Braki kadrowe i spadające ceny węgla – to zdaniem Romana Sikory, prezesa zarządu czeskiej spółki węglowej OKD, dwa powody, które wskazują na 2026 r. jako ostatni w historii wydobycia węgla kamiennego w Czechach. Przy czym zdecydowanie wskazuje na ten pierwszy powód. On będzie decydujący – mówi Sikora.
– W tej chwili mamy pewność, że jesteśmy w stanie kontynuować wydobycie do 2026 r., gdyż nie da się zatrzymać pracy kopalni słowami: „Szczęśliwego Nowego Roku, a potem się już nie zobaczymy” – podkreśla w wywiadzie dla Czeskiego Radia Roman Sikora, prezes zarządu OKD, nawiązując do wcześniejszych założeń, że koniec wydobycia nastąpi w Sylwestra 2025 r.
– Wiosną 2026 r. będziemy jeszcze kończyć ściany, które przejdą z 2025 r. Jest to okres, w którym jesteśmy jeszcze w stanie dostrzec sens ekonomicznego funkcjonowania firmy. Po 2026 r. – jak się dziś nam wydaje – nie będzie już możliwości dalszego funkcjonowania spółki, głównie dlatego, że zabraknie ludzi do pracy. Już dziś znalezienie wykwalifikowanego górnika, chętnego do pracy jest praktycznie niemożliwe. Nie ma tu ludzi, którzy siedzą w domu z górniczym doświadczeniem i czekają, aż ktoś ich zaprosi, żeby poszli do pracy w kopalni. Tak samo, jak nie ma dziś młodych ludzi, którzy chcieliby związać swoją karierę zawodową z pracą pod ziemią. To jest dla nich zbyt wymagająca i w opinii wielu zbyt niebezpieczna robota. Nie mamy także szkół górniczych – dodaje prezes.
Wskazuje przy tym, że chętnych do górniczej pracy jest wciąż sporo w Polsce, ale tam – jak wyjaśnia – węgiel będzie wydobywany co najmniej do 2049 r. i działa piętnaście kopalń.
– Polacy też odczuwają braki kadrowe. Są odejścia na wcześniejsze emerytury, renty i świadczenia. Tak więc i w Polsce, i u nas brakuje i będzie nadal brakować górników – podkreśla.
Pytany o kwestie ekonomiczne odpowiada:
– Ceny węgla spadną. Nie dramatycznie, ale jednak idą w dół. To jest równie istotny problem.
Roman Sikora zwraca też uwagę, że największym wyzwaniem dla kierowanej przez niego firmy będzie teraz likwidacja spółki.
– Zasypanie czterech szybów i uporanie się z dużą liczbą budynków na powierzchni nie będzie łatwe. Zakładamy, że koszty sięgną 3,5 miliarda koron. Sami będziemy się likwidować. Nie chcemy wyciągać ręki do państwa, więc w okresie eksploatacji musimy zaoszczędzić tyle, aby po zakończeniu wydobycia dysponować wystarczającymi środkami na przeprowadzenie likwidacji technicznej we własnym zakresie. Musimy także zaoszczędzić około 1,5 miliarda na program socjalny dla naszych pracowników. Mam na myśli odprawy, przekwalifikowanie i wsparcie programu Nowa Zmiana. Będziemy starać się ułatwić naszym pracownikom poszukiwanie nowej pracy. Właściwie robimy to teraz. Co miesiąc odchodzi od nas około sześciu, siedmiu pracowników, a my staramy się im pomóc – wyjaśnia prezes OKD.
Obecnie – jak dalej wyjaśnia w rozmowie z Czeskim Radiem – spółka zeszła z zatrudnieniem do 3300 pracowników, z czego 2500 to pracownicy etatowi, a 800 pozostaje w gestii firm zewnętrznych.
– Z tych 3300 pracowników ok. 570 stanowią Polacy, reszta to Czesi. W sprawach kadrowych mamy już doświadczenia z przeszłości. Podczas restrukturyzacji, w okresie niewypłacalności, musieliśmy uporać się ze zwolnieniami 2500 górników. Sądzę, że zdołamy się dobrze przygotować na redukcje kadrowe związane z zatrzymaniem wydobycia – podsumowuje Roman Sikora.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Niech wezmą naszych związkowców to z trzy kopalnie otworzą!