- Orlen, także dzięki fuzji z Lotosem, jest dziś odporny na wstrząsy i gwarantuje stabilność dostaw ropy Polsce i jej sąsiadom - podkreślił prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w wywiadzie opublikowanym w czwartkowym Dzienniku Gazecie Prawnej.
Prezes PKN Orlen został m.in. zapytany o to, czy Orlen ma analizy dotyczące odporności na scenariusz częściowego lub całkowitego odcięcia rosyjskich dostaw ropy naftowej. Jesteśmy odporni. - Nie czekaliśmy z dywersyfikacją na obecny kryzys. Stawiamy na ten kierunek od czterech lat. Mamy silnych partnerów, którzy zabezpieczają i mogą zabezpieczyć dostawy do naszych rafinerii - zarówno tych w Płocku, jak i w Czechach i na Litwie - zaznaczył Daniel Obajtek.
- Dzięki naszym decyzjom Orlen stanowi dziś ważne ogniwo w bezpieczeństwie energetycznym całego regionu: Litwy, Łotwy, Estonii, Czech. A częściowo nawet Ukrainy, bo przecież nawet po zamknięciu granicy białoruskiej z Litwą dla transportu kolejowego sprzedajemy im nasze produkty z rafinerii w Możejkach. Jest to możliwe, bo z myślą o bezpieczeństwie logistyki kupiliśmy 100 proc. udziałów w litewskiej spółce Mockavos Terminalas. W ten sposób możliwość dostawy produktów naftowych na Ukrainę koleją jest dzisiaj gwarantowana - powiedział w wywiadzie dla DGP.
Na pytanie, że według danych za 2020 r. z Rosji pochodziło nadal ok. 2/3 polskich dostaw ropy prezes Obajtek odpowiedział, że nasza rafineria w Płocku jest już zdywersyfikowana w ok. 50 proc. - A dodajmy, że jeszcze w 2013 r. 98 proc. naszej ropy pochodziło ze Wschodu - podał.
- Mamy elastyczne umowy długoterminowe, w ramach których możemy dostosować poziom dostaw. Uzupełnieniem są umowy krótkoterminowe i zakupy na rynku spotowym. Dokonaliśmy niezbędnych zakupów dla naszych laboratoriów i w ciągu ostatnich lat testowaliśmy naszą infrastrukturę pod kątem różnych gatunków ropy. Oprócz tego mamy zapasy obowiązkowe, które mogą zapewnić bezpieczeństwo w okresie przejściowym. Mamy dostęp do ropy z Arabii Saudyjskiej, Morza Północnego, Afryki Zachodniej czy USA. Przez jeden kryzys udało nam się już zresztą przejść z powodzeniem: w 2019 r. w związku z zanieczyszczeniem chlorkami surowiec ze Wschodu przestał płynąć do polskich rafinerii przez 46 dni. Mimo to rynek był zabezpieczony i nie mieliśmy odczuwalnego wzrostu cen - tłumaczył.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.