Patagonia jest wspaniała, choć Alaska również wywarła na nim spore wrażenie, podobnie jak Pamir

Nigdy nie chodził po Beskidach, za to zdobył Mont Blanc i McKinleya. Tłumaczy, że lubi odwiedzać egzotyczne zakątki świata i podziwiać wspaniałe widoki. Andrzej Mandrysz, ratownik górniczy z ruchu Jankowice kopalni ROW, z entuzjazmem opowiada o swojej pasji.

– Zawsze marzyłem o dalekich wyprawach, góry też mi się podobały, bo można było z ich wierzchołków podziwiać wspaniałe widoki. W Tatry po raz pierwszy wybrałem się w wieku 19 lat. W końcu zapisałem się do Klubu Wysokogórskiego w Jastrzębiu-Zdroju. Tam poznałem ludzi, z którymi odbyłem wiele podróży po świecie – mówi Andrzej Mandrysz.

Kilka lat temu poleciał do Patagonii. To – jak powiada – idealne miejsce na trekking.

– Dlatego ta forma turystyki, ponieważ nie miałem odwagi porwać się na Torres del Paine i atakować jego wierzchołek. Takie szczyty zdobywają tylko najlepsi na świecie, natomiast trekking może uprawiać praktycznie każdy. Chodziło o to, aby dojść do pewnej wysokości, do bazy, gdzie zaczyna się prawdziwa profesjonalna wspinaczka. Już na początku powiem, że wyprawa zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. W Patagonii można zakochać się od pierwszego wejrzenia – przekonuje ratownik z Jankowic.

Awionetką na lodowiec
Dzika natura, turkusowe jeziora, góry i lodowce wznoszące się na horyzoncie. Coś wyjątkowego zwłaszcza dla osób lubiących dziką przyrodę i tropikalne klimaty. Wspaniały jest również sam Park Narodowy Torres del Paine. Są tam kempingi, na których podróżnicy mogą przenocować i następnego dnia ruszyć w dalszą drogę. Interesujących miejsc, w których warto uprawiać trekking, jest więcej. Będąc tam, warto podejść pod kolejny szczyt Andów, czyli Fitz Roya. Trasa Huemul Circuit jest stosunkowo łatwa i biegnie częściowo przez urokliwy las, pełen zwalonych i połamanych drzew. Sam szczyt Fitz Roy, albo jak go zwą miejscowi Cerro Chalten, leży na granicy chilijsko-argentyńskiej. Nazwa „Chalten” wywodzi się z języka Indian Tehuelcze i znaczy „dymiąca góra”. Odnosi się do chmur często go otaczających. Poszarpana niczym zęby rekina grań przyciąga turystów ze wszystkich stron świata, a warunki pogodowe do złudzenia przypominają te, panujące w polskich Tatrach, czyli bardzo kapryśne.

– Patagonia jest wspaniała, choć Alaska również wywarła na mnie spore wrażenie, a zwłaszcza tamtejsza dzika przyroda. Wraz z przyjaciółmi zdecydowaliśmy się na zdobycie McKinleya. Szczyt uważany jest za drugi najtrudniejszy po Mount Evereście. Już samo dostanie się na Alaskę było przygodą. Najpierw dolecieliśmy samolotem do Huston w Teksasie, a stamtąd przez Seattle do Anchorage na Alasce i dalej na lodowiec już awionetką, jakieś 400 km – wspomina Andrzej Mandrysz.

- Sezon na Alasce trwa od połowy kwietnia do połowy lipca. Samo wejście na szczyt nie sprawiło mi jakiegoś większego problemu. Było łatwiejsze niż sądziłem, ale mieliśmy przez cały czas piękną, słoneczną pogodę. W zasadzie w przypadku McKinleya wszystko zależy, od której strony się wchodzi. Oczywiście przy takiej wyprawie nie ma już żartów, trzeba się do niej przygotować wytrzymałościowo. To w końcu 6194 m n.p.m. Przed wejściem na sam szczyt jest bardzo strome podejście, wymagające użycia lin. Siła rąk, nóg i charakteru mają nieocenione znaczenie. Charakterystyczne są spore odległości pomiędzy obozami. Wszystkie graty trzeba ciągnąć za sobą na sankach. Obozy oczywiście można rozbijać na całej trasie, ale wszędzie obowiązują surowe normy czystości i higieny. Dzięki temu w górach panuje porządek i nie ma śmieci. Cała wyprawa wraz z zejściem na dół zabrała nam cztery dni. To rekord, którego pogratulowała nam obsługa schroniska, a potem nawet sam Maciej Berbeka, wybitny polski himalaista, zdobywca pięciu ośmiotysięczników, artysta malarz, grafik i scenograf. Zaginął 6 marca 2013 r. na stokach Broad Peak w Karakorum – dodaje Mandrysz.

Tragedia w Pamirze
Ratownik z Jankowic odwiedził również Pamir. To rozległe i wysokie pasmo górskie leżące w przeważającej części w Tadżykistanie. Szczyt Korżeniewskiej jest trzecim pod względem wysokości w paśmie Pamiru. Został tak nazwany na cześć Eugenii Korżeniewskiej, żony rosyjskiego geografa Nikołaja Korżeniewskiego.

– Bardzo trudne góry. Droga do obozu pierwszego, położonego na wysokości 5200 m, wiedzie trudnym lodowcem Moskwiana, leżącym między dwoma wybitnymi filarami masywu Korżeniewskiej. Kolejny etap wiedzie lodowcem do drugiego obozu na wysokości 5800 m n.p.m., położonego u stóp skalnej bariery lewego z filarów. Ostre krawędzie, z każdej strony przepaście. Poza tym wysokość robi swoje, powyżej 7000 m n.p.m. i trzeba się aklimatyzować. Planowaliśmy zdobycie dwóch szczytów: Piku Korżeniewskiej i Piku Somoni. Skończyło się na tym, że straciliśmy kolegę. Krzysztofa Apanasewicza. To było lato 2008 r. Krzysiek i drugi kolega Irek Wolanin, poszli pierwsi, potem zdecydowali, że się rozdzielą. O tym, że Apanasewiczowi mogło stać się coś złego, dowiedzieliśmy się dopiero nazajutrz rano. Wolanin wrócił do bazy, po Krzyśku nie było śladu. Przerwaliśmy wyprawę – mówi Mandrysz.

Ratownik z Jankowic ma również na swoim koncie wyprawę na Kazbek, jeden z najwyższych szczytów Kaukazu (5054 m n.p.m.), leżący na granicy Gruzji z Rosją. Jest powszechnie uznawany za górę łatwą technicznie. Można atakować go zimą, lecz niestabilna pogoda, silnie wiejące wiatry i niskie temperatury, spadające nawet do -30 st. C sprawiają, że nawet najbardziej doświadczeni alpiniści mogą napotkać na problemy.

– No i napotkaliśmy. Miałem słabego partnera i nie zaliczyliśmy Kazbeku. On potem również zginął w lawinie. Nie za każdym razem dane jest stanąć na szczycie. Wiele gór zdobywa się dopiero za którymś podejściem. Jestem z tym faktem pogodzony i żyję dalej. Czy gdzieś się jeszcze wybiorę? Być może, nie wykluczam. Góry są piękne i co najważniejsze, czekają na swych zdobywców – podsumowuje Andrzej Mandrysz.

Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.