Górniczy związkowcy alarmują, że spółki energetyczne przestały odbierać zakontraktowany węgiel i ostrzegają, że kopalnie wkrótce znów mogą znaleźć się na skraju upadłości. Jak zapewnia wiceminister aktywów państwowych i pełnomocnik rządu do spraw transformacji spółek energetycznych i górnictwa Marek Wesoły, rząd pracuje nad rozwiązaniem tego problemu. W jaki sposób?
Jak od kilku tygodni alarmują przedstawiciele górniczych związków zawodowych, krajowy rynek węgla zdestabilizowała ogromna ilość zaimportowanego surowca podczas ostatniego sezonu grzewczego. Związkowcy wskazują, że w efekcie spółki energetyczne przestały odbierać węgiel z krajowej produkcji, a przykopalniane zwałowiska rosną.
– Energetyka znów przestała odbierać zakontraktowany węgiel. Elektrownie są całkowicie zapchane węglem z importu, którego w minionym roku sprowadziliśmy 20 mln ton – wskazał na łamach „Górniczej” Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”.
Na takie same problemy wskazał Krzysztof Stanisławski, przewodniczący MZZ Kadra „Górnictwo”.
– Energetyka po raz kolejny zaczyna, a w zasadzie kontynuuje proces sprzed dwóch lat, czyli proces zamykania kopalń. Zwały węgla na kopalniach się wypełniają. Energetyka nie odbiera zakontraktowanego węgla, a elektrownie, jeśli pracują, to na węglu importowanym – powiedział.
Zdaniem Stanisławskiego przyszłość kopalń rysuje się w czarnych barwach.
– Brak odbioru węgla energetycznego będzie skutkował brakiem węgla dla celów grzewczych. Węgiel dla celów komunalnych stanowi około 20 procent ogólnego wydobycia. Nie da się wydobywać tylko grubego węgla. Bez odbioru miału węglowego przez energetykę nie będzie węgla dla ludzi, którzy ogrzewają nim swoje domy i mieszkania. Znowu na siłę trzeba będzie od października przywozić węgiel z przysłowiowej Kolumbii. Znowu będziemy nierentowni, bo elektrownie nie zapłacą i znowu będą nas zamykać – ocenił związkowiec.
Jak problem widzą i jakie proponują sposoby jego rozwiązania przedstawiciele rządu? Jak ocenił Marek Wesoły, obecny problem związany z brakiem odbioru węgla jest związany z postępującą transformacją energetyczną.
– Elektrownie węglowe od zimy, która była bardzo łagodna, pracują na bardzo niskich poziomach spalania węgla. Na dodatek teraz w okresie letnim mamy bardzo dużą ilość energii wytworzonej z odnawialnych źródeł energii, która ma przecież pierwszeństwo w systemie energetycznym. To powoduje spiętrzenie wydobycia węgla. Taka sytuacja ma miejsce nie pierwszy raz, już w historii mieliśmy takie okresy. Staramy się nad tym zapanować. Pilnujemy tego, aby w pierwszej kolejności były odbiory węgla z naszych zakładów górniczych – powiedział Wesoły.
– Staramy się, aby nie zachwiało to ani rynkiem energetycznym, ani wydobywczym i aby współpraca między energetyką i branżą węglową była dobra. Te problemy są niezależne ani od energetyki, ani od branży górniczej. Staramy się sobie z nimi poradzić. Myślę, że na dzisiaj sytuacja jest pod kontrolą. Ograniczyliśmy wszystkie kierunki związane z importem. Zostało wydane polecenie, aby zrywać nawet kontrakty z okresu zimowego, jeśli takie wciąż były – dodał.
Wiceminister aktywów państwowych zaznaczył, że realizacja kontraktów między spółkami węglowymi i energetycznymi jest przez cały czas monitorowana.
– Jestem przekonany, że spółki energetyczne te wszystkie wolumeny, które zakontraktowały, odbiorą – jeśli nie w tej chwili, to na pewno z opóźnieniem. Trwają rozmowy pomiędzy zarządami spółek, na jakich zasadach będzie się to odbywało i jak mają wyglądać kwestie finansowe oraz te dotyczące magazynowania węgla. Jest tam współpraca i komunikacja. Myślę, że doświadczenie poprzednich lat pozwoli nam lepiej rozwiązać te problemy – stwierdził Wesoły.
Wiceminister aktywów państwowych odniósł się również do sytuacji Węglokoksu, który ma na zwałach 1,5 mln ton niesprzedanego węgla. To węgiel, który spółka sprowadziła na polecenie rządu, ale wciąż nie dostała za niego pieniędzy.
Jak wskazał Wesoły, niesprzedany przez Węglokoks węgiel to przede wszystkim miały dla energetyki, ale w części również węgiel o grubszych sortymentach.
– Ten węgiel dla gospodarstw domowych będziemy chcieli wysiać i stworzyć z niego rezerwę strategiczną. To samo zrobimy z zasobami węgla dla energetyki – przesuniemy go jako rezerwę strategiczną na okresy kryzysowe, po to, aby nie wydarzyły się już takie sytuacje, z jakimi mieliśmy do czynienia ostatniej zimy. Nauczeni doświadczeniem wiemy, że taki kraj jak Polska musi mieć rezerwy węgla właśnie na takie sytuacje kryzysowe. Dlatego czynimy starania, żeby to, co nam pozostało po tym interwencyjnym zakupie węgla, stało się rezerwą strategiczną na wypadek kolejnego kryzysu – zapowiedział Wesoły.
– Rozumiem obawy prezesów Węglokoksu, ale to spółka Skarbu Państwa i absolutnie nie jest zagrożona. Owszem, formalnie były pewne trudności z przeprowadzeniem tego procesu, w jaki sposób poradzić sobie z tymi zapasami, które zostały po interwencyjnym skupie węgla. Dziś już praktycznie umowa pomiędzy spółką i Ministerstwem Klimatu jest na ukończeniu.
W tym tygodniu chcemy, żeby została podpisana i mam nadzieję, że to zdecydowanie uspokoi – po pierwsze zarząd i pracowników Węglokoksu, ale też przede wszystkim pozwoli normalnie funkcjonować spółce i odbudować finanse, które poprzez zakupy interwencyjne były zagrożone – dodał Wesoły.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Po co szczujecie na energetykę, przecież my tego też nie chcemy, po co nam zrywanie kontraktów długoletnich z naszymi kopalniami ? Ktoś w rządzie kompletnie się pomylił. Brakowało groszku dla indywidualnych, kupiono niepotrzebny miał dla elektrowni. W znacznie mniej ugłaskanym tonie opisano to w NIE (reprint w Angorze). Rząd robi wszystko by rozładować sytuację? Bzdura, zwiększono import prądu, w tym import z Niemiec w nocy, oraz rozpoczęto import prądu z Ukrainy, najwyraźniej górnicy nie są tak ważni, jak rolnicy i zboże. Rządowi zwrócono uwagę na import prądu z Niemiec i Szwecji w czasie covida, ale minęło 2 lata i się okazało, że rząd nie kontroluje nawet tego, o co już stało się przedmiotem szczególnej uwagi.