- Zima będzie trudna, ale nie zabraknie nam ropy - powiedział w rozmowie z Super Expressem prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Dodał przy tym, że nie tylko nie zabraknie ropy, ale nie zabraknie też produktów ropopochodnych.
Podczas XXXI edycji Forum Ekonomicznego w Karpaczu prezes Orlenu powtórzył w rozmowie z Super Expressem swoją wcześniejszą wypowiedź, że zima może być ciężka, ale każda następna będzie lżejsza pod warunkiem solidarności europejskiej.
- Powiedzmy sobie zupełnie szczerze: to, co się dzieje teraz, jest tak naprawdę nauczką dla całej Europy, która wykazała się wielką naiwnością wobec Rosji. My, Polacy, byliśmy dużo bardziej ostrożni. Dywersyfikując dostawy ropy, budując rurociągi byliśmy dużo lepiej przygotowani na to, co się dzieje - zaznaczył. - Natomiast jeśli Europa wyciągnie wnioski, odrobi tę lekcję i szybko będą się zmienić kierunki dostaw oraz nastąpi transformacja energetyczna, która uniezależni nas od surowców energetycznych, to każda kolejna zima będzie lżejsza. My jesteśmy zabezpieczeni - zapewnił.
Dopytywany, czy to znaczy, że ropy nam nie zabraknie, prezes Orlenu podkreślił: Nie tylko nie zabraknie ropy, ale nie zabraknie też produktów ropopochodnych.
- Proszę zwrócić uwagę, że Europa ma problem, choćby z olejem napędowym. Dlatego jako koncern robimy wszystko, żeby w regionie, w którym posiadamy rafinerie, nie zabrakło produktów ropopochodnych. To jesteśmy w stanie zagwarantować. Do tego dochodzi kwestia połączenia Orlenu z PGNiG i budowa multienergetycznego koncernu - wskazał Obajtek.
- Bogu dzięki, że robimy to od pięciu lat i robimy to skutecznie. Taki koncern będzie miał ponad 300 mld zł przychodów i będzie mógł szybko przeprowadzać transformację energetyczną oraz zawiązywać sojusze gospodarcze - powiedział.
Dodał, że dziś bezpieczeństwo polega na sojuszach gospodarczych. W ciągu najbliższych miesięcy będziecie to państwo widzieć. - Cała Europa budowała koncerny multienergetyczne, by prowadzić tzw. naturalny hegding, czyli w jednym większe marże są na rafinerii, mniejsze na petrochemii. W innym większe marże są na gazie, a w jeszcze innym na energetyce. Wtedy się to wszystko bilansuje - wskazał.
- Problem spółki, która ma jeden filar jest taki, że w momencie, gdy ceny gwałtownie rosną, musi ona zwiększyć ekspozycję kapitału obrotowego. W momencie, kiedy gaz, który kosztował 20 euro, nagle kosztuje 300 euro za megawatogodzinę, to proszę policzyć, ile dziesiątek miliardów trzeba zainwestować w kapitał obrotowy. To działo się i dzieje z PGNiG - stwierdził.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.