Niezwykłość śląskiej kultury, związanej z czasem Bożego Narodzenia, polega nie tylko na obecności wielu oryginalnych elementów, takich jak: Dzieciątko przynoszące prezenty czy wigilijne jodło, ale przede wszystkim na tym, że na Śląsku większość tych tradycji ciągle jest zachowywana.
Marek Szołtysek, śląski pisarz, etnograf, dziennikarz, historyk, autor książek związanych z kulturą i kuchnią śląską, w trakcie grudniowej imprezy „Śląska Wigiljo” w chorzowskim Skansenie, wystąpił z ważnym przesłaniem.
- Dałem wyrzeźbić Matkę Boską z Dzieciątkiem i na takim eksponacie przywiesiłem kartkę z napisem: „ratujmy tradycję śląskiego Dzieciątka”. Dlaczego? Bo nasza tradycja jest zagrożona przez to, co idzie z przekazów centralnych, w których pojęcie „Dzieciątka” jest zupełnie nieznane. W tym miejscu oni mają pusty plac, który najczęściej zapełniają amerykańskim reniferem, albo Mikołajem, które chodzą od listopada do połowy stycznia i świetnie się sprzedają, zwłaszcza w reklamie – mówi Szołtysek.
Tymczasem - jak powiada – dzieciątko nosi prezenty Ślązakom, wieczorem, gdy spożywają Wigilię.
- Przychodzi po cichutku i nie w przebraniu Lapońca, tylko z nieba. A najlepiej napisać do niego list odpowiednio wcześniej, żeby wiedział, co nam przynieść. To jest piękna tradycja, której nigdzie w Polsce nie ma, oprócz Śląska. Dlatego musimy ją szanować, bo gdy ją stracimy, to nie będzie to dla nas i naszych dzieci dobre – wskazuje etnograf przypominając, kto i gdzie nosi prezenty pod choinkę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.