Zabrskie Makoszowy z górnictwem już na dobre pożegnały się z końcem ubiegłego roku, kiedy zakończył się proces likwidacji zakładu. Kopalnia jednak nie została zlikwidowana do przysłowiowego trawnika, a część pozostałej infrastruktury już pełni ważną rolę. Pompownia Stacjonarna Makoszowy, która działa od 1 stycznia br., chroni bowiem przed zalaniem sąsiednie kopalnie, czyli KWK Sośnicę i Ruch Bielszowice KWK Ruda należące do Polskiej Grupy Górniczej, KWK Budryk z Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz zabytkową Kopalnię Guido.
Pompownia Makoszowy jest jedną z 16 pompowni należących do Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń, będącego oddziałem Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Na tę liczbę składa się sześć pompowni głębinowych (funkcjonujących na bazie szybu zlikwidowanej kopalni, który został przystosowany do pompowania wody) oraz dziesięć stacjonarnych (wykorzystujących uproszczoną infrastrukturę dołową zlikwidowanej kopalni).
Celem odwadniania jest niedopuszczenie do niekontrolowanego i gwałtownego przepływu/wdarcia się wody ze zlikwidowanych kopalń do czynnych zakładów górniczych. Pompownie należące do SRK rocznie wypompowują ok. 85 mln m sześc. wody. Część z tego (ok. 3,5 proc.) sprzedawana jest podmiotom gospodarczym do celów przemysłowych i technologicznych. Pozostała jest zrzucana do cieków powierzchniowych.
Makoszowy, aby 1 stycznia wejść w nową rolę, musiały zostać odpowiednio wyposażone.
– Pompownia tego typu to przede wszystkim odpowiednia infrastruktura. Aby realizować stawiane przed nami zadania, wykorzystujemy m.in. dwa szyby. Są to szyb I – materiałowo-zjazdowy oraz szyb wentylacyjny Północny. Są one kluczowe dla wentylacji wyrobisk, których mamy tu około 20 km. Ponadto można tu wymienić infrastrukturę podstawową, tj.: maszynę wyciągową szybu I, wieżę szybu I, lampownię, stację wentylatorów głównych przy szybie Północnym i oczywiście pompownie znajdujące się na poz. 530, 660 oraz 850 m, wyposażone w zestawy pomp. Nad tym wszystkim prowadzimy nadzór z nowoczesnej dyspozytorni – mówi Dariusz Sowik, nadsztygar ds. wyciągów szybowych i nadsztygar wiodący w pompowni stacjonarnej Makoszowy.
– Naszym zadaniem jako Oddziału CZOK jest zabezpieczanie sąsiednich zakładów przed zalaniem wyrobisk wodą. Pompujemy ją z poziomów 530, 660 i 850 m. Tam znajdują się odpowiednie zestawy pompowe oraz instalacje do odprowadzania wody. Wodę pompujemy z poziomu 850 m na 530 m i z poziomu 660 m na 530 m. To właśnie na poziomie 530 m znajduje się nasza najważniejsza pompownia główna, z której woda trafia już na powierzchnię. Pompownia wyposażona jest w cztery pompy OW 250/B o wydajności ok. 8,3 m sześc./min każda – tłumaczy nadsztygar, który już od 18 lat jest związany z Makoszowami i dobrze pamięta, jak jeszcze tu fedrowano.
Pompownia pracuje oczywiście w ruchu ciągłym. Kluczowe w jej funkcjonowaniu jest zatem zapewnienie obsługi oraz utrzymanie sprawności wszystkich urządzeń. Za to odpowiada załoga, która liczy 110 osób.
– Pracujemy na trzy zmiany. Ta liczba pracowników jest optymalna dla utrzymania ruchu. Zdecydowana większość z nich jest zatrudniona na dole. To oni wykonują wymagane obsługi, przeglądy, remonty i inne zadania, które ostatecznie mają przełożyć się na ciągłość ruchu – tłumaczy Dariusz Sowik. Dodaje, że z racji tego, że Makoszowy są pompownią stacjonarną, to muszą posiadać odpowiednie działy, takie jak: górniczo-wentylacyjny, elektryczny oraz mechaniczny – szybowy.
– Nie możemy sobie pozwolić na przerwy w pracy pompowni. Pompy muszą pracować bezawaryjnie, a wyrobiska muszą być przewietrzone – stwierdza nadsztygar, który tłumaczy, że pompownie znajdujące się na poziomach 530, 660 i 850 m są wyposażone w odpowiednią liczbę pomp, które odwadniają wyrobiska dołowe.
– Zawsze w ruchu jest jedna z nich. Pozostałe pełnią role rezerwowych, w razie gdyby nastąpiła awaria lub gdy nadchodzi czas prac remontowych lub konserwacyjnych. Ponadto mamy dwa niezależne źródła zasilania w energię elektryczną, tak jak jest to rozwiązane w czynnych kopalniach – tłumaczy nadsztygar wiodący.
Poza infrastrukturą, która jest wykorzystywana przez pompownie, w Makoszowach zostały budynki oraz urządzenia zabytkowe, którymi zainteresowanie wyraża miasto i Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
– Pochodzę z Zabrza i jestem silnie związany z tą kopalnią, której historia liczy prawie 120 lat. Mam nadzieję, że uda się tu stworzyć miejsce, gdzie ta bogata górnicza tradycja spotka się z nowoczesnością, a to połączenie da tu sporo nowej, dobrej energii. Udało się to zrobić w Gliwicach. Ambitne plany są wobec kopalni Wieczorek w Katowicach, więc może Makoszowy też odnajdą się w innej roli – stwierdza Dariusz Sowik.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.