dyscyplin. Ma też piękną historię. Jego ojczyzną jest Tajlandia. Dlatego sport ten związany jest ściśle z kulturą tego kraju. Powstał siedem wieków temu i początkowo uprawiali go żołnierze tajskiej armii, ale też sentyment miały do niego koronowane głowy. Z czasem spowszedniał. Zaczął być sportem dla wszystkich. W przeciwieństwie do innych wschodnich systemów walki, w boksie tajskim technika odgrywa rolę drugorzędną – tym, co naprawdę się liczy, jest umiejętność zadania przeciwnikowi decydującego ciosu, który powali go na ziemię. I z tego powodu muay thai częściej zalicza się do sportów niż do sztuk walki. W tych drugich większą wagę przykłada się bowiem do umiejętności technicznych oraz wartości duchowych.
– Trenowałem pod okiem Kamila Wójcika i Grzegorza Mandzyna. Wtedy zawody nie odbywały się tak często jak dzisiaj, więc cała zabawa polegała na treningach i walkach z kolegami z klubu. W tym czasie zaczęły coraz bardziej mnie interesować walki MMA – opowiada dalej Radosław Przekwas.
Skrót MMA oznacza mieszane sztuki walki. Zawodnicy walczą ze sobą, używając elementów boksu, kick-boxingu i boksu tajskiego, rzadziej karate czy taekwondo. Same pojedynki zaś odbywają się na ringach bokserskich o różnych kształtach otoczonych siatką, zapobiegającą wypadaniu zawodników poza wyznaczone pole walki. Potocznie nazywa się je klatkami.
– MMA ma więcej wariantów, przeciwnika można wywracać, walka jest bardziej urozmaicona, dynamiczna, trochę zapasów, poddania, stójka. Zwróciłem się więc do mojego trenera, co sądzi o tym, gdybym spróbował swych sił właśnie w tym sporcie. Zgodził się. No i tak się zaczęło – wspomina Przekwas.
W 2016 r. zawodnik z ruchu Marcel wybrał się na zawody ligi MMA do Krakowa.
– Wygrałem pierwszą walkę, ale niestety, w drugiej nie dałem sobie już rady. Mimo to zebrałem dobre recenzje. Na kolejnych zawodach – ALMMA 146 w 2018 r. w Świętochłowicach – poszło mi zdecydowanie lepiej. Wygrałem z Łukaszem Jędrusikiem. Poddałem go duszeniem trójkątnym. Polega to na użyciu nóg do utworzenia trójkąta wokół głowy i jednego z ramion przeciwnika, przy czym noga wciska się na szyję przeciwnika. Walkę skończyłem po 1 minucie i 43 sekundach. Finał stoczyłem z Mateuszem Petryką z Sosnowca. Wygrałem przez werdykt sędziów. I tak przedstawiały się pokrótce moje pierwsze większe sukcesy – wspomina Radosław Przekwas.
Niestety, karierę dobrze zapowiadającego się zawodnika przerwała groźna kontuzja. Zerwanie bocznego więzadła strzałkowego wyeliminowało go z dalszych zawodów. Dopiero po trzech latach mógł wrócić do pełnego zakresu treningów.
– Nie poddałem się, dalej trenowałem. Dużo zawdzięczam trenerowi Kamilowi Wójcikowi. Cenię go za dobre podejście do zawodników. Ćwiczę pod jego okiem stójki. To chyba najbardziej widowiskowa część MMA. Zawodnicy wykorzystują swoje umiejętności bokserskie, kickbokserskie, czy nawet techniki zapaśnicze, do zadawania ciosów. Drugi trener Damian Czyż jest od parteru. Chodzi o umiejętności zapaśnicze, stosowanie dźwigni i duszenia, aby kontrolować przeciwnika i szukać okazji do zakończenia walki. Trzeci, Robert Trybulski, specjalizuje się w motoryce. Siła, szybkość, wytrzymałość oraz moc, czyli wszelkie sposoby zwiększenia sprawności fizycznej – tłumaczy Przemysław.
Dokładnie 28 października 2023 r. wyjechał na 8. Mistrzostwa MMA Polska. Wygrał dwie walki, w tym z wysoko notowanym Bartłomiejem Starzyńskim z Radomia. Przegrał dopiero trzecią, z Nikodemem Miastkowskim, triumfatorem zawodów.
– Zająłem trzecie miejsce w swojej kategorii 65,8 kg. Od tych zawodów szło mi wyraźnie coraz lepiej – wspomina.
Zdecydował się też na udział w wielkiej Gali Babilon MMA w Nowym Targu. Warto zatem wspomnieć, że organizacja Babilon MMA została powołana do życia w 2017 r. Ma status międzynarodowej federacji sportowej integrującej sportowców na najwyższym poziomie. Ułatwia profesjonalny rozwój talentu i promocję sukcesów sportowych. W klatce Babilon MMA karierę w mieszanych sztukach walki rozpoczynali m.in. mistrz olimpijski Szymon Kołecki oraz zapaśnik Daniel Rutkowski.
1 czerwca br. w klatce na Gali MMA w Nowym Targu stanął, zgodnie z wcześniej obranym planem, także Radosław Przekwas. Gala rozpoczęła się od walki semi-pro w wadze piórkowej (do 66 kg), w której jego przeciwnikiem był Krystian Jarosz z NKSW Hoły Team Nowy Targ. Walka zakontraktowana była na trzy trzyminutowe rundy. Pracownik ruchu Marcel nie dał swemu rywalowi szans. O jego jednogłośnym sukcesie zadecydował cios w trzeciej rundzie. Zawodnik gospodarzy znalazł się na deskach. Radosław Przekwas wygrał jednogłośną decyzją sędziów (30-27, 29-28, 29-28).
– Cieszę się z tego sukcesu ogromnie. To była dla mnie pierwsza półzawodowa walka. Tym bardziej, że nie jest łatwo łączyć sport z pracą zawodową. Wstaje się o czwartej, idzie się do pracy, a po szychcie pięć razy w tygodniu jest wytężony trening. Trzeba przy tym pilnować diety, aby nie przekroczyć wymaganej wagi. Wypada mi podziękować kierownictwu ruchu Marcel, które umożliwia mi pracę na ranną zmianę. Inaczej chyba nie dałbym rady tego wszystkiego ogarnąć. Dziękuję też wszystkim sponsorom i związkom zawodowym za wsparcie. Na dodatek mam sporo obowiązków rodzinnych. Zresztą, co tu dużo gadać, każdy sportowiec wie doskonale, z jak dużymi wyrzeczeniami trzeba się zmagać, jeśli chce się osiągać sukcesy – przyznaje Radosław Przekwas.
O tym, z kim spotka się ponownie w klatce, decydować będą teraz jego trenerzy. Jeżeli utrzyma wysoką formę, może jeszcze w tym roku stoczy swoją pierwszą zawodową walkę.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.