O transformacji energetycznej, umowie społecznej i roli węgla portal netTG.pl Gospodarka - Ludzie rozmawiał z MARKIEM WESOŁYM, sekretarzem stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, odpowiedzialnym za sektor górnictwa węgla kamiennego.
- Komisja Europejska ma przedstawić cel redukcyjny na 2040 rok do połowy przyszłego roku. Mowa jest o redukcji emisji CO2 sięgającej nawet 90-95 proc. Co będzie, jeśli ten cel zostanie przyjęty?
- Aż boję się pomyśleć. Ustalenie tak wyśrubowanych redukcji emisji w praktyce spowoduje likwidację kopalń już za 10 lat. Mówimy o 200 tys. miejsc pracy w górnictwie i firmach okołogórniczych, a także o ogromnej luce w polskim systemie energetycznym, bo takiej liczby źródeł odnawialnych i elektrowni atomowych nie wybudujemy.
- Jakie to może przynieść skutki dla europejskiej, w tym polskiej, gospodarki?
- Nie tak dawno dziennikarze „Bloomberg News” dotarli do nieopublikowanego jeszcze raportu Komisji Europejskiej, według którego koszty wprowadzenia Fit for 55 będą o 50 proc. wyższe, niż szacowano w zeszłym roku! Koszty te mają sięgać 700 mld euro rocznie, czyli prawie 5 proc. PKB wszystkich krajów UE. To jest cena, jaką zapłacą mieszkańcy Unii, my wszyscy. Tymczasem według szacunków ekspertów z Banku Pekao SA pakiet Fit for 55 na poziomie redukcji 55 proc. będzie kosztował Polskę aż 2,4 bln złotych do 2030 roku! Do tego dochodzą ogromne koszty społeczne procesu transformacji.
- O jakiej skali możemy mówić?
- Sama tylko Ruda Śląska, z której pochodzę, by przejść przemiany „sprawiedliwie”, potrzebowałaby 5 miliardów złotych. W moim rodzinnym mieście przemysł górniczy zapewnia miejsca pracy dla 30 tys. ludzi. I to tylko mały wycinek problemów społecznych, jakie niesie z sobą transformacja regionu. W województwie śląskim na 100 tys. miejsc pracy aż 7 tys. związanych jest bezpośrednio lub pośrednio z węglem. Być może największym wyzwaniem, przed którym stoimy tu na Śląsku, będzie zastąpienie miejsc pracy w przemyśle węglowym. Im bardziej skrócimy okres odchodzenia od węgla, tym bardziej wrażliwa stanie się kwestia miejsc pracy i pytania o to, gdzie mają pracować ludzie zatrudnieni w górnictwie. Jak już wspomniałem, chodzi o kilkaset tysięcy miejsc pracy!
- Ma pan okazję rozmawiać o tych problemach z urzędnikami Komisji Europejskiej, uczestnicząc w procesie notyfikacji umowy społecznej, która zakłada stopniowe odejście od węgla. W pana ocenie Bruksela rozumie ten problem?
- Nie jestem pewny, czy dostrzegają właściwą perspektywę tego procesu. Ruda Śląska, jak i wiele innych gmin górniczych, nie jest gotowa na przyspieszoną transformację energetyczną. Uważam, że zrozumienie naszych argumentów, zwłaszcza problemów społecznych, jest kluczem w naszych rozmowach z Komisją Europejską. Ufam, że wypracujemy kompromisowe rozwiązania, które pozwolą nam spokojnie przejść ten jakże niezwykle złożony proces transformacji. To, czego nie dostrzega Bruksela, zdają się powoli dostrzegać państwa członkowskie. Proszę zauważyć, że rząd niemiecki rozważa przywrócenie do pracy 1,9 GW energetyki węglowej z rezerwy w sezonie grzewczym 2023-2024, po tym, jak wyłączył wiosną ostatnie trzy elektrownie jądrowe. I dzieje się to w kraju, który od lat intensywnie stawia na rozwój energetyki odnawialnej. Mało tego, niemiecki koncern RWE rozpoczął właśnie demontaż farmy wiatrowej, by zrobić miejsce dla poszerzającej się odkrywki węgla brunatnego w zachodnim regionie Nadrenii. Jak widać, nawet Niemcy przedkładają kwestię bezpieczeństwa energetycznego nad kwestię transformacji energetycznej.
- Wydawać by się mogło, że wojna w Ukrainie zmieniła punkt widzenia na sprawy transformacji energetycznej?
- Mnie również tak się wydawało do niedawna. Niestety, nasze rozmowy potwierdzają, że doktryna unijna wciąż jest niezmienna. Z uwagi na wybuch wojny w Ukrainie, z uwagi na zmianę sytuacji gospodarczej, w tym wysoką inflację, musieliśmy zaktualizować nasz program, uwzględnić w nim wyższe dotacje dla kopalń. Niestety, do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi z KE na proponowane przez nas zmiany. Mam nadzieję, że partnerzy w Unii Europejskiej ze zrozumieniem podejdą do tej aktualizacji i do całego wniosku i uszanują podpisaną w tak trudnych okolicznościach umowę społeczną, która jest jakimś konsensusem w tym procesie wychodzenia z użytkowania węgla kamiennego do 2049 roku. A przecież naszą umowę swego czasu pochwalił nawet Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za unijną politykę klimatyczną.
- A jeśli Komisja Europejska nie przystanie na proponowany scenariusz w umowie społecznej?
- Nie dopuszczam takiego scenariusza, bo nie ukrywam, że jako minister ze Śląska traktuję sprawę notyfikacji umowy społecznej jako jeden z moich priorytetów, bowiem tu chodzi o komfort i bezpieczeństwo pracowników kopalń, ich poczucie stabilności zawodowej. Chodzi także o bezpieczeństwo energetyczne kraju. Polska należy dziś (jeszcze!) do nielicznej grupy państw, w których wytwarzanie większości energii elektrycznej i ciepła bazuje na stałych paliwach kopalnych – węglu kamiennym i brunatnym, co zapewnia wysoki (rzędu 70-80 proc.) stopień niezależności energetycznej, rozumianej jako niezależność od importu paliw w sektorze elektroenergetycznym. W kontekście wojny za naszą wschodnią granicą nabiera to szczególnego znaczenia, gdyż energia w oparciu o gaz ziemny nie ma szans wypełnić wspomnianej luki. Jedyną opcją jest wykorzystanie węgla kamiennego jako paliwa przejściowego w drodze do gospodarki niskoemisyjnej.
- Uważa pan, że węgiel nie może być częścią gospodarki niskoemisyjnej?
- Właśnie, nikt nie powiedział, że węgiel nie może być paliwem niskoemisyjnym. Mam nadzieję, że dojdziemy do takiego etapu rozmów z przedstawicielami Komisji Europejskiej, że będziemy w stanie ich do tego przekonać, do tego, że nie trzeba pospiesznie odchodzić od węgla, zwłaszcza że nie mamy realnej alternatywy. To nie jest tak, że mamy na Śląsku obsesję na punkcie wydobycia węgla i chcemy go kopać po wsze czasy. Powtórzę to raz jeszcze. Na dziś nie widzę innego bardziej stabilnego źródła energii niż węgiel, mając na uwadze warunki geograficzne, jakie posiada Polska. Sorry, taki mamy klimat, że tylko węgiel daje nam bezpieczeństwo. Korzystanie z węgla w efektywny sposób stwarza także szansę szybszego rozwoju gospodarczego, szybszego rozwoju odnawialnych źródeł energii, które potrzebują węgla choćby w produkcji stali. Niestety, dzisiejszy bezrefleksyjny nacisk na masowe upowszechnianie wciąż drogiej energii zielonej może sprawić, że w ciągu najbliższych 20 lat zapotrzebowanie na metale ziem rzadkich wzrośnie wielokrotnie. Wszystkich tych surowców wykorzystywanych w OZE będzie brakować – już w najbliższych latach będzie ich niedobór. W najlepszym przypadku uzależnimy się gospodarczo od… Chin, czołowego producenta pierwiastków rzadkich w świecie. Czy naprawdę o taką transformację energetyczną nam chodzi? Uważam, że musimy zmienić myślenie na temat węgla i jego wykorzystania, jeśli chcemy się rozwijać w sposób zrównoważony.
- Jaką rolę mógłby odegrać w tym procesie węgiel?
- Tak jak już wspomniałem, co najmniej paliwa przejściowego. Projektowane właśnie unijne rozporządzenie Net-Zero Industry Act stwarza sprzyjające warunki dla inwestycji w technologie dla budowy niskoemisyjnej gospodarki z wykorzystaniem czystych technologii węglowych. UE przez długi czas odrzucała rozwiązania zmierzające do wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS), które dają szansę na zrównoważony rozwój energetyce węglowej. Teraz nie tylko dopuszcza się zastosowanie tej technologii, ale wręcz dopuszcza także finansowanie tej technologii. Komercyjne zastosowanie CCS w Polsce jest wręcz niezbędne do realizacji porozumienia dotyczącego utrzymania krajowego górnictwa węgla do 2049 r.
- Tak, tylko kto ma się zająć wdrażaniem technologii CCS?
- Lista branż zainteresowanych komercyjnym zastosowaniem CCS jest długa, począwszy od przemysłu cementowego, hutniczego, na energetyce kończąc.
- Energetyce węglowej, która chce się pozbyć aktywów węglowych?
- Postanowiliśmy jako rząd zadbać o elektrownie węglowe, zgromadzić je w jednej spółce. Celowo nazwaliśmy to Narodową Agencją Bezpieczeństwa Energetycznego, bo widzimy w tej instytucji coś więcej niż zwykłego producenta energii. Chcemy, by NABE posiadała niezbędne instrumenty i środki do utrzymania efektywnej produkcji energii z węgla. Mówiąc o tym, mam na myśli możliwość korzystania z technologii CCS, ba, partycypowania w rozwoju tej technologii w Polsce. Ufam, że relacje sektora węglowego z sektorem energetycznym będą znacznie bardziej partnerskie poprzez NABE.
- Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział niedawno powstanie nowego resortu transformacji energetycznej. Panu ten pomysł się podoba?
- Oczywiście. Temat nie jest nowy. Pomysł powołania ministerstwa ds. transformacji energetycznej powstał na Śląsku w środowisku związkowym oraz środowisku polityków zajmujących się energetyką i górnictwem węgla. Obecnie sprawy dotyczące energetyki są rozproszone w Ministerstwie Aktywów Państwowych, Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz w Ministerstwie Rozwoju. Nowy resort nie powinien zajmować się wyłącznie sprawami kształtowania miksu energetycznego, ale także bezpieczeństwa dostaw oraz transformacji regionów, gdzie zlokalizowane są kopalnie węgla oraz elektrownie węglowe. Wraz z powstaniem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energii moglibyśmy przyspieszyć inwestycje związane z transformacją energetyczną, zabezpieczając jednak polski system energetyczny poprzez wsparcie NABE, gdzie znajdą się elektrownie węglowe.
- Załóżmy, że Komisja Europejska w końcu zaakceptuje nasz scenariusz odchodzenia od węgla. Myśli pan, że górnictwo węglowe bez większych przeszkód będzie funkcjonowało do 2049 roku?
- My jako rządzący musimy zadbać o to, by stworzyć odpowiednie warunki do tego, by sektor mógł stabilnie funkcjonować, w oparciu o przewidywalne regulacje prawne, o dostęp do funduszy. Możemy i musimy stworzyć warunki dla szkolnictwa zawodowego, by górnictwo nie zostało pozbawione nowych kadr. Musimy wspierać rozwój nauki dla górnictwa, by sektor miał dostęp do nowych rozwiązań innowacyjnych. Chcemy wspierać rozwój innowacyjnych rozwiązań i produktów, takich jak choćby błękitny węgiel, który łamie wszelkie bariery wykluczenia cywilizacyjnego, stawiając węgiel na równi z innymi czystymi źródłami energii. Chcemy wspierać również rozwój bardziej zaawansowanych technologii, jak choćby produkcję gazu syntezowego z węgla, który wprowadziłby węgiel do zupełnie nowych sektorów gospodarczych, jak sektor chemiczny. Być może z czasem mógłby znaleźć zastosowanie w przemyśle stalowniczym przy produkcji tzw. żelaza gąbczastego. My jako rządzący chcemy i będziemy wspierać strategiczne kierunki rozwoju sektora węglowego. Jednakże w sferze operacyjnej wiele zależy od samych pracowników sektora, od jego kadry zarządzającej, dozoru technicznego, związków zawodowych, kończąc na samych pracownikach. Od ich zaangażowania, kompetencji, kreatywności, pasji, czyli całego łańcucha wartości, które pozwalają funkcjonować firmom we współczesnej gospodarce. Ja ogromnie wierzę, że górnictwo może być częścią nowoczesnego świata. Obyśmy nie dali sobie wmówić, że węgiel jest passé.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.