W najbliższych latach polskie górnictwo może czekać potężny problem kadrowy. Brakować będzie kombajnistów, ślusarzy i elektryków, ale także osób do pracy w dozorze. Już dziś na tych stanowiskach pracują ludzie bardzo młodzi. Trzeba budować ich autorytet i kształcić, póki nie jest za późno.
Warto budować właściwe relacje ze współpracownikami i przełożonymi. Składają się nań m.in. wzajemne zaufanie i szacunek do przełożonych. Ludzie oczekują od szefa określonych umiejętności i cech, a także przestrzegania społecznie przyjętych norm etycznych.
– W ostatnich latach bardzo duża liczba pracowników odeszła na emerytury i świadczenia socjalne. Wśród nich również pracownicy dozoru. Zastąpili ich ludzie młodzi. W dozorze jest ich z roku na rok coraz więcej. Chcemy podnosić ich umiejętności zarządcze. Nie od dziś bowiem wiadomo, że pracownicy najczęściej opuszczają miejsce zatrudnienia z powodu problemów w komunikacji z szefem, a nie dlatego, że im się praca nie podoba. Takich przypadków chcemy unikać. Ponadto tylko właściwie ułożone relacje przełożonych z pracownikami gwarantują efektywne wyniki pracy. Na tym również nam bardzo zależy – podkreśla Andrzej Sączek, dyrektor Departamentu Wsparcia HR w Polskiej Grupie Górniczej.
Skąd w dzisiejszych czasach wziąć kandydata na stanowisko w dozorze ruchu zakładu górniczego? Otóż w PGG mają na to pomysł. W kopalniach należących do spółki pracuje ponad 1 tys. osób legitymujących się wyższym wykształceniem w kierunkach zupełnie niezwiązanych z górnictwem. Wykonują prace fizyczne. Z pewnością co najmniej połowa z nich mogłaby podjąć się innych odpowiedzialnych zajęć, właśnie w dozorze, w charakterze sztygarów i nadsztygarów.
W br. Politechnika Śląska w porozumieniu z PGG uruchomi kolejne grupy studiów zaocznych, w których wezmą udział chętni pracownicy PGG, którzy posiadają wykształcenie wyższe. Po ich ukończeniu będą oni mogli postarać się o stwierdzenie kwalifikacji górniczych niezbędnych do zatrudnienia na stanowiskach dozoru ruchu po kierownika działu, a nawet kierownika ruchu zakładu górniczego.
– To są studia skonsultowane z Wyższym Urzędem Górniczym. Ich program skrojony jest pod nasze potrzeby kadrowe – zapewnia Andrzej Sączek.
Zachętę do podnoszenia kwalifikacji otrzymają także pracownicy legitymujący się średnim, lecz nie górniczym wykształceniem. Po uzyskaniu odpowiedniego stażu pracy na dole będą mogli zgłaszać się do komisji kwalifikacyjnych przy OKE i uzyskać tytuł górnika, a następnie technika górnika, zdając egzamin eksternistyczny. Na podstawie świadectwa szkoły średniej otrzymają dyplom technika górnika, co otworzy im drogę do stwierdzenia kwalifikacji zawodowych i w przyszłości objęcia stanowiska nawet w dozorze wyższym.
– Na stanowiskach kierowniczych kluczowa jest wiedza i doświadczenie, ale też i umiejętności interpersonalne sprzyjające budowaniu efektywnych zespołów. Sztygar i załoga powinni tworzyć mocny team pod każdym względem. Warto również podkreślić, że o ile do pracy w naszych kopalniach trafiają ludzie o szerokiej wiedzy technicznej, to zwykle o psychologii zarządzania, komunikacji i radzenia sobie ze stresem nie mają raczej zbyt dużej wiedzy i działają często intuicyjnie. Na studiach technicznych tego po prostu się nie uczy. Tymczasem człowiek to nie maszyna, trzeba potrafić z nim rozmawiać, wydobyć potencjał, który z pewnością w nim drzemie – dodaje szef Departamentu Wsparcia HR w Polskiej Grupie Górniczej.
Eksperci z PGG mają już opracowaną całą koncepcję badania typów osobowości i predyspozycji zawodowych kandydatów na stanowiska w dozorze. Chodzi też o to, by zweryfikować już na początku te osoby, które z różnych przyczyn mogą nie nadawać się na stanowiska kierownicze ze względu na posiadane predyspozycje. Nie każdy przecież jest w stanie sprostać ciężarowi odpowiedzialności. Tę wiedzę warto mieć już na starcie i wybierać osoby z jak najlepszymi predyspozycjami, kwalifikacjami i ambicjami.
W ub.r. w ruchu Ziemowit odbyły się pilotażowe warsztaty z zakresu budowania autorytetu osób dozoru, w których skład wchodziły tematy z zarządzania i komunikacji oraz elementów budowania efektywnych zespołów. Poruszono aspekty związane z dysfunkcją pracy zespołowej i umiejętnością pracy w grupie. W br. podobne warsztaty zaplanowano w kolejnych zakładach górniczych PGG.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Moim zdaniem i tak za dobry zarobek jak dla sztygarów z łapanki, powinien być awans dopiero po przepracowaniu kilku lat fizycznie poznanie roboty, brak decyzyjności, strach przed podejmowaniem decyzji bierze się z niewiedzy a siedzieć pod telefonem to każdy potrafi. Z tym zostawianiem to też nie przesadzajcie dostajecie później kasę za nadgodziny.
W ścianie najmniej zarabia sztygar i jeszcze ma szychte 1.5. Ciągle pretensję od góry i ubliżanie od załogi. Czas pracy po 10 godzin bo trzeba wcześniej przyjść a po robocie dołowej do biura. Ciągle pretensje i groźby od związków zawodowych. Generalnie w PGG nie opłaca się być w dozorze lepiej pracownikiem fizycznym szycha 1.8, wypłata nie gorsza a i często po 6h do domu, po za tym czy coś się zrobi czy nie wypłata się należy, najwyżej osoba dozory opr dostanie.
Jeśli chodzi o sztygarów, to tylko do przewozu spągowego, podwieszanego, lub do ślusarzy z kolejek LPS, pełny luzik gwarantowany, resztę oddz lepiej omijać z daleka.
Dawno nie widziałem takiej jednomyślności w komentarzach
Powodem jest brak ludzkiego podejścia do sztygar ów ze strony kierowników robót. Presja, Krzyki, ubliżanie przed załogą, zostawanie po godzinach, urlopu nie dostaniesz, telefony do samego wieczora. I zarobki porównywalne z fizycznym. Wolę na Łopacie siedzieć i po wyjeździe mam spokój. To są powody braku chętnych do dozoru.
U mnie na oddziale jest dwóch inżynierów mechaników którym nigdy nie zaproponowali etatu. Osoba , która nie ma matury ma jakieś tam zaoczny kurs technika mechanika awansuje za sztygara oddziałowego.
Przed pracą w kopalni ( a pracuje już w ścianie 15 lat) pracowałem w kilkunastu zawodach i branżach i tylko potwierdzę co piszą poprzednicy. Takiej patoliogii jak praca w dozorze to nie widziałem. Czas pracy tragedia, wieczne nadgodziny, wieczne pretensje z gory i z dołu, problemy z wolnym, potrafią im zmienić zmiany 3 razy w tygodniu, zero szacunku. I wiele innych rzeczy których nie chce mi się wymieniac. Lepiej zrobić 2 cykle i do mamy ;) pozdro
Owszem jest mało dozoru, choć na Bielszowicach są oddziały, gdzie jest ich nawet za dużo, to samo tyczy się nadsztygarów. Za to załogi brakuje na każdym oddziele, i to tym problemem powinno się zająć w pierwszej kolejności.
Marcel, może masz 32 lata roboty, z tego 15 w nadleśnictwie, nie ma już pracowników z 20 letnim stażem z górnictwie, może tylko malutka garstka, wszyscy już poszli na urlopy górnicze, lub emerytury, mówimy tu o pracownikach fizycznych i sztygarach, bo nadsztygarzy to muszą do 50 tki siedzieć.
Przodowy na ścianie 20 tys więcej na rocznym picie od sztygara, nie wspomnę że fizyczny ma szychty 1,8 a sztygar 1,5 co powoduje 1000 zł mniej na emeryturze dla sztygara. Pozdrawiam
Prawda jest taka że 90% sztygarów to ciemne byki, gdyby nie mieli koło siebie ludzi którzy się na robocie znają to koniec, czarna magia. Zdarzają się wśród dozoru fachowcy oczywiście ale jest ich garstka.
Popieram to co mówi jobezuch. Prawda jest taka, że przodowy, kombajnista czy strzałowy zarabia więcej jak sztygar, a często to sztygar się tłumaczy, nie pracownik. Większość fizycznych uważa że dozoru nie potrzebuje, ale jak się coś stanie to jest sztygar kłopot jest... Myślę że póki co więcej ludzi będzie wolało przejść z dozoru na fizycznego. Już o możliwości wzięcia wolnego kiedy jest potrzebne nie wspominam. Takiej patologii z urlopem jak w dozorze nie ma chyba nigdzie...
Ludzie! Kto napisał ten artykuł i wpadł na takie pomysły! Osobą dozoru w pionie górniczym zostaje się po 10 latach praktykowania pod okiem doświadczonego sztygara prowadzącego zmianę i przodowych z 20 letnim doświadczeniem. Nadsztygarem po 15 ... 20 latach pracy. Młodzi ludzie awansowani na siłę nie mają doświadczenia i generują wypadki. Podejmują czasem niedobre decyzje. Górnictwa w Polsce nie zlikwiduje Unia, tylko brak ludzi do pracy. Wiem, co mówię - 32 lata roboty.
Czym chcecie zachęcić osoby do pojścia do dozoru ? Tym że będzie godzinę przed pracą w biurze, godzinę po pracy w biurze i jeszcze zarobi 200 zł mniej ? Dobre żarty ! Tym że weźmie pełną odpowiedzialność za niesprawne maszyny będące w ruchu ? Oczywiście nie wspomnę już o tym że w tej chwili na niektórych kopaniach bycie osobą dozoru to tylko dodatkowy obowiązek. Bardzo często dochodzi do sytuacji że sztygar na wydobyciu jest jednocześnie przodowym, kombajnistą i sztygarem. Sztygar na oddziale taśmowym siedzi na guziku, sztygar przewozu jeździ w maszynie, sztygar oddziału mechanicznego kręci rurociągi itd. Panowie z centrali, pora może wyjść z biura i wziąć udział w programie Kryptonim Szef ?