Brytyjski The Economist w ostatnim wydaniu udowadnia, że amerykański sukces gazu łupkowego i ropy naftowej z tego samego źródła nie może być powtórzony w Europie. I to tylko częściowo z powodów przyrodniczego braku jego zasobów, ale zasadniczo z całkiem innego systemu organizacyjnego.
Czyli gaz jest, ale z powodów nieprzezwyciężalnych sporów oraz siły jego ekologicznych przeciwników, europejskie szanse na pozytywne nastawienie do szczelinowania, jako metody jego eksploatacji są tu bliskie zeru. Tej pesymistycznej wizji The Economist przeciwstawia sytuację pozyskiwania tego gazu w Stanach Zjednoczonych.
Amerykański sukces
Przykład Ameryki wydaje się być powodem do optymizmu. Jej firmy naftowo-gazowe opracowały szczelinowanie w latach 40. XX wieku jako sposób na poprawę przepływu w odwiertach. Proces wykorzystuje wodę, piasek i środki zagęszczające do wydmuchiwania głęboko pod ziemią gazu z porowatych łupkowych formacji skalnych.
W ciągu ostatniej dekady powszechne stosowanie szczelinowania przekształciło amerykański przemysł energetyczny . Większość z 950 miliardów metrów sześciennych (bcm) gazu, który Ameryka produkuje każdego roku, pochodzi ze szczelinowania.
Mniej zasobów w Europie
Jednak z wielu powodów powtórzenie tego sukcesu już od strony jego europejskich zasobów, wydaje się mało prawdopodobne. Uważano, że największe zasoby tego gazu znajdują się w Polsce i we Francji, po około 4000 mld m3 w każdym z nich. Jednak po dalszych poszukiwaniach polscy eksperci obniżyli szacunki dotyczące możliwych do wydobycia, ekonomicznie opłacalnych zasobów w kraju do od 190 mld m3 do 260 mld m3. Przy obecnych wskaźnikach konsumpcji może to wystarczyć na zaspokojenie polskiego popytu na dekadę.
Francja, która zakazała szczelinowania w 2011 r., prawie nie eksploatowała swoich rezerw. Chociaż jego rząd oszacował w 2015 r., że od 540 mld m3 do 1900 mld m3 można wydobyć w ciągu trzech dekad. Nie jest jasne, czy można to zrobić z zyskiem. Niemieckie lobby gazowe twierdzi, że może wyprodukować 10 mld m3 rocznie – daleko od 800 mld m3 w całkowitych rezerwach, które niedawno oszacował rządowy instytut geologiczny W Brytanii.
Mało przyjaciół, a wielu wrogów
Istnieją też poważne przeszkody gospodarcze i polityczne. Rewolucję gazu łupkowego w Ameryce ułatwiła stosunkowo niska gęstość zaludnienia kraju, pomocne otoczenie prawne i regulacyjne oraz dobrze rozwinięta infrastruktura energetyczna i łańcuchy dostaw.
Sytuacja w Europie jest zupełnie inna. Jej gęstość zaludnienia jest znacznie wyższa, a lokalny sprzeciw wobec odwiertów gazu łupkowego prawdopodobnie będzie bardziej intensywny. Wynika to częściowo z troski o środowisko, która w Europie jest aktywniejsza.
Szczelinowanie może prowadzić do wycieku metanu i zanieczyszczenia wód gruntowych, a także emisji dwutlenku węgla. Co więcej, w Wielkiej Brytanii i w większości innych krajów europejskich prawa do podziemnych zasobów należą do rządu, a nie, jak w Ameryce, do miejscowego właściciela ziemskiego. Dlatego europejscy właściciele ziemscy nie mogą czerpać bezpośrednich korzyści z boomu na szczelinowanie, tak jak to robią Amerykanie.
Takie czynniki wyjaśniają, dlaczego szczelinowanie w Europie ma niewielu przyjaciół, a wielu wrogów.
Problem Wielkiej Brytanii Europy
Pomimo entuzjazmu pani premier Truss i wielu wyborców Partii Konserwatywnej, większość Brytyjczyków jest temu przeciwna. We Francji żadna duża partia polityczna nie chce cofnąć zakazu. Niemieccy ustawodawcy prawie uniemożliwili fracking – i nikt nie ma poważnego interesu politycznego w ponownym przyjrzeniu się tej kwestii.
Co więcej, nawet gdyby udało się pokonać takie przeszkody, postęp byłby nadal trudny. Krajom europejskim brakuje głębokiej bazy przemysłowej, w tym firm wiertniczych i rurociągów, które umożliwiły amerykański boom.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.