Już w najbliższym wydaniu Górniczej o swoim widzeniu problemów związanych z energetyką i węglem, a także Zielonym Ładem, opowie w wywiadzie Mirek Topolánek, polityk, były premier rządu Republiki Czeskiej, biznesmen, lobbysta, były kandydat na prezydenta Czech.
- Nie jestem łatwym partnerem do dyskusji, potrafię mówić ostrym językiem. Potrafię być konsekwentny i jeśli do czegoś dążę, to robię to na zwykłe 150 proc. – deklaruje.
Po odejściu z polityki rozpoczął pracę w grupie energetycznej miliardera Daniela Křetínskiego, który za pośrednictwem jednej ze swych spółek - Holdingu Energetycznego i Przemysłowego, był przez ponad 10 lat właścicielem PG Silesia w Czechowicach-Dziedzicach.
Były czeski premier rzeczywiście ma umiejętność zdominowania przestrzeni publicznej opiniami i wypowiedziami. Tak było przed rokiem. Stwierdził wówczas, że jego zdaniem Zielony Ład to jedna wielka głupota.
Podkreśla jednak stanowczo w jednym z wywiadów: - Podstawowym kierunkiem czeskiej energetyki na najbliższe trzydzieści lat jest stopniowe zastępowanie węgla energią jądrową. Jestem przekonany, że jest to właściwy kierunek.
Zdaniem Mirka Topolánka negocjacje w Parlamencie Europejskim w sprawie Zielonego Ładu i pakietu Fit for 55 są dowodem na to, że nie zmierzamy w dobrym kierunku.
- Może dojść do pęknięcia Unii Europejskiej, ale z tego, co obserwuję, złych pomysłów na razie się nie pozbędziemy – tłumaczy.
W unijnej polityce – jak podkreśla – dziwactw jest wiele.
- Uchwalono zakaz sprzedaży samochodów z silnikami diesla od 2035 r. Po pierwsze: oszaleli. Po drugie: drastycznie wzrosną ceny używanych samochodów z silnikami diesla. Po trzecie: kupię sobie jeszcze diesla, bo wtedy będę miał 79 lat. Chcę umrzeć z dieslem. A poza tym, kogo będzie stać na samochód elektryczny? Jak będzie z elektromobilnością na wsi? – pytam. Zgodnie z teorią kaskady, gdy coś zostanie przejęte przez wielki biznes, to już nie ma odwrotu. Wielki biznes nie inwestuje już w „brudne” technologie, ponieważ banki nie dają na to kredytu. Ja twierdzę, że owszem, można odejść od silników spalinowych czy od węgla, ale jeśli istnieje ekonomicznie i ekologicznie akceptowalna alternatywa. Jestem za ewolucyjnym rozwojem przemysłu, innowacjami i pomysłami, które mają sens – przekonuje były czeski premier.
W jego opinii nie istnieje stuprocentowo najlepszy miks energetyczny.
- Myślę, że atom musi stanowić znacznie więcej niż jedną trzecią miksu energetycznego. Odnawialne źródła energii, w tym fotowoltaika, mają pewien potencjał i na pewno będzie większy niż obecne 17 proc. Ale trzeba zbudować rezerwowe źródła i wykorzystać dzisiejsze zdekarbonizowane ciepłownie, bo magazyny na to nie wystarczą. Ciepłownie – duże elektrociepłownie będą spalać co najmniej 50 proc. gazu, przy stopniowym wzroście wodoru i biometanu, a także biomasy, nawet z odpadów, a także wykorzystywać źródła odnawialne do skojarzonej produkcji ciepła i energii elektrycznej. Szereg podmiotów będzie musiało być zaangażowanych w produkcję wodoru z nadwyżek OZE i biopaliw tam, gdzie jest to efektywne - mówi w kontekście polityki energetycznej Czech.
- Czechy pozbyły się wpływu na ceny energii. Ostrzegałem przed taką sytuacją 20 lat temu i wiele razy później. Ostrzegałem przed uzależnieniem od paliw kopalnych z Rosji i różnych dziwnych reżimów. Mówiłem o większej niezależności, dywersyfikacji dostaw. Jako Czechy, Europa Środkowa i Unia Europejska sami spowodowaliśmy kryzys energetyczny – wskazuje.
W ub.r. stwierdził, że Polska, jako jedyne państwo w Europie, od około 15 lat dążyło do uniezależnienia się od paliw kopalnych z Rosji.
W jednym z wywiadów wyraził przekonanie, że Niemcy nie spełnią norm założonych w pakiecie Fit for 55, a ich zapewnienia o rychłej rezygnacji z paliw kopalnych (węgla brunatnego – przyp. red.) służą jedynie medialnym przekazom.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.