W tym czasie rosyjskie poszukiwania diamentów niczym nie różniły się od wypraw po złoto na Alaskę, które w zbeletryzowanej formie opisał Jack London. Ekipy poszukiwacze były wyposażone w mapy przeglądowe terenu, kompas, łopatę, sita, namioty oraz podręczny mikroskop. Do najbliższej osady bywało 150 km. Przez krótkie, czteromiesięczne, syberyjskie lato zespół geologów badał teren na trasie ok.1500 km!
Tymi metodami do 1969 r. odkryto na Syberii 220 kominów kimberlitowych. Rok po odkryciu pierwszych znaleziono dwa najbardziej wydajne: Mir (wydobycie w 2017 r. – 2,76 mln karatów) i Udacznyj (3,8 mln karatów), które do dziś są eksploatowane.
Duża część rosyjskich diamentów ma kształt regularnych kryształów. Umożliwia to ich cięcie i szlifowanie w krótkim czasie i po niskich kosztach. Od kilku lat firma ta, zatrudnia ok. 40 tys. pracowników.
Pierwsze sankcje
Rosyjskie diamenty od początku objęte były sankcjami handlowymi. Zachodni rynek był zdominowany przez brytyjską firmę De Beers, która nie życzyła sobie żadnej konkurencji. Rosjanie na własnym rynku nie mogli sprzedawać diamentów, gdyż byli na to zbyt ubodzy. Dlatego przez dziesiątki lat godzili się na ich sprzedawanie De Beers po znacznie zaniżonych cenach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.