Kopalniane wody na Śląsku objęte są dwoma systemami hydrotechnicznymi – Małą Wisłą oraz Olzą. Zlewnia Wisły jest głównym odbiorcą wód kopalnianych. Do największej polskiej rzeki trafia ich 58 proc. Pozostała część trafia do Odry, na której w ubiegłym roku doszło do katastrofy ekologicznej. O ten stan rzeczy oskarżano zakłady górnicze, co jak wynika z danych, nie jest prawdą.
– Trudno zgodzić się z tezą, którą często słyszę, że kopalnie czy zrzut wody z kopalń były główną przyczyną tego, co wydarzyło się na Odrze. Absolutnie nie można się z tym zgodzić – stwierdził wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej Rajmund Horst w czasie konferencji poświęconej systemowi Mała Wisła. Zadał też kluczowe dla całej sytuacji pytanie: Czy na Wiśle są algi?
– Całe szczęście, że żadnej tragedii czy żadnych niespodziewanych zdarzeń, takich jak na Odrze, nie było na Wiśle. To o czymś świadczy – dodał.
Konferencja odbyła się w czwartek, 29 czerwca, w ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit. Miejsce nie było przypadkowe, ponieważ woda z tego zakładu, a dokładnie z poziomu 400, jest wykorzystywana m.in. w celach komunalno-bytowych oraz spożywczych.
PGG dla ochrony Wisły przed nadmiernym zasoleniem wykorzystuje system Mała Wisła. Obejmuje ok. 86 proc. ładunku chlorków i siarczanów odprowadzanych do tej rzeki przez oddziały PGG, czyli: KWK Piast-Ziemowit, KWK Bolesław Śmiały, KWK Staszic-Wujek i KWK Mysłowice-Wesoła. Ponadto korzystają z niego zakłady Tauronu Wydobycie i PG Silesia. Sumarycznie ilość odprowadzanych wód dołowych do zlewni Wisły z kopalń czynnych i zlikwidowanych wynosi 377 884 m sześc. na dobę. Warto dodać, że w ramach systemu Mała Wisła funkcjonują zbiorniki retencyjne: Wola (o pojemności 2 mln m sześc.), Brzeszcze (1,1 mln m sześc.) oraz Silesia (0,24 mln m sześc.).
– W czasach bardzo dużego kryzysu jesteśmy w stanie ponad miesiąc wytrzymać i retencjonować tę najbardziej zasoloną wodę w zbiorniku, żeby nie zrzucać jej do Wisły – wyjaśnił wiceprezes Horst, który dokładnie pokazał również, jak wygląda sytuacja dopływu wód na przykładzie kopalni Piast-Ziemowit.
– Jest to 24 824,1 tys. m sześc. na rok, czyli 68,01 tys. m sześc. na dobę i 47,2 m sześc. na minutę. Z tego 43 proc. stanowią solanki, 34 proc. woda miernie zasolona i 22 proc. woda słodka – wyliczył.
Dodał, że średni przepływ Wisły wynosi ok. 4500 m sześc. na minutę, z czego udział wód odprowadzanych przez kopalnie PGG stanowi od 1,5 do 2 proc. tej wartości.
W czasie konferencji podkreślono, że prowadzony jest ciągły monitoring oraz koordynacja zrzutów wód w systemie Mała Wisła, a wszystkie kopalnie posiadają pozwolenia wodnoprawne na odprowadzanie wód dołowych do cieków powierzchniowych i spełniają warunki zawarte w tych dokumentach.
– Uwzględniając to, co wydarzyło się na Odrze w zeszłym roku, uwzględniając obawy, co może się wydarzyć w tym roku, nie podchodzimy do tego problemu w taki oto sposób, że ważne jest wyłącznie zachowanie parametrów wynikających z pozwoleń wodnoprawnych. Przyjęliśmy zasadę, że trzeba uczynić, ile tylko się da, żeby ograniczyć i zminimalizować skutki. Taki jest nasz cel niezależnie od tego, w jakim punkcie tych parametrów jesteśmy. Im bardziej będziemy ograniczać zrzut wody, tym bardziej poprawimy środowisko – wyjaśnił wiceprezes.
Zapewnił, że spółce zależy na transparentności.
– My nie mamy nic do ukrycia w kwestii zrzutów wód. Dlatego słysząc często takie jednoznaczne wypowiedzi oskarżające kopalnie i obarczające je winą za stan rzeczy, który wystąpił na Odrze, to muszę stwierdzić tak po ludzku, że jest to niesprawiedliwe – przyznał wiceprezes.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.