- Unia Europejska zmierza ku gospodarczej katastrofie. Polska nie może pozostać bierna - ocenia europoseł Grzegorz Tobiszowski. Zgodnie z zapisami Rozporządzenia Prawo Klimatyczne Komisja Europejska rozpoczęła procedurę ustalania celu klimatycznego na 2040 r. Według wytycznych European Scientific Advisory Board on Climate Change redukcja emisji CO2 powinna sięgnąć 90-95 proc., tak by w 2050 roku UE osiągnęła tzw. neutralność klimatyczną.
- To nieodpowiedzialne, praktycznie niewykonalne i przede wszystkim niezwykle niebezpieczne dla unijnej gospodarki i naszego bezpieczeństwa. Polska pod żadnym pozorem nie może się na to zgodzić - ocenia europoseł Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Grzegorz Tobiszowski w komnetarzu dla portalu netTG.pl Gospdoarka-Ludzie.
- Wiemy już, że obecny cel wyznaczony na 2030 r. w programie Fit for 55 będzie niezwykle trudny do osiągnięcia. Chodzi o redukcję emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. w stosunku do roku 1990, który przyjęto jako rok bazowy. Dziennikarze Bloomberg News dotarli do nieopublikowanego jeszcze raportu Komisji Europejskiej, według którego koszty wprowadzenia Fit for 55 będą o 50 proc. wyższe niż szacowano w zeszłym roku! Koszty te mają sięgać 700 miliardów euro rocznie czyli prawie 5 proc. PKB wszystkich krajów UE. To jest cena jaką zapłacą mieszkańcy Unii - my wszyscy - komentuje Tobiszowski.
Jak dodaje, według szacunków ekspertów z Banku Pekao SA pakiet Fit for 55 na poziomie redukcji 55 proc. będzie kosztował Polskę aż 2,4 bln zł do 2030 r.
Zdaniem europosła obecna polityka klimatyczna jest niebezpieczna dla naszego bezpieczeństwa energetycznego.
- Podczas ostatniej edycji Konferencji Silesia 2030, która odbyła się w marcu br. w Brukseli mówiliśmy o ciemnych stronach Europejskiego Zielonego Ładu. O tym, że wydobycie surowców mineralnych, w tym jakże ważnych i cennych metali ziem rzadkich, wiąże się z degradacją środowiska i ogromnymi emisjami gazów cieplarnianych w Azji i Afryce, o nieludzkich - czasem wręcz niewolniczych - warunkach pracy w tamtejszych kopalniach. Zwracaliśmy też uwagę na niebezpieczeństwo uzależnienia się od importu z krajów niedemokratycznych. Z jednej strony łańcuchy dostaw mogą być w każdej chwili zerwane, z drugiej - skazana na import Unia nie ma żadnej pozycji negocjacyjnej, co pozwala eksporterom dowolnie kształtować ceny. Od 2026 roku działać ma mechanizm CBAM, czyli dodatkowego cła związanego z emisjami przy produkcji danych towarów. Już wiemy, że Chiny nie zareagują na CBAM z entuzjazmem i mogą wykorzystać unijne uzależnienie od importu, by ten mechanizm storpedować - tłumaczy Grzegorz Tobiszowski.
Kilka dni temu Chiny zapowiedziały ograniczenie eksportu galu i germanu - minerałów, których są największym światowym producentem. Minerały te są kluczowe dla przemysłu półprzewodników, telekomunikacji i pojazdów elektrycznych. “Zielona transformacja” wisi na cienkim włosku, a karty rozdają Chińczycy. Warto tu dodać, że chińska gospodarka zasilana jest węglem, a kraj ten ogłosił, że wydobycie i zużycie tego surowca będzie rosło.
- Globalne emisje rosną. Tymczasem Unia, która odpowiada za ok. 9 proc. światowych emisji, ma wydawać w związku z polityką klimatyczną 700 miliardów euro rocznie. To grozi znacznym zubożeniem mieszkańców i gospodarczą marginalizacją Europy. Ustalanie celów na 2040 rok na poziomie 90-95 proc. to byłoby działanie samobójcze - mówi Grzegorz Tobiszowski.
Europoseł wskazuje, że polski rząd wynegocjował ze związkami zawodowymi tzw. umowę społeczną, według której polska energetyka będzie stopniowo odchodzić od węgla do 2049 roku.
Tobiszowski przypomina, że umowę tę pochwalił odpowiedzialny za unijną politykę klimatyczną wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Jednak ustalenie tak wyśrubowanych redukcji emisji w praktyce spowoduje likwidację kopalń już za 10 lat.
- Mówimy o 200 tysiącach miejsc prazy w górnictwie i firmach okołogórniczych, a także o ogromnej luce w polskim systemie energetycznym, bo takich ilości źródeł odnawialnych i elektrowni atomowych nie wybudujemy. Komisja Europejska ma przedstawić cel redukcyjny na 2040 rok do połowy przyszłego roku. Ważne jest obserwować ten proces wspomagając rząd w przygotowaniu niezbędnych analiz i wypracowaniu merytorycznego stanowiska negocjacyjnego dla polskiego rządu, które powinny wspierać wszystkie środowiska polityczne i społeczne naszego kraju. Stanowisko, które pozwoli zrównoważyć potrzeby środowiska ze społecznym, gospodarczym i energetycznym bezpieczeństwem państwa - podsumowuje europoseł.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.