Fundacja Rodzin Górniczych w tym roku obchodzi jubileusz powstania. O tym w jakich okolicznościach pojawił się pomysł powołania do życia takiej organizacji opowiada jej pomysłowdawca b. wiceminister gospodarki Jerzy Markowski.
- Sam pomysł stworzenia FRG narodził się w trakcie akcji ratowniczej, jaka toczyła się w roku 1996 w kopalni Halemba. Byłem tam prawie stale, podziwiałem niezwykłą kompetencję prowadzących akcję: dyrektora kopalni Jana Strojnego i kierującego nią pod ziemią głównego inżyniera Wojciecha Zasadniego. Podczas powrotu z łaźni, po wyjeździe z dołu, rozmawiałem z ówczesnym szefem Rady Technicznej w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego – jednym z najwybitniejszych górników, jakich w życiu spotkałem – dyrektorem Włodzimierzem Etrykiem. Wtedy podszedł do mnie 11-12-letni chłopak i śląską gwarą zapytał: „Panie, to wy żeście sam som najważniejszy?”. Wtedy zobaczyłem siebie, jak stałem z matką pod bramą kopalni Makoszowy jako kilkuletni chłopak. Czekaliśmy na wiadomość, czy ojciec – ratownik wyjedzie z dołu. Odpowiedziałem chłopcu: „No tak, na to wychodzi. A czemu pytasz?”. Na co chłopiec odpowiedział: „Bo na dole jest mój tata i chca łod wos wiedzieć, czy wyjedzie. Mama durch beczy, a jo musza wiedzieć, bo jak nie wyjedzie, to jo byda najstarszy chop w rodzinie!”. Odruchowo odpowiedziałem mu: „Nie bój się, wyjedzie”. Wtedy nie wiedziałem, że skłamałem. Staliśmy z dyrektorem Etrykiem jak zamurowani. W oczach łzy, w głowie same przekleństwa i pytanie, jak pomóc tym dzieciom i wdowom, aby nie zostały same? - mówi Jerzy Markowski.
Akt notarialny powołujący do życia FRG został podpisany 29 sierpnia 1997 r. w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
- Nie było żadnego wzorca. To byłą pierwsze takiego typu rozwiązanie i ono powstało powiem szczerze z poczucia winy nas jako kadry górniczej, że mimo tego, że wydaje się nam, że wiemy wszystko i potrafimy wszystko, to ludzie jednak giną – mówi Markowski, który jest honorowym przewodniczącym rady Fundacji.
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że taka Fundacja istnieje. Cieszy mnie to, że ona w żaden sposób nie dzieli ludzi. Przykładem mogą być spotkania barbórkowe-świąteczne organizowane co roku. Uczestniczył w nich prezydent Kwaśniewski, potem podopiecznych odwiedziła jego małżonka. Z wizytą pojawili się także prezydent Lech Kaczyński z małżonka Marią. Za każdym razem są to godni goście – przyznaje.
- Bohaterami tych spotkań są matki oraz dzieci, które po śmierci ojca potrafiły odnaleźć się w życiu. Pamiętam chłopaka, który kiedyś przyszedł do mnie po radę, czego ma się uczyć. Powiedziałem mu żeby zawsze uczył się języków i że co roku będę sprawdzać jak mu idzie i będziemy rozmawiać w tym języku, którego się uczy. Po trzech latach byłem zmuszony jednak zrezygnować z tej rywalizacji, taki zdolny był ten chłopak – opowiada b. wiceminister, który żartuje, że ma dwoje nieślubnych dzieci. Jednym z nich jest kopalnia Budryk,a drugim właśnie FRG.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.