Czterdzieści metrów pod ziemią doszło do wypadku. Pomocy wymaga co najmniej kilku ludzi w różnym wieku. Do akcji wkraczają służby ratownicze. Członkowie drużyn udają się na dół klatką oraz przedziałem schodowym. Zabierają z sobą sprzęt specjalistyczny.
Ratownicy trafiają do pierwszych poszkodowanych. Wszystko to dzieje się w obecności postronnych osób nerwowo reagujących na kolejne poczynania ratowników. Słychać krzyki i ponaglenia. Ktoś z zespołu ratowniczego próbuje uspokoić grupę ludzi. W końcu dziewczyna odzyskuje przytomność. Teraz trzeba będzie umieścić ją na noszach, przetransportować wąskim korytarzem pod szyb, wydać na powierzchnię i przekazać w ręce lekarzy.
W sąsiednim wyrobisku zastęp ratowniczy stara się przywrócić funkcje życiowe trzydziestolatkowi.
- Mężczyzna reaguje na ból, jakość pomiaru ciśnienia jest niska, wynosi około 70/40, tętno ok. 65 uderzeń na minutę, odprowadzeniowe, badam głowę, nie widzę obrażeń, lewa noga tętna brak, jest zimna – ocenia ratownik.
Po kwadransie udaje się przywrócić poszkodowanemu czynności życiowe. Ma rozlegle obrażenia. Zostaje zaopatrzony i odstawiony na noszach pod szyb.
W sumie 12 zespołów ratowniczych w trakcie ćwiczeń 11 marca br. mierzyło się z poważnymi przypadkami. Były to urazy głowy, złamanie otwarte kości udowej, hipotermia, zatrzymanie akcji serca. Ćwiczono ewakuację i transport poszkodowanych.
- Mieliśmy gości z ponad 90 krajów. Często są to osoby, które nie mówią o swoich lękach i chorobach. Wychodzą one dopiero pod ziemią. To jest specyficzne miejsce, stąd kładziemy nacisk na bezpieczeństwo. Ćwiczyły już u nas służby specjalne, policja i przewodnicy psów. Szkolimy w ewakuacji z chodnika wodnego i z szybu. Musimy być przygotowani zarówno na wizytę ważnej osobistości jak i na sytuację, gdy zawiedzie agregat prądotwórczy – tłumaczy Zbigniew Pawlak, prezes zarządu Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, które zawiaduje Zabytkową Kopalnią Srebra.
Dla wielu czynnych ratowników były to pierwsze tego rodzaju ćwiczenia.
- Nabraliśmy sporego doświadczenia – komentowali Krzysztof Krupnik, Michał Dziewidok, Piotr Łaś i Michał Modzelewski, studenci II i III roku Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Absolwenci tej uczelni: Michał Duda, Marta Szkoda i Paulina Kańtoch pracują razem w jednej stacji ratownictwa w Rudzie Śląskiej. Oni równie wysoko ocenili odbyte szkolenie.
- Przyjechaliśmy sprawdzić się w warunkach kopalnianych. Ćwiczenia uświadomiły nam, w jaki sposób przygotować siebie i sprzęt do podobnej akcji, wreszcie jak bezpiecznie transportować pacjenta w tak ekstremalnych warunkach – przyznała Marta Szkoda.
Swą wiedzą służyli wszystkim Daniel Pandurski i Leszek Florczyk, ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, która zabezpiecza działalność Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach na co dzień.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.