Dyskusja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej opóźni budowę o 10 lat. Trwa szukanie miejsca pod budowę drugiej - mówi w rozmowie z czwartkową Rzeczpospolitą minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Minister klimatu i środowiska zapytana przez Rz, czy uruchomienie elektrowni jądrowej w Choczewie w 2033 r. jest nadal aktualne, odpowiedziała: Musimy, jako państwo, bazować na faktach, a nie domniemaniach czy marzeniach. Będziemy analizować, na ile harmonogram przyjęty przez poprzednią ekipę jest możliwy do realizacji.
Dopytywana, czy audyt projektu jądrowego może wstrzymać prace nad nim, Hennig-Kloska odparła: Nie wyobrażam sobie tego, bo elektrowni jądrowej potrzebujemy jak najszybciej.
Gazeta zwróciła uwagę, że pomorski samorząd podał w wątpliwość zasadność decyzji lokalizacyjnej, zapytała więc, czy pierwsza elektrownia jądrowa powstanie w Choczewie. Dyskusja o lokalizacji w Choczewie to burza w szklance wody.
- Nie było i nie ma żadnych podstaw do wszczęcia na nowo dyskusji dotyczącej lokalizacji pierwszej elektrowni jądrowej. Rozumiem jednak obawy i wątpliwości mieszkańców okolicy Choczewa. Widać, że w niedostateczny sposób wciągnięto społeczność lokalną i miejscowe samorządy w proces decyzyjny. To na pewno należy nadrobić, również zabezpieczając interesy tej gminy - podkreśliła Hennig-Kloska.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.