Prokuratura w Gliwicach przedstawiła pierwsze zarzuty w śledztwie dotyczącym katastrofy w kopalni Pniówek. Zarzuty postawiono czterem metaniarzom, którzy przez kilka miesięcy przed tragedią mieli fałszować dokumentację związaną z odczytami stężenia metanu – ujawniła katowicka Gazeta Wyborcza.
Chodzi o katastrofę, do której doszło w kopalni Pniówek 20 kwietnia 2022 roku w ścianie N-6. 1000 metrów pod ziemią kwadrans po północy doszło do wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się 42 pracowników. W czasie prowadzonej akcji 39 pracowników udało się wycofać. Po godzinie 3.00 nastąpił drugi wybuch metanu. W zagrożonym rejonie pozostało siedmiu pracowników, w tym zastęp ratowniczy. Dzień później nastąpił kolejny wybuch metanu
Katastrofa pochłonęła razem 16 ofiar, a ciała siedmiu górników udało się wydostać na powierzchnię dopiero w tym roku.
Jak poinformowała Wyborcza, podejrzanymi są czterej metaniarze z kopalni Pniówek, a prokuratura zarzuciła im fałszowanie wyników pomiarów polegające na tym, że czasem mieli oszukiwać wpisując wyniki stężenie, w których nawet nie był.
– Zarzucono im poświadczenie nieprawdy w dokumentacji związanej z pomiarami stężenia metanu – potwierdziła prokurator Joanna Smorczewska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Wg ustaleń gazety, czwórka pracowników miała nie robić obchodów swojego rejonu, zamiast tego mieli siedzieć w jednym miejscu i wpisywać do raportu wyniki z fikcyjnych pomiarów. Do tego procederu miało dochodzić przez kilka miesięcy, aż do dnia tragedii.
Kopalnia Pniówek należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Wina leży po stronie kogoś innego jak zawsze ludzi którzy kierują kopalnią osoby dozoru ci metaniarze to pionki postawione bo kogoś trzeba ukrać, robili to pewnie pod groźbą zwolnienia, przeniesienia lub utarty premii, moim zdaniem to krew na rękach mają ludzie którzy decydują a nie pracownicy, Pip czy BHP to dzieci błądzące w mgle a ta mgła to kasa, naprawdę szkoda że mamy kumne wraz z kapitalizmem upranymi w demokrację w naszym kraju
Sośnica tak samo. Metanomierze wyjeżdżają niesprawne a za 3 dni bez żadnego remontu wracają na dół już naprawione. Byle się numery zmieniały. Cuda. Cuda
Ludzie są zastraszenia, wpiszą inny pomiar gazów, temperatury. Bo sztygar kazał a sztygar dostał polecenie od głównego. Bo nie będzie węgla, bo straty. A jak biedak nie wykona polecenia to inny oddział, albo i przeróbka na 3 miesiące. Związki zamiast pomóc pracownikom to sie bawią (Solidarność, ZZG i Kadra). Tak wyglada 90% robót na dole byle by to szło.
I jak tam Panowie? Warto było? Odbili chociaż weekend za to? Góra miała spokój za wasze podstawianie się, a teraz pójdziecie siedzieć...
Widno wszędzie tak samo. W kwk Ruda identycznie. Służba BHP siedzi w biurach, odbijają lewe zjazdy za przyzwoleniem wszystkich świętych, w tym ich szefa oraz dyrektora kopalni. Tylko czekać aż coś się wydarzy. Tfu.
Niestety tylko więzienie