W mediach pojawiły się komentarze prominentnych polityków tych ugrupowań, w tym Jerzego Buzka i Adama Jarubasa. Aż przykro było czytać. Za czym głosowała europejska szpica polskiej opozycji? Przede wszystkim europarlament chce rozszerzyć zakres systemu ETS na transport i budynki.
Czym to grozi najlepiej widać na przykładzie przemysłu energochłonnego. Uprawnienia do emisji drożeją do absurdalnego, spekulacyjnego poziomu, co jest główną przyczyną podwyżek cen prądu. Płacą za to odbiorcy końcowi, czyli gospodarka i ludzie. W pakiecie kosmetycznych poprawek przyjętych w drugim głosowaniu przez europarlament znalazło się ograniczenie dostępu do rynku ETS dla instytucji finansowych, które kupują uprawnienia jedynie w celu generowania zysków. I co z tego skoro nie uwzględniono poprawki Grupy EKR dającej Komisji Europejskiej prawo podejmowania konkretnych działań zapobiegających niebezpiecznym wahaniom cen ETS.
Bez tego zaworu bezpieczeństwa będziemy świadkami dalszej cenowej huśtawki na rynku uprawnień do emisji.
Wprowadzenie opłat za uprawnienia do emisji dwutlenku węgla w sektorach transportu i budynków mieszkalnych uruchomi ten sam mechanizm. Ktoś zarobi na tym gigantyczne pieniądze, ale zapłacą za to odbiorcy końcowi, czyli mieszkańcy w stawkach za czynsz i ogrzewanie oraz użytkownicy samochodów w rachunkach za paliwo albo nowe elektryczne auta. W ubiegłym roku Polski Instytut Ekonomiczny dokonał szacunkowej analizy kosztów wprowadzenia tych regulacji w latach 2025-2040. Kwota powala na kolana.
Europejczycy mogą zapłacić za ten eksperyment nawet 1,1 biliona euro!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.