Ku zaskoczeniu Czechów, a nawet polskich środowisk interesujących się sporem o kopalnię węgla brunatnego Turów, Mirosław Jasiński, nasz ambasador w Pradze, został odwołany z powodu tejże kopalni. Stało się to na początku tego roku i odnotowane zostało to, jako rzecz naturalna w krajowej dyplomacji.
Po prostu premier i prezydent mogą uczynić to w stosunku do każdego ambasadora. I tak zostało to przyjęte, bez szczególnego zainteresowania. Pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że nasz ambasador funkcję tę pełnił tylko przez jeden miesiąc. Po tym czasie okazało się, że wielostronna ocena jego kwalifikacji, zarówno ze strony premiera, jak i prezydenta była błędna.
Kim był polski ambasador w Pradze?
Przyglądając się sylwetce znanego konserwatywnego polityka z Wrocławia, który za rządów premiera Jana Olszewskiego pełnił urząd dolnośląskiego wojewody, trzeba zaznaczyć, że nie chodzi tu o jego obronę. Zainteresowanie naszym czeskim sąsiadem było jego specjalnością zawodową.
Przez ostatnie klika lat mieszkał w Pradze, co sprawiało, że wiadomości polityczne, gospodarcze i wszelkie inne miał nijako z pierwszej ręki. Pod tym względem nic mu zarzucić nie można i to zapewne było powodem powołania go na polskiego ambasadora w tym państwie.
Ponieważ nie ma ludzi bez wad, nasz ambasador miał jedną niedyplomatyczną skazę na swoim politycznym życiorysie. Po prostu zawsze mówił to, co myśli, o danej sprawie. Było to powodem jego odwołania z funkcji wojewody, a potem konfliktem z nowym wojewodą dolnośląskim w sprawie umieszczenia tablicy pamiątkowej Wojciecha Korfantego w Pradze czeskiej. Tych konfliktów politycznych było zapewne więcej, ale niewątpliwe jego kwalifikacje merytoryczne zadecydowały o ambasadorskiej nominacji.
Sprawa ta nadal jest przedmiotem zainteresowania wielu mediów, dlatego ważne jest ukazanie powodów, przyczyn i skutków tej decyzji. Prezydent Andrzej Duda odwołał w poniedziałek,31 stycznia, ambasadora RP w Czechach Mirosława Jasińskiego. Przyczyną dymisji dyplomaty miał być kontrowersyjny wywiad udzielony dla Deutsche Welle.
Wywiad dla Deutsche Welle
W wywiadzie tym, na pytanie o Turów ambasador powiedział, że powodem sporu wokół polskiej kopalni, był „brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu – i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony”. Uznał także, że polsko-czeski konflikt o tę kopalnię jest wynikiem arogancji pewnych ludzi, przede wszystkim z dyrekcji PGE. „Potem jest dyrekcja PGE, a całe lata świetlne dalej ministerstwa i premier”, wyliczał Jasiński w opublikowanej rozmowie.
W ocenie polskiego ambasadora powstałe szkody trzeba naprawić natychmiast, „bo jeśli ktoś sobie kopie dół, to nie znaczy, że ludzie z sąsiedztwa mają zostać bez wody”. „Nie wierzę w to, żeby wielkiej kopalni nie było stać na zrobienie wodociągu dla kilkudziesięciu gospodarstw” – podkreślił. Chodzi bowiem o „specyficzne warunki geologiczne”.
„Ta wielka bariera głęboko w ziemi, która była propagandowo prezentowana jako dodatkowe zabezpieczenie przed odpływem wód gruntowych, tak naprawdę ma chronić kopalnię przed zalaniem przez wody trzeciorzędowe, czyli głębsze, i w ogóle nie ma żadnego znaczenia tam, gdzie są studnie” - powiedział ambasador.
Zdrada stanu
Formalnie ambasador działa w interesie RP i reprezentuje on je na swojej zagranicznej placówce. Pomijając kwestię, czy dobrze to czynił, warto zastanowić się ile było prawdy w jego wypowiedzi.
Jest czymś oczywistym, że prawdę tę o ile miała aspekty bezpośrednio szkodliwe dla polskiej polityki, to zręczny ambasador winien ją przynajmniej pominąć, a nie eksponować na nieprzychylnych nam międzynarodowych mediach. Od tej strony decyzja o jego odwołaniu nie powinna budzić żadnych zastrzeżeń.
Osobiste poglądy ambasadora, mógł on drogą poczty dyplomatycznej zgłosić odpowiednim agendom MSZ, a nie je publicznie rozgłaszać, co w dyplomacji określane jest mianem „zdrady stanu”. Zaatakowanie polskiego premiera na obcym terytorium, przez reprezentującego go ambasadora jest szczególnym dowodem jego nielojalności w stosunku do najwyższych władz RP.
Racje i błędy ambasadora
Niewątpliwie od strony merytorycznej ambasador ma rację, twierdząc, że wina w sprawie obecnej sytuacji kopalni Turów leży przede wszystkim po polskiej stronie, która we własnym interesie zaistniały spór winna rozwiązywać na możliwie najniższym szczeblu administracyjnym.
Zaniedbania w tym zakresie, przenosiły się coraz wyżej, a obecnie mają one już charakter międzynarodowy. Pozostałe jego wypowiedzi są nie do przyjęcia, szczególnie te, w których jako specjalista z zakresu filologii polskiej i historii sztuki, wypowiada się on jako ekspert górniczy. Polską kopalnię węgla brunatnego pogardliwie określa jako „dół”, który ktoś sobie kopie praktycznie nie wiadomo dlaczego. Twierdzi on, że jeżeli kopalnia Bełchatów na wniosek tego, komu zanika woda w studni, pokrywa koszty jej dostawy, to dlaczego Turów nie może uczynić tego dla kilku czeskich gospodarstw?
W pytaniu tym jest półprawda. Otóż, kopalnia Bełchatów wcześniej zabezpieczyła się przed tego rodzaju wnioskami zaniku wody, budując wodociągi i stosowne ujęcia wody pitnej dla wszystkich miejscowości, które mogą być narażone na tego rodzaju skutki. Dlatego wniosków takich nie ma, na które powołuje się pan ambasador.
To, że kopalnia Turów nie dokonała wcześniej tego rodzaju inwestycji wynika z historycznego pominięcia tej kwestii, jako budowanej kilka lat po II wojnie światowej, kiedy na tego rodzaju zagrożenia nie zwracano wtedy uwagi. Trzeba zauważyć, że od strony politycznej i dalszych negocjacji z Czechami odwołanie polskiego ambasadora utrudni nasze negocjacje.
Na usprawiedliwienie dla tego postanowienia można powiedzieć, że była ona z jednej strony przymusowa, a z drugiej, że postanowiono natychmiast naprawić błędną decyzję o jego powołaniu na to stanowisko.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dziwne jest w tym wszystkim, że Deutsche Welle, niemieckie medium państwowe, publikuje szkodliwe Polsce głupoty, jakie plecie jej ambasador w Pradze. Dlaczego żadne czeskie medium nie zainteresowało się tym tematem, wszak to oni byli przede wszystkim zainteresowani tym sporem, a nie Niemcy? Wygląda to to na celową prowokację i dlatego jej koniec jest taki a nie inny.
A to dlaczego Deutsche Welle,jest nam nieprzychylnym medium, że napisało o co powiedział ambasador ?