Amerykańskie media z zachwytem piszą o nowych inwestycjach górniczych związanych z pozyskiwaniem tytanu. Podkreślają one militarne jego znaczenie, ponieważ tytan jest metalem niezbędnym do budowy myśliwców, satelitów i pocisków rakietowych, dlatego wysoko znajduje się on na liście strategicznych aktywów Stanów Zjednoczonych.
Panuje tam przekonanie, że jeśli zapasy tytanu wyczerpią się, bezpieczeństwo narodowe USA będzie zagrożone. Otwarciu eksploatacji na złożu tytanu pozyskiwanego z przesiewania ciężkich piasków w Tennessee, towarzyszyły liczne ceremonie, wywiady, serwisy fotograficzne oraz zadowolenie miejscowych władz. Uznano, że złoże to jest kluczem do zachowania dostaw tytanu w Ameryce. Tymczasem przeglądając światową statystykę zasobów geologicznych tego pierwiastka, okazuje się, że USA z potencjałem 2 mln t jest jednym z uboższych pod tym względem krajów na świecie.
Jest to niebezpieczna sytuacja, bo Chiny posiadają blisko jedną trzecią globalnych zasobów tytanu. Wydobycie w tym kraju przekracza 50 proc. światowej produkcji. Aby sprostać wymaganiom dotyczącym tytanu, Stany Zjednoczone importują jego koncentraty mineralne, które pochodzą z Australii, Kanady, Chin, Japonii, Kenii, Madagaskaru, Mozambiku, Norwegii, Rosji, Arabii Saudyjskiej, Senegalu, Sierra Leone i Republiki Południowej Afryki.
Przed otwarciem złoża Tennessee, USA straciły ostatniego producenta metalicznego tytanu w październiku 2021 r., kiedy Titanium Metals Corp., zakończyła wydobycie w Henderson w stanie Nevada z powodu konkurencji ze strony tańszego importu z zagranicy i zmniejszonego popytu spowodowanego pandemią. Oznacza to, że USA są zdane na łaskę innych krajów w zakresie dostaw metalicznego tytanu, w tym dla swoich sił zbrojnych.
Amerykanie uważają, że tytan to metal XXI wieku, który ma fundamentalne znaczenie dla technologicznych i militarnych aspiracji światowych supermocarstw. Nie chcą być uzależnieni od zagranicznych rywali. Tennessee może pomóc utorować drogę do samowystarczalności, której Ameryka potrzebuje, aby chronić swoje narodowe interesy i bezpieczeństwo.
Na tym tle polskie zasoby tytanu udokumentowane na złożach Krzemianka i Udryń w rejonie Suwałk nie są w ogóle odnotowywane w światowych statystykach, a ich wielkość w granicach ok. 100 mln t daje nam trzecie miejsce na świecie po Chinach i Australii. Jest to tym bardziej dziwne, że wiele polskich prac na ten temat zostało opublikowanych w znanych zachodnich periodykach naukowych. Nie jest to nasze ostanie słowo w sprawie tych zasobów, gdyż udokumentowana została tylko część tego złoża, a prace badawcze nie zostały zakończone na skutek kryzysu w 1980 r.
Przeciwko dalszej ich kontynuacji podnosi się argument geopolityczny, że jest ono położone w tak zwanym Przesmyku Suwalskim, czyli kilkadziesiąt km od rosyjskiej granicy z enklawą w Kaliningradzie i mniej więcej tyle samo od granicy z Białorusią. Są to chybione argumenty, gdyż prace studialne, analityczne i projektowe, nie musi się prowadzić na terenie złoża, czego nigdy nie czyni się też przy innych okazjach.
Technicznie, przy dobrej organizacji takie przygotowanie inwestycji na papierze trwa dwa do trzech lat. Gdyby dziś rozpocząć takie prace studialne, projektowe i dokumentacyjne być może zdążylibyśmy akurat na sam koniec tej wojny.
Oczywiście, te prace też są kosztowne. Każdy otwór wiertniczy to około 10 -20 mln zł. Zakładając ich wykonanie w ilości 20 – 30 otworów, to daje sumę około 600 mln zł. Prace dokumentacyjne i projektowe, to na ogół 10 proc. kosztów robót wiertniczych, czyli razem wyniosłoby to blisko 700 mln zł. Prace terenowe w postaci uzupełniających wierceń są całkowicie bezpieczne, gdyż załogę nowoczesnej wiertnicy stanowi zaledwie kilka osób.
Wojna na Ukrainie nie będzie trwać wiecznie i kiedyś musi się skończyć. Jednak wtedy powinniśmy być odpowiednio przygotowani do podjęcia eksploatacji tego bogatego złoża.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.