Szereg polskich firm pracuje już na potrzeby sektora jądrowego i planuje udział w polskim programie jądrowym. W ocenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska rozmiary tego programu przełożą się na aktywizację krajowego przemysłu i generalne podniesienie kompetencji.
Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) przewiduje budowę sześciu reaktorów jądrowych o mocy 6-9 GW oraz minimum 40 proc. wartości projektu przy pierwszym reaktorze dla polskich przedsiębiorstw. Potem udział ten ma rosnąć do 70 proc.
W najnowszej edycji katalogu Polish Industry for Nuclear Energy ministerstwo klimatu wskazuje blisko 400 polskich firm dysponujących wystarczającym potencjałem, by wziąć udział w projekcie jądrowym.
Jak mówi Andrzej Sidło z Departamentu Energii Jądrowej Ministerstwa Klimatu i Środowiska, z doświadczeń innych krajów wynika, że przy budowie powyżej czterech bloków jądrowych warto aktywizować krajowy przemysł. - W przypadku Polski chodzi o sześć bloków, i dodatkowo perspektywy budowy reaktorów SMR oraz perspektywy dla rynków zagranicznych - przypomina.
- Zlecenia przy budowie elektrowni jądrowych są wyjątkowo długoterminowe, w Europie typowo jest to trzy do pięciu lat. Dodatkowo zaangażowanie krajowych firm przekłada się na podniesienie ogólnego poziomu wiedzy i kompetencji w przemyśle - dodaje Andrzej Sidło.
Zaznacza, że wszyscy zainteresowani budową energetyki jądrowej w Polsce deklarują, że już na starcie programu polskie firmy będą miały większy udział niż minimalny wymagany. - Chodzi o zabezpieczenie tego poziomu w końcowej umowie z wykonawcą. Założenie jest takie, aby w trakcie projektów wspólnie z dostawcą technologii podnosić kompetencje polskiego przemysłu - dodaje.
Jedną z takich firm jest Famet, który w swoim zakładzie produkcyjnym w Opolu dysponuje m.in. największymi w Polsce precyzyjnymi obrabiarkami. Obok komponentów do wież elektrowni wiatrowych produkuje też aparaturę ciśnieniową dla różnych gałęzi przemysłu, także jądrowego. Klienci spółki to m.in. GE, Siemens, Linde, Air Liquide. Famet dostarczał elementy wyposażenia do elektrowni Olkiluoto 3 w Finlandii, a obecnie buduje m.in. wymienniki ciepła dla elektrowni Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii.
- Komponenty dla elektrowni jądrowych to zupełnie inna liga niż urządzenia dla elektrowni konwencjonalnej. Proces produkcyjny jest bardzo długi, każdy etap jest nadzorowany przez klienta - tłumaczy dyrektor zakładu Fametu w Opolu Piotr Bischof. Jak dodaje, wyjątkowy nacisk kładzie się na bezpieczeństwo i przejrzystość procesu produkcyjnego. - Każde podejrzenie jakiejkolwiek nieścisłości jest skrupulatnie sprawdzane, każdy spaw jest dokładnie dokumentowany, a historia przekazywana klientowi - podkreśla.
- Od kilku lat jesteśmy w kontakcie z firmami, które chcą zdobyć kontrakt w Polsce - z Amerykanami, Koreańczykami, Francuzami, obserwujemy możliwości ewentualnego udziału w polskim projekcie - dodaje dyrektor biura inżynierskiego ds. projektowania Fametu Włodzimierz Taborowicz.
Długą historię współpracy z przemysłem jądrowym ma Ecol z Rybnika. Firma serwisuje systemy smarownicze, wykonuje badania laboratoryjne olejów i smarów, ma technologie oczyszczania układów olejowych. W Polsce serwisuje m.in. wszystkie urządzenia PKN Orlen. Działa w elektrowniach jądrowych w Czechach i na Słowacji. Przed wybuchem wojny Ecol był obecny także w Ukrainie i Rosji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.