W Polsce obejrzeć je można w salach muzealnych. W Afryce wykorzystywane bywa w dalszym ciągu jako urządzenie domowe. Żelazko na węgiel, bo o nim tu mowa, ma tę zaletę nad żelazkiem elektrycznym, że nie potrzebuje prądu. Za to prąd w Polsce w dalszym ciągu potrzebuje węgla...
Idea działania każdego żelazka jest podobna. Rozgrzana powierzchnia metalowa służy do prasowania, przez co nadaje tkaninom ubrań pożądany kształt. Jako że żelazko jest wynalazkiem starszym od elektryczności, pierwotnie czynnikiem dostarczającym energię nie mógł być prąd elektryczny. Dobrze do tego nadawała się rozgrzana bryła węgla.
Czy istotne było, jaki rodzaj węgla umieszczano w żelazku - kamienny, brunatny czy drzewny? Okazuje się, że nie.
- Nie miało znaczenia, jakiego węgla używano do ogrzewania żelazek. Był to po prostu najczęściej żar wygarniany z paleniska pieca, a więc zależy, kto i czym palił w piecu. Produkowano też do żelazek specjalne brykiety, podobne jak te, których używamy dziś do grilla, z odpadu - miału węglowego, ale do ich produkcji używano też tego surowca, który w danym obszarze dominował. Jeżeli był to węgiel kamienny, to z miału z węgla kamiennego, jeżeli drewno, to z węgla drzewnego, a nawet z torfu. Żelazka nie różniły się więc niczym. Żelazka na węgiel produkowano bardzo długo, mniej więcej od początku XIX do drugiej połowy XX w. Mamy w naszych zbiorach żelazko węglowe wyprodukowane w Polsce w połowie lat 70. XX w. Myślę, że są jeszcze na świecie kraje, gdzie produkuje się je nadal, ze względu na brak dostępu do energii elektrycznej, np. w głębi Afryki czy Azji. Trudno mi podać dokładną liczbę posiadanych przez nasze muzeum żelazek węglowych. Myślę, ze jest ich kilkadziesiąt, może około 100 sztuk - informuje Jarosław Żurawski, kustosz, dyrektor Muzeum Domu Śląskiego w Ziębicach.
Ziębickie muzeum posiada bardzo dużą kolekcję żelazek węglowych, liczącą kilkadziesiąt sztuk. Tego rodzaju eksponaty znalazły się też w innych muzeach w Polsce, zazwyczaj w mniejszych ilościach. Posiada je np. Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze w dziale sztuki dawnej czy też Muzeum Miejskie w Tychach. W tym ostatnim przechowywane jest żelazko rodziny, która do Tychów przyjechała w 1957 r. ze Lwowa.
Węglowe żelazka używane bywają zgodnie z przeznaczeniem w tych miejscach świata, gdzie nie ma łatwego dostępu do energii elektrycznej. Przebywająca niedawno w Polsce s. Tymotea Anna Kowalewska ze Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu pracująca na misjach w Sierra Leone opowiadała, że w tym afrykańskim kraju ludzie prasują ubrania za pomocą żelazek na węgiel, a węgiel do tego celu wyrabiają sami z drewna.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.