- Wspólnym wysiłkiem wymogliśmy na politykach z Brukseli bardzo konkretne zmiany – skomentował zmiany w projekcie rozporządzenia metanowego Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności.
Bogusław Hutek do kwestii zmian w dyrektywie metanowej odnosi się w portalu Górniczej Solidarności.
- Dzięki zaangażowaniu Solidarności, ZZG i Kadry, po spotkaniach z eurodeputowanymi reprezentującymi różne frakcje i sprawozdawcami zabójczego dla polskich kopalń rozporządzenia metanowego Unii Europejskiej, mamy dziś na stole złagodzoną wersję nowego prawa. Wspólnym wysiłkiem wymogliśmy na politykach z Brukseli bardzo konkretne zmiany. Utrzymano limit 5 ton emisji metanu na 1000 t wydobytego węgla, ale wydobytego przez operatora (spółkę węglową), nie kopalnię – wskazuje szef górniczej S.
- Przewidziane wcześniej kary za przekroczenie wyznaczonego limitu zamieniono na opłaty, które będą trafiać do budżetów państw członkowskich Unii z przeznaczeniem na inwestycje w zakładach emitujących metan, co oznacza, że w praktyce spółki węglowe dostaną swoje pieniądze z powrotem. Mało tego, uiszczanym opłatom zostanie przyznany status kosztów kwalifikowanych, dzięki czemu państwo będzie mogło je subsydiować – argumentuje związkowiec.
Jak wskazuje Hutek, jeśli rozporządzenie zostanie przyjęte w takim kształcie, to po 1 stycznia 2027 roku Polska Grupa Górnicza, emitująca jako operator 5,9 t metanu na 1000 t wydobytego węgla, będzie płaciła za 0,9 t metanu na 1000 t wydobytego węgla (bo pozostałych 5 t zmieści się w limicie), a i tak odprowadzone środki odzyska.
Szef górniczej S porusza również kwestie braku jedności wśród związkowców, co do zmian w rozporządzeniu. Wśród związkowców pojawiły się głosy, że kompromis w tej sprawie trudno traktować jako sukces.
- Mówią tak ci, którzy wcześniej złamali jedność związkową i poszli swoją drogą. Twierdzili, iż sami wywalczą o wiele więcej niż Solidarność, ZZG i Kadra. Niestety, sami nic nie załatwili, bo nie umieli, a teraz krytykują innych za to, co się jednak zrobić udało. Do krytyki mają prawo, ale dobrze byłoby, żeby tę krytykę poprzedziły jakiekolwiek konkretne osiągnięcia z ich strony – pisze Hutek.
Związkowiec odnosi się również, do wtorkowej, 25 kwietnia, akcji aktywistów z Greenpeace, którzy w tym dniu zablokowali wylot kolektora wód kopalnianych z ruchu Halemba. Hutek określa je jako skrajnie nieodpowiedzialne.
- Działając w ten sposób, ekoaktywiści narazili na niebezpieczeństwo górników pracujących pod ziemią, bo mogło dojść do awarii i zalania kopalni. Dziwne też, że nie protestowali, kiedy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski całymi tygodniami spuszczał ścieki do Wisły. Dlaczego działają akurat teraz, uderzając w polskie górnictwo? Mam pewną teorię, ale to chyba temat na osobny felieton – pisze Hutek.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.