Pięć ton na tysiąc ton wydobytego węgla, liczone jednak na operatora, a nie na poszczególne kopalnie – zakłada wstępne porozumienie dotyczące rozporządzenia metanowego, które mogłoby być wyrokiem śmierci dla polskich kopalń. Należy tu przypomnieć, że pierwotna wersja zakładała, że emisja metanu może wynieść maksymalnie pół tony na tysiąc ton wydobytego węgla. Za wszystko ponad ten stan miał płacić przedsiębiorca. Drugi kluczowy zapis dotyczy właśnie operatora. Daje większe pole manewru polskim spółkom węglowym, które dysponują kopalniami o różnym stopniu metanowości.
Kompromis udało się wypracować w środę, 19 kwietnia, w czasie spotkania poszczególnych grup politycznych działających w Parlamencie Europejskim.
– Przede wszystkim złagodzone zostały zapisy dotyczące kar, które zgodnie z pierwszą wersją projektu byłyby dla górnictwa ciężarem nie do udźwignięcia. Opłaty za emisję metanu zostają, ale będą one ustalane przez państwa członkowskie – tak skomentował to rozstrzygnięcie przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
– W porównaniu do pierwotnej wersji rozporządzenie zostało znacząco złagodzone w wielu aspektach. Oczywiście ten akt prawny nadal stanowić będzie obciążenie dla branży górniczej, ale nie jest to już wyrok śmierci. To jest kompromis. Trudny, ale możliwy do wykonania – dodał związkowiec.
Polskę w czasie negocjacji, które odbywały się w Strasburgu, reprezentowały europosłanki PiS: Izabela Kloc i Anna Zalewska.
„Ten limit i tak jest wyśrubowany jak na obecne możliwości technologiczne polskich kopalń, ale porozumienie zawiera cały szereg korzystnych dla nas, szczegółowych rozwiązań. Pozwalają one z optymizmem spojrzeć na niezakłóconą realizację umowy społecznej między rządem a stroną społeczną, regulującą funkcjonowanie kopalń do 2049 roku” – napisała w komentarzu europosłanka Kloc.
W negocjacjach w PE zamieniono także kary za łamanie przepisów na opłaty trafiające do budżetu państwa członkowskiego, następnie przekazywane kopalniom na inwestycje w technologie ograniczenia emisji metanu.
Przypomnijmy, że w sprawie rozporządzenia metanowego w Sejmie 14 kwietnia została przyjęta uchwała. Zagłosowało za nią 444 posłów, pięciu było przeciw, a jeden wstrzymał się. Podkreślono w niej, że „projekt niesie za sobą wiele poważnych zagrożeń, zarówno dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, jak i dla polskiego społeczeństwa”. Ponadto wymogi redukcji dotyczące emisji metanu z kopalni węgla kamiennego zostały w uchwale uznane za nieracjonalne i niezgodne z dostępną wiedzą technologiczną.
Dzień wcześniej list do ponad 700 eurodeputowanych wystosowali związkowcy z Solidarności, Związku Zawodowego Górników i PZZ Kadra. Wskazali w nim, że rozporządzenie metanowe nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwą transformacją i stanowi jej zaprzeczenie. Ponadto na początku kwietnia ze wspólnym apelem o odrzucenie rozporządzenia wystąpili do europarlamentarzystów prezesi Polskiej Grupy Górniczej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Tauronu Wydobycie.
Do kompromisu w sprawie dyrektywy metanowej odniósł się także przebywający w miniony poniedziałek w Katowicach wicepremier, szef MAP, Jacek Sasin. W jego ocenie, w swej pierwotnej treści rozporządzenie stanowiło śmiertelne zagrożenie dla dalszego funkcjonowania górnictwa węgla kamiennego w Polsce.
– Mimo wielu prowadzonych inwestycji w odnawialne źródła energii, a także planu rozwoju energetyki jądrowej, nadal aż 70 proc. energii elektrycznej w Polsce wytwarzanej jest z węgla. Inwestycje w energetykę jądrową wymagają bowiem nie tylko pieniędzy, ale i czasu. Jeszcze przez wiele lat węgiel będzie podstawą naszej energetyki – powiedział Jacek Sasin.
– Odrzucamy możliwość, by przepisy były przyjęte w formie, która uderza w polskie górnictwo i sprawi, że nie będzie mogło dalej funkcjonować – podkreślił.
Dodał, że w zmienianej Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. wskazywane jest, że do czasu uruchomienia nowych źródeł energii, energia będzie wytwarzana w Polsce również z węgla.
– W związku z tym muszą funkcjonować również kopalnie węgla kamiennego. Ponieważ byłoby czymś absolutnie nieracjonalnym, abyśmy doprowadzili do zamknięcia kopalń w Polsce, a jednocześnie musieli ten węgiel importować z zagranicy do polskiej energetyki. To byłaby polityka nieracjonalna i taką politykę odrzucamy – akcentował Jacek Sasin.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.