- Europejskie regulacje w zakresie ograniczania emisji metanu prędzej czy później pojawią się w europejskim prawie i trzeba będzie się do nich dostosować. Będą stanowić istotną przeszkodę w funkcjonowaniu kopalń metanowych w latach 2020-2040 – przewiduje dr Stanisław Tokarski, ekspert w dziedzinie energetyki.
– Włączenie metanu do śladu węglowego spowoduje ogromny skok kosztowy i cenowy węgla. Będzie on spychany z rynku surowców energetycznych. Jedyna szansa to fakt, że Bruksela nadal uważa węgiel koksowy za surowiec strategiczny. Tu wydaje się, że wyjściem byłoby wynegocjowanie okresu przejściowego na darmowe emisje metanu. Widzę duże zagrożenie dla wykorzystywania węgla w energetyce w latach 2030-2040. Tymczasem ten surowiec będzie – jak sądzę – niezbędny dla Polski do 2040 r. – wskazuje Stanisław Tokarski.
Rozporządzenie KE w sprawie emisji metanu może na dobrą sprawę godzić w suwerenność energetyczną naszego kraju, opartą właśnie na węglu.
– Pojęcie „suwerenność energetyczna” od ponad roku odmieniane jest regularnie przez wszystkie przypadki. W najprostszym rozumieniu tego terminu, chodzi o zastąpienie importu surowców energetycznych z Rosji surowcami z innych kierunków. W ostatnim czasie usiłowano robić to w sposób jak najszybszy i jak najtańszy. Szkopuł w tym, że nie zawsze jest to możliwe. Na problem oczywiście należy spoglądać w kontekście europejskim. Unia ma zdolność zgromadzenia niezbędnych zasobów surowców. W ujęciu krajowym może być to już trudniejsze zadanie – zwraca dalej uwagę Tokarski.
Od ponad 25 lat nasz krajowy system elektroenergetyczny funkcjonuje w pełnej symbiozie z systemem europejskim i spoglądając na problem od tej strony, Polska ma zapewnione bezpieczeństwo energetyczne. Może jednak dojść do sytuacji krytycznej, kiedy system transgraniczny z jakichś powodów stanie się niewyporny.
– W sytuacji, gdy zabraknie energii słonecznej i wiatrowej, system krajowy musi być zdolny zapewnić dostawy energii z istniejących źródeł konwencjonalnych, gazowych i węglowych. My tych mocy nadal potrzebujemy. One będą produkować coraz krócej, ale będą też niezbędne, żeby ten system w krytycznych momentach zabezpieczyć. W polskich realiach klimatycznych i środowiskowych trudno zabezpieczać system inaczej. Bez elektrowni jądrowej nie jest to możliwe. Dlatego węgiel będzie nam potrzebny w energetyce do ok. 2040 r. – ocenia dalej Stanisław Tokarski.
Wraz z zapotrzebowaniem ciepłownictwa, w 2040 r. w Polsce potrzebne będzie do celów energetycznych 26,4 mln ton węgla oraz 14,8 mld m sześc. gazu – wyliczyli eksperci z GIG, których pracami kierował właśnie Stanisław Tokarski. Dekadę wcześniej, w 2030 r., energetyce i ciepłownictwu potrzeba będzie 39,6 mln t węgla i 11,9 mld m sześc. gazu ziemnego.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że w obliczu zaostrzonych wskaźników klimatycznych rodzimy węgiel kamienny obarczony cenami emisji metanu będzie summa summarum mniej emisyjny od importowanego z daleka gazu ziemnego.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.